Jerzy Snopek
OŚWIECENIE MIĘDZY WSCHODEM A ZACHODEM
WPROWADZENIE
Spór
o Oświecenie znalazł osobliwy finał w sporze o konstytucję
europejską. Zachód nie zawahał się wskazać w niej dziedzictwa
oświeceniowego jako wspólnego dobra kontynentu, kwestionując zarazem
potrzebę odwoływania się do wartości chrześcijańskich. Pogląd, iż
Oświecenie stanowi punkt przesilenia w dziejach naszej cywilizacji,
że otwiera drogę ku nowoczesności, w jakiej dzisiaj funkcjonujemy,
nie jest już raczej podważany. Przyjmuje się zarazem, że jest ono
swoistą wizytówką Europy. Wyznaczywszy specyficzny dla niej kierunek
rozwoju, oparłszy go na podstawach ugruntowanych w takich ideach i
wartościach, jak liberalizm, kapitalizm, sekularyzacja, racjonalizm,
demokratyzm, humanizm, kosmopolityzm, europocentryzm etc, określiło
tym samym europejską tożsamość kulturową. Utwierdziwszy się w niej,
Europa cywilizacyjna (włączając jej mutacje zaoceaniczne, Australię i
przede wszystkim Amerykę Północną) stara się narzucać wzory i idee o
rodowodzie oświeceniowym całemu światu. Napotyka to w wielu miejscach
opór, przede wszystkim w świecie islamu. Opór świata muzułmańskiego,
niekiedy gwałtowny, aczkolwiek jest artykułowany w sferze ideologii
splecionej z religią, zwraca się nie tyle przeciw chrześcijaństwu,
ile przeciwko zsekularyzowanemu, neopogańskiemu ładowi
post-oświeceniowemu. Tak więc ów konflikt dwóch światów czy - jak to
określają niektórzy historycy - dwóch cywilizacji, towarzyszący
dziejom Europy od średniowiecza i szczególnie dotykający jej
wschodnich rubieży, przekształcił się z kontrowersji stricte
religijnej w starcie kulturowe. Stoją naprzeciw siebie dwa różne
modele społeczeństwa, dwie odmienne hierarchie wartości,
nieprzystające do siebie światopoglądy i style życia. Tyle że
koncepcja wschodnia wciąż jest determinowana przez doktrynę i
tradycję religijną, podczas gdy zachodnia - przez dziedzictwo
Oświecenia. To właśnie ideały oświeceniowe wydają się w swej
europejskiej postaci nieprzyswajalne przez świat islamu. Znajdujemy
wśród nich cały pakiet idei wolnościowych od wolności myśli i słowa,
wolności ciała, wolności i równości społecznej, prawa człowieka i
prawa narodów etc. Nie do przyjęcia okazuje się również autonomiczna
- oddzielona od religii - etyka, świecka koncepcja tolerancji
wykraczająca poza sferę zjawisk religijnych i obejmująca rozmaite
wymiary inności. Podobnie rzecz się ma z charakterystycznym dla
tradycji oświeceniowej duchem swobodnej krytyki, łączącym się zresztą
z wolnością myśli i słowa, nie respektującym obszarów tabu. Jak
wiadomo, także chrześcijaństwo stawiało długotrwały opór przynajmniej
niektórym spośród wymienionych wyżej idei, zwłaszcza w ich radykalnej
wersji. Po batalii, która rozpoczęła się u schyłku renesansu,
obfitującej zarówno we frontalne starcia (to już w czasach
Oświecenia), jak w potyczki podjazdowe, chrześcijaństwo nękane przez
libertynów, napierane przez filozofów i rewolucjonistów, osłabione po
reformacji przez „wojny domowe", toczone przez zwolenników
różnych wyznań, poczyniło ostatecznie dość znaczne ustępstwa na rzecz
Oświecenia. Wszelako także dzisiaj stawia veto rozmaitym przejawom
jego ducha, w szczególności koncepcjom radykalnie liberalnym.
Odnajduje się zatem m.in. w roli strażnika tradycyjnych wartości, w
funkcji tarczy przeciwko szczególnie drastycznej ekspansji
neopogaństwa - w jego niezliczonych, nader różnorodnych postaciach.
Krótko mówiąc, potrafi koegzystować w świecie, który został w dość
znacznej mierze ukształtowany przez dziedzictwo Oświecenia. Stanowi
wciąż istotny komponent tego świata, niezbywalny składnik
europejskości. Warto
tu dodać, iż sama idea europejskości, mimo że prześwitująca już
wcześniej, czy to przez chrześcijański uniwersalizm wieków średnich,
czy przez renesansowy gest sięgania do wspólnych źródeł kultury
europejskiej, rozwinęła się i okrzepła właśnie w wieku Oświecenia.
Jak pisał Paul Hazard: „Dążono do odrodzenia duszy
ogólnoeuropejskiej. Nawet narody peryferyjne, które wskutek
oddalenia, wskutek specjalnego charakteru swojego języka, wskutek
swojego indywidualizmu, zdawały się wykluczone z ogólnego ruchu,
stopniowo włączały się do niego". Ważną cechą tej nowej
świadomości europejskiej, nowego poczucia europejskiej tożsamości
kulturowej, było to, że kształtowała się ona na gruncie głębszej już
znajomości kultur pozaeuropejskich. Niesłychana
ruchliwość ludzi Oświecenia, ich pasja poznawcza, znajdowała ujście w
egzotycznych podróżach, opisywanych potem z myślą o spragnionych
wiedzy czytelnikach europejskich. W tych mnożących się podówczas
relacjach podróżniczych można znaleźć fascynujące świadectwa walki,
jaką żywe doświadczenie toczyło z zastygłym stereotypem. Tym sposobem
tożsamość europejska coraz bardziej świadomie określała się w
konfrontacji z innością. Oczywiście, ekspansywna kultura Starego
Kontynentu absorbowała jej rozmaite elementy, anektowała egzotykę
jako ornament własnych form życia, ale świadoma była własnych granic,
czy raczej - własnej istoty. Charakterystycznym efektem wspomnianej
konfrontacji była duma z powodu własnej wyższości cywilizacyjnej,
doskonale godząca się z instrumentalnym idealizowaniem pewnych
składników czy symboli egzotyki (mit dobrego dzikusa, Chińczycy,
Persowie etc. jako bezstronni sędziowie naszych ułomności czy
zaniechań). Wyższość Europy była przez oświeconych uzasadniana przede
wszystkim niepowstrzymanym pędem do wiedzy, progresywizmem
europejskiego rozumu, zwalczającego wszelkie przeszkody na drodze do
naukowego opanowania rzeczywistości. Wypracowana w ten sposób -
poprzez ustawiczną kumulację wiedzy naukowej - przewaga intelektualna
znalazła proste przełożenie na przewagę militarną, pozwalającą na
podporządkowanie sobie przez Europę innych części świata. W opinii
ludzi Oświecenia ważnym źródłem solidarności europejskiej,
silniejszej od doraźnych konfliktów, była wspólnota praw i religii
chrześcijańskiej. Taką opinię głosił sam Wolter, skądinąd
nieprzejednany kontestator chrześcijaństwa. Powtórzmy
zatem, że Oświecenie - samo świadome swej europejskości i uznające ją
za cenną wartość - miało decydujące znaczenie dla ukształtowania
europejskiego modelu nowoczesnej kultury i cywilizacji. Okazał się on
na tyle mocny i esencjonalny, że z jednej strony nie podważyły go
zasadniczo wszelkie reakcje kulturowe, w swej istocie przeważnie
estetyczne, od romantyzmu poczynając, z drugiej zaś - uległy mu z
biegiem czasu, przynajmniej pod kilkoma zasadniczymi względami -
stare cywilizacje pozaeuropejskie. Co prawda, w niektórych częściach
świata pozaeuropejskiego, przyczółki zostały zdobyte wcześniej w
konsekwencji ekspansji militarnej i (lub) misjonarskiej. Zarazem
jednak trzeba mieć świadomość, iż Oświecenie w różnym stopniu i w
różny sposób naznaczyło poszczególne kultury narodowe. Nie stanowiło
monolitu, wpisywało się w sposób naturalny w rozmaite konfiguracje
kulturowe. Miało swe centra i swoje peryferie. Najpełniej i
najbardziej konsekwentnie wyraziło się w kulturze francuskiej.
Francuski model Oświecenia najintensywniej i najefektywniej
oddziaływał na zagranicę, mimo iż sam czerpał inspiracje z ówczesnej
kultury brytyjskiej. Oddziaływały także niektóre zjawiska Oświecenia
właśnie brytyjskiego i niemieckiego. W niewielkim zakresie - w
ograniczeniu do twórczości pojedynczych autorów - także włoskie
(Metastasio, Alfieri, Goldoni, Gozzi,
Beccaria czy wielki, a niedoceniony przez współczesnych,
filozof Giambattista Vico). Pozostałe
odmiany narodowe Oświecenia, nie wyłączając polskiego, oddziaływały
jedynie lokalnie. W czasach Oświecenia, przy stosunkowo dużej
świadomości europejskiej, komunikacja kulturalna była w zasadzie
jednokierunkowa, transfer wiedzy i wartości twórczych dokonywał się z
Zachodu na Wschód. Trudno się temu dziwić, jeśli się zważy, iż nawet
dzisiaj Oświecenie zwykło się sprowadzać do jego modelu (trój-modelu)
zachodniego. W niniejszej pracy chcielibyśmy zwrócić baczniejszą
uwagę na Oświecenie środkowoeuropejskie, nakreślić wstępnie
mechanizmy jego rozwoju i funkcjonowania oraz specyfikę jego dokonań,
w szczególności - literackich. W centrum uwagi znajdzie się
Oświecenie polskie, najbardziej bodaj w swej środkowo-europejskości
charakterystyczne, a przy tym najbogatsze i najbardziej rozwinięte.
Spróbujemy zatem pokazać - w kontekście wzorców zachodnich oraz
modelu rosyjskiego - obszary Oświecenia słabo znane, a niezbędne dla
lepszego zrozumienia całokształtu kultury europejskiej, także
współczesnej.
OŚWIECENIE
ŚRODKOWOEUROPEJSKIE
Wariant
węgierski Ogólna
podstawa społeczna węgierskiego Oświecenia przypominała tę, na której
zrodziło się i rozwijało Oświecenie polskie. Podobieństwa występują w
zakresie cech, które przemianom strukturalnym społeczeństw na ich
drodze od feudalizmu do kapitalizmu dają rys swoisty, rzec by można:
środkowoeuropejski. Specyfiką tego regionu była słabość ośrodków
miejskich, gospodarki przemysłowej, handlu, a w konsekwencji -
niewielka rola mieszczaństwa nie tylko w życiu gospodarczym i
politycznym, lecz także w kulturze. Zarówno w Rzeczypospolitej, jak i
- zwłaszcza - na Węgrzech, mieszczaństwo było w znacznej mierze
napływowe (Niemcy, Żydzi) i obcojęzyczne. Tworzyło pewne enklawy
kulturalne, poszczególni przedstawiciele tej warstwy ludności
włączali się nawet do głównego nurtu kultury, wszelako nie stanowiło
siły autonomicznej, zdolnej do artystycznego ujmowania zjawisk z
własnej perspektywy, do tworzenia ideologii mającej wyrażać -
bezpośrednio bądź w formie zawoalowanej czy zmitologizowanej
-interesy i aspiracje tej właśnie klasy społecznej. Skazało to
Oświecenie środkowoeuropejskie na grzech pierworodny: na zasadniczą
wtórność. Było ono w swej treści elementarnej raczej pszczele - w
swej najlepszej postaci - niż jedwabnicze, raczej przejęte i mniej
lub więcej zasymilowane aniżeli wysnute z własnego wnętrza. Ta ogólna
wtórność prądu nie wykluczała oryginalności poszczególnych dzieł,
gdyż oryginalność w kulturze - i ranga jej wytworów - nie stanowi
prostej pochodnej dziewiczego rodowodu, często tworzy się bowiem w
efekcie oscylacji między własnym a cudzym, rodowitym a nabytym, na
styku „swojego" i „przyswojonego". Takie
szczęśliwe przypadki nie są jednak częste, gdyż na przeszkodzie staje
im choćby fakt, iż w trakcie procesu recepcji potęga żywiołu ustępuje
miejsca chłodnej kalkulacji. Ujmując rzecz najprościej: jest to
podobna relacja, jak ta, która występuje między dwiema kategoriami
schillerowskimi, „naiwnością" i „sentymentalnością". Mówiąc
o paraleli polskiej i węgierskiej drogi do Oświecenia oraz
społecznych podstaw jego kształtowania się i funkcjonowania, myślimy
także o dominującej roli szlachty. Skala owej dominacji wyróżniała
oba kraje na tle europejskim. Hegemonia szlachty (w Rzeczypospolitej
wyrazistsza niż w Koronie Węgierskiej) uniemożliwiła powstanie silnej
władzy królewskiej, która by mogła wspierać wahadłowo - jak
absolutyzm zachodni - zarówno sferę ziemiańską, jak
mieszczańsko-przemysłowo-handlową. Rozwój bazujący na niezachwianym
prymacie wyłącznie jednej z tych sfer był skazany na ułomność i
zapóźnienie; miał ponadto skutki polityczne i kulturowe. W kulturze
po-renesansowej obu krajów dominowała świadomość ziemiańska.
Odnajdywała się ona najpełniej w formach i symbolice baroku, związała
się ściśle ze sferą religijną, wykreowała analogiczną mitologię
stanową, która miała być zarazem ekskluzywna i reprezentatywna dla
całego narodu, samowystarczalna i zamknięta, a jednocześnie - w
pewnym sensie - uniwersalistyczna. Polska odmiana tego wytworu
kultury szlacheckiej nosi, jak wiadomo, miano sarmatyzmu, węgierska -
huno-scytyzmu. Pewne pojedyncze elementy tej zmitologizowanej
świadomości pojawiały się podówczas także w społeczeństwach małych
krajów zachodnich, nigdzie indziej wszelako nie współtworzyły
całościowej formacji wyznaczającej charakter kultury narodowej. Była
to - w odróżnieniu od Oświecenia tutejszego - rzeczywiście tendencja
oddolna, ma zatem rys niezaprzeczalnej oryginalności. Rzecz jednak w
tym, że była głęboko konserwatywna, by tak rzec - do-środkowa. Z
natury swej niejako nastawiała się na obronę i ochronę status quo,
na kontemplację (o zgrozo!) czegoś w rodzaju „chwilo,
jesteś piękna, trwaj wiecznie!". Zamykała się przed wszelkim,
choćby potencjalnym, zagrożeniem tego swoistego błogostanu, a tym
samym - przed zmianą i rozwojem. A tymczasem na zewnątrz, w Europie,
działy się rzeczy straszne i wspaniałe. Krwawe boje o wpływy, o
własną podmiotowość w warunkach narastającej konkurencji, kolonizacja
terytoriów pozaeuropejskich, przyśpieszony rozwój handlu, rzemiosła,
przemysłu, debaty filozoficzne, w których usiłowano objaśnić
migotliwą rzeczywistość, ująć ją w kategorie praw powszechnych,
zharmonizować z wartościami i zasadami. Przełom kartezjański
przygotowywał grunt pod rozwój nauk, którego pierwsze przykłady
pojawiły się bardzo szybko, nurty wolnomyśli-cielskie i libertyńskie,
przeważnie jeszcze podziemne, prowadziły do radykalnych
przewartościowań w świadomości europejskiej. Tymczasem Polska i Węgry
- i cały region - znajdowały się jakby poza tym rwącym nurtem
europejskiego rozwoju. Żyły własnym odrębnym rytmem, w kręgu własnych
lokalnych spraw i problemów. Przy wszelkich analogiach i
podobieństwach sytuacja polityczna tych krajów nie była taka sama.
Rzeczpospolita należała w XVII stuleciu do największych -
najrozleglejszych -państw europejskich. Próbowała dyskontować, czy
też potwierdzać, swoją mniemaną potęgę, wszelako ze skutkiem
znikomym. Próbowała ekspansji na Wschód, na Moskwę i Ukrainę,
wynosząc z owych wypraw - z braku czegoś lepszego - jedynie
świadomość własnej wyższości cywilizacyjnej. Nie nadkruszyły jej
także wojny obronne, toczone na własnym terytorium. Mogły nawet
dostarczać dodatkowych argumentów na rzecz mitu narodu wybranego, jak
to się stało w przypadku obrony Częstochowy. W harmonii z owym mitem
wybrzmiał też łabędzi śpiew przedoświeceniowej Rzeczypospolitej -
wiktoria wiedeńska. Zarówno Polska, jak i Węgry upatrywały tytułu do
chwały w swym szczególnym statusie antemurale, forpoczty Europy na
Wschodzie, zapory przed wschodnim barbarzyństwem. Faktem jest, że
kultura polska promieniowała wówczas na Wschód, że kultura węgierska
oddziaływała na sąsiednie narody (także literatury), jednakże -
ogólnie rzecz biorąc - okres między Renesansem a Oświeceniem - to
czas oddalania się Europy Środkowej od rozwoju
zachodnioeuropejskiego. Szlachta polska i węgierska próbowała nie
dopuszczać do siebie świadomości tego stanu rzeczy, ale zarówno
mitologia sarmacka, jak i huńsko-scytyjska miały w znacznej mierze
charakter kompensacyjny. W szczególności odnosi się to do sytuacji
węgierskiej, która - jak wspomniałem - różniła się od polskiej
zasadniczo. Otóż Rzeczpospolita była wciąż olbrzymim, niepodległym
państwem, co prawda pogrążającym się w anarchii i intelektualnej
apatii, oddalającym się stopniowo od centralnych traktów
europejskiego rozwoju, podczas gdy Korona Węgierska od klęski pod
Mohaczem była przez długie lata swoistym łupem wojennym, przedmiotem
ustawicznych zabiegów i zatargów potencji obcych, Austrii i Turcji.
Dziesięciolecia (od 1526 r.) upokarzającej podległości mogły być
rekompensowane jedynie iluzorycznym niekiedy poczuciem wyższości nad
narodowościami wchodzącymi w skład Korony świętego Stefana bądź też
zmitologizowaną świadomością własnej potęgi i wyjątkowości. Nota
bene, również na tym polu, w tej połowicznej - ugruntowanej częściowo
w „twardej" rzeczywistości historycznej, częściowo w
kompensacyjnych potrzebach świadomości - genezie i naturze mitów
narodowych odsłania się środkowoeuropejska pośredniość. W przypadku
węgierskiej mitologii przeważał dość wyraźnie czynnik kompensacyjny,
stąd huno-scytyzm przypomina raczej nasz dziewiętnastowieczny
mesjanizm. Różnica
ta, choć istotna, nie niweluje paraleli, jaka narzuca się przy
oglądzie ogólnej sytuacji społeczno-politycznej i świadomościowej,
warunkującej rozwój i funkcjonowanie literatury. Syndrom zamknięcia,
oddolność przy dominującej specyficznej perspektywie szlacheckiej,
atomizacja środowisk czy wręcz jednostek twórczych, oto cechy owej
sytuacji, które sprawiły, że paradygmat barokowo-sarmacki (względnie
- barokowo-huńsko-scytyjski) miał niejako przywilej wyłączności aż do
Oświecenia. Wskutek hermetyczności układu nie mógł zostać rozbity
przez inwazję elementów zewnętrznych, wytworzonych czy to w obrębie
własnej kultury przez konkurencyjną siłę społeczną, czy to poza
obszarem kultury rodzimej. Wskutek atomizacji i braku silnych
ośrodków władzy centralnej, zwłaszcza - dominującego dworu silnego
monarchy, nie mógł się rozwinąć klasycyzm jako przeciwwaga
szlacheckiego baroku. Z tych samych powodów na niepowodzenie były
skazane wszelkie próby myśli alternatywnej i nieortodoksyjnej, co z
kolei tłumiło rozwój suwerennej filozofii, mogącej wejść w równy
dialog z zachodnioeuropejską, także - rozwój nauk etc. Ewolucja
literatury sprowadzała się w tych warunkach do operacji na
istniejących elementach struktury, do kombinacji i permutacji w
obrębie układu względnie stałego. Prowadziło to w sposób konieczny do
wyczerpania układu, degeneracji form, wyjałowienia treści. Dopiero
gdy dno pod stopami stało się wyczuwalne, zaczęli pojawiać się - w
łonie tych samych klas i środowisk, które konserwowały układ
poprzedni - rzecznicy i pionierzy przemian. Na
Węgrzech za datę startową Oświecenia uznaje się rok 1772, choć
pierwsze symptomy oświeceniowych przemian w kulturze pojawiły się,
oczywiście, nieco wcześniej, około połowy wieku. Z kontrpropozycji
periodyzacyjnych (bardzo ich zresztą niewiele) jedna zasługuje na
przypomnienie, aczkolwiek nie została przyjęta przez ogół uczonych.
Zgłosił ją wybitny historyk, Domokos Kosary, autor monumentalnej
monografii Kultura na Węgrzech w XVIII wieku. Zaproponował
przesunięcie daty inicjalnej do roku 1765, a więc w bezpośrednie
pobliże daty początkowej Oświecenia dojrzałego (stanisławowskiego) w
Polsce. Obydwie daty węgierskie wiążą się z biografią jednego
człowieka: filozofa, pisarza, poety Gyórgya Bessenyeiego. W roku 1765
przybył on wraz z kilkoma kolegami do Wiednia, gdzie wstąpił do
gwardii przybocznej, pełniącej służbę przy cesarzowej, Marii Teresie.
W roku 1772 ukazał się jego utwór Tragedia Agisa, który w opinii
historyków ostatecznie przeważył szalę na rzecz oświeceniowego
charakteru kultury węgierskiej. Jak widać, Oświecenie było zarówno w
Polsce, jak i na Węgrzech, związane z dworem królewskim. Różnica
polega na tym, że w Polsce był to dwór króla-rodaka, panującego we
własnym, choć nie w pełni suwerennym państwie. I był to król, który
zarówno z własnych upodobań, jak i w rezultacie prostej kalkulacji
politycznej zaangażował się w dzieło oświeceniowych przemian,
wpisując w nie naprawę społeczeństwa i reformę instytucji
państwowych. Dzięki temu Oświecenie polskie, znajdujące się w połowie
lat sześćdziesiątych w początkowym stadium rozwoju, mogło nabrać
zdecydowanego przyśpieszenia. Tymczasem Oświecenie węgierskie
narodziło się dzięki impulsowi wiedeńskiemu, w kręgu
absolutystycznego (czy może raczej: absolutyzującego się) dworu
cesarzowej, która sprawowała wprawdzie zarazem urząd króla
węgierskiego, ale zasadniczo - i nade wszystko - była głową imperium,
którego podporządkowaną prowincją było niegdysiejsze państwo świętego
Stefana. Wpływ Stanisława Augusta był bezpośredni i realny,
aczkolwiek słabnący, aż do początku lat dziewięćdziesiątych. Wpływ
dworu wiedeńskiego na Oświecenie węgierskie był - po wspomnianym
początkowym impulsie - zawsze pośredni i ogólny, a przybrał na sile w
okresie reform wprowadzanych przez Józefa II. W obu krajach
Oświecenie nie wykształciło, a zwłaszcza - nie upowszechniło - nurtów
radykalnych w stopniu przybliżonym do wzorcowego pod tym względem
Oświecenia francuskiego. Stało się tak z powodów, które już tutaj w
różnych kontekstach wymienialiśmy. W zasadniczych swych zrębach
Oświecenie środkowoeuropejskie miało wszak charakter odgórny. W
Polsce ciążył nad nim imperatyw pozytywnego programu reform, na
Węgrzech - przede wszystkim groźba restrykcji ze strony władz. Maria
Teresa - jak wiadomo - gorliwa katoliczka, akceptowała z
pragmatycznych pobudek jedynie niektóre aspekty ruchu oświeceniowego,
dla Józefa II tematyka religijna przestała być tabu, ale skrajnie
reglamentowana była sfera polityczna. Mimo to w obu krajach poza
nurtem centralnym pojawiły się tendencje alternatywne,
wolnomyślicielskie, które kulminowały w latach dziewięćdziesiątych w
tzw. (może z pewną przesadą) ruchu jakobińskim. Wyłoniły się bowiem,
choć w ograniczonym zakresie, nowe elementy społecznego zaplecza
ideologii oświeceniowej: zdeklasowana szlachta i mieszczaństwo,
pojawili się ich rzecznicy i trybuni. Na Węgrzech pobocznym, ale
istotnym motywem ich działalności były racje patriotyczne i
niepodległościowe. Faktem jest, że w obu przypadkach ruch jakobiński
zwrócił się przeciw koronowanym patronom Oświecenia i został
stłumiony przez siły zachowawcze. Na Węgrzech dokonało się to w
szczególnie spektakularny sposób: publicznym zgilotynowaniem jego
przywódców, nb. wybitnych przedstawicieli radykalnego Oświecenia, jak
Ignac Martinovics i József Hajnóczy. Oświecenie
na Węgrzech, podobnie jak w Rzeczypospolitej, rozpoczęło się od
kryzysu. W Polsce głęboki kryzys poprzedzający Oświecenie dotknął
zarówno kultury, jak społeczeństwa i państwa. W specyficznej sytuacji
politycznej Węgier rzucał się w oczy przede wszystkim kryzys kultury.
Nie objawiał się przy tym, w tak drastyczny sposób jak w Polsce,
upadkiem myślenia i pisania czy atrofią smaku estetycznego, lecz
raczej marazmem i zapóźnieniem w stosunku do rytmu rozwojowego Europy
Zachodniej. Literatura węgierska wydała w I połowie XVII wieku dzieła
niekiedy wybitne, jakich w ówczesnej literaturze polskiej nie
znajdziemy (np. utwory Kelemena Mikesa), jednakże coraz wyraźniej
dobiegała kresu swych możliwości w obrębie starego paradygmatu i
coraz bardziej odstawała od głównego traktu literatury europejskiej.
Przyczyną stagnacji było w obu przypadkach zasklepienie się szlachty
- jedynej siły społecznej zdolnej podołać zadaniom związanym z
rozwojem kultury narodowej - w ramach tradycyjnego światopoglądu i
systemu wartości. Ukrytą przesłanką takiej postawy był oczywiście
własny interes klasowy, niezależnie od tego, w jakim stopniu był on
świadomie postrzegany. W Polsce obłędny upór w trwaniu przy jego
domniemanych racjach, zdemistyfikował je jako absurdalne i pozorne.
Na Węgrzech granica absurdu nie została osiągnięta, gdyż aberracjom w
prawnym sankcjonowaniu przywilejów szlacheckich skutecznie
przeciwdziałała silna władza centralna. Wszelako w obronie owych
przywilejów szlachta węgierska skłonna była poświęcić nie tylko
harmonizujące z ideologią Oświecenia wartości humanitarne, lecz także
ideały patriotyczne i niepodległościowe. Dotyczy to w szczególności
magnaterii, która nie zawahała się udzielić poparcia Marii Teresie w
kluczowym momencie wojny z Prusami, kiedy to po utracie Śląska
zawisła nad głową młodej cesarzowej groźba podziału imperium.
Przyrzeczona w tej krytycznej chwili nietykalność przywilejów
szlachty węgierskiej stanęła pod znakiem zapytania po kilkunastu
latach. Doszło do tego, by tak rzec, na przedpolu Oświecenia, kiedy
zgodnie z celami swej absolutystycznej strategii Maria Teresa
próbowała szlachtę opodatkować. Napotkała zdeterminowany opór, ale
ferment wytworzony wówczas po obu stronach sprzyjał wychodzeniu poza
zmumifikowane formy dotychczasowej kultury. Wspomnieliśmy, że głównym
rozsadnikiem Oświecenia był dla Węgrów Wiedeń, aczkolwiek stolica
Monarchii Habsburgów także nie była w tym czasie twórczym ośrodkiem
nowych prądów. Docierały one przeważnie z zewnątrz, przede wszystkim
z Francji, ale też - na ogół w formie zapośredniczonej, złagodzonej -
z Niemiec i Włoch. Charakterystyczne, że fundator węgierskiego
Oświecenia, Bessenyei, inspirował się w znacznej mierze utworami
francuskich philosophes. Charakterystycznym
wątkiem Oświecenia środkowoeuropejskiego, kluczowym dla kształtu i
rozwoju literatury, jest kwestia językowa. Pojawiła się ona także na
Węgrzech. Była równie doniosła jak w dosyć ubogim Oświeceniu
południowosłowiańskim, acz inne były jej uwarunkowania i konteksty.
Tylko w ograniczonym zakresie dotyczyła problemu naprawy języka
zdegenerowanego w poprzednim okresie, co stanowiło główny motyw tzw.
walki o język w polskim Oświeceniu. Jak wiadomo, Węgry historyczne
były państwem wielonarodowościowym i wielojęzykowym; struktura ta po
zmiennych kolejach historycznego losu, w następstwie wyparcia Turków
i przejęcia Korony Węgierskiej przez Monarchię Habsburgów, istniała
również w XVIII wieku, choć poddana była, oczywiście, kurateli
Wiednia. Na terytorium dawnych Węgier żyło w tym czasie tylko ok. 40
% ludności węgierskojęzycznej. Poza tym występowały tam skupiska
takich języków, jak chorwacki, niemiecki, serbski, rumuński i
słowacki. W życiu publicznym, urzędowym, ale i naukowym, język był
wspólny i neutralny - łacina. Przed Oświeceniem kwestia językowa w
Koronie Węgierskiej nie była postrzegana jako problem polityczny czy
społeczny. Poczucie tożsamości mieszkańców Węgier nie wiązało się
jeszcze z językiem (czy nawet z narodowością), lecz z terytorium.
Hungarus to było pojęcie, za którego pomocą wszyscy mieszkańcy Węgier
określali swą tożsamość wobec obcych. Już na progu Oświecenia
sytuacja zaczęła się zmieniać; wyznacznikiem świadomości narodowej
staje się coraz powszechniej język. Przyczyny owej przemiany są
różnorodne i złożone, wywodzą się zarówno z oświeceniowej,
zataczającej coraz szersze kręgi, refleksji nad językiem, z rozwojem
rynku literackiego i czytelniczego, jak również z lokalnymi
uwarunkowaniami społeczno-politycznymi. Nie ma potrzeby zagłębiać się
w tę problematykę, wskażmy tylko najważniejsze mechanizmy i
konsekwencje. Otóż stabilność dotychczasowego układu została
naruszona w wyniku operacji typowo politycznej. Operacja ta stanowiła
element budowania przez Józefa II systemu absolutystycznego i
polegała na próbie narzucenia wszystkim obywatelom imperium języka
niemieckiego jako urzędowego. W obliczu tego zagrożenia, Węgrzy
bronili tradycyjnej roli łaciny w Koronie (1784 r.), ale zaledwie
kilka lat później zdecydowali się na - mówiąc potocznie - „ucieczkę
do przodu" i sami próbowali łacinę zastąpić, tyle że językiem
węgierskim. Także ta próba zakończyła się niepowodzeniem, ale nie
pozostała bez konsekwencji: rozbudziła swoisty nacjonalizm (można też
powiedzieć: patriotyzm) językowy wśród narodowości zamieszkujących
terytorium Węgier. Było to o tyle łatwe, że w Europie schyłku XVIII
wieku, mającej za sobą doświadczenia rewolucji, w przyśpieszonym
tempie rozwijała się nowoczesna świadomość narodowa. Także na
ówczesnych Węgrzech magnateria i elity intelektualne, z upodobaniem
używające do tej pory mowy obcej, niekiedy nawet słabo posługujące
się językiem węgierskim, zaczynają rozumieć, iż przepaść powstałą
między nimi a stanami niższymi należy zasypywać. Rangę mowy ojczystej
najpełniej uświadomili sobie twórcy literatury. Widzieli w języku
węgierskim najwłaściwsze tworzywo dzieł literackich, ale też spoiwo
wszystkich przedstawicieli narodu, wreszcie ogniwo kultury i
tradycji. Pod wpływem Herdera w ówczesnych węgierskich rozważaniach
na temat języka pojawił się kontekst losu narodu - jego bytu lub
śmierci. W dyskusji, jaka się wywiązała, dominowali rzecznicy
poglądu, iż los narodu jest z językiem nierozerwalnie złączony. Oto
kilka charakterystycznych głosów: „Bez języka Naród jako Naród
nie może powstać" (I. Gati); „Wraz z językiem ginie naród"
(J. Kiss); „Nasz naród dopóty jest węgierski, dopóki żyje język
węgierski" (B. Virag); „Język utrzymuje naród przy życiu"
(J. Karman). Tożsamość języka z losem narodu podkreślał także Ferenc
Kazinczy, jeden z najwybitniejszych twórców węgierskiego Oświecenia,
który odegrał kluczową rolę w dziele naprawy języka węgierskiego. Z
powszechnego chóru wyłamywały się głosy nieliczne tych, którzy - jak
znany nam już Bessenyei oraz największy poeta klasycystyczny późnego
Oświecenia, Daniel Berzsenyi - twierdzili, że o upadku narodu nie
przesądza utrata języka, lecz utrata potęgi i terytorium. Katastrofą
był, w ich rozumieniu, los Aten i Rzymu, nie był nią natomiast los
Celtów. Za klęskę uważali raczej upadek imperium aniżeli zupełne
wtopienie się danej nacji w jego tkankę społeczną. Dodajmy, że ta
debata będzie kontynuowana w XIX wieku w kontekście narastających
wokół Madziarów tendencji panslawistycznych. Kwestia
językowa - jej różne aspekty - przewijała się przez całe węgierskie
Oświecenie (a jej historiozoficzne komponenty były - jak wspomniałem
- przywoływane również później). Ważny aspekt tego zjawiska łączył
się z szeroko zakrojoną, długofalową akcją odnowy języka, której
przewodził wspomniany wyżej Ferenc Kazinczy. Chodziło w niej o takie
sprawy, jak ustalenie dominującego dialektu jako podstawy języka
literackiego (co było głównym problemem w krajach
południowosłowiańskich) standaryzacja i wzbogacenie zasobu
leksykalnego, aby dorównać najbardziej rozwiniętym językom
zachodnioeuropejskim, czyszczenie języka poprzez zastępowanie obcego
słownictwa neologizmami madziarskimi, ochrona języka przed ekspansją
niemczyzny (stanowiącej poza tym wzór dla reformatorów mowy
węgierskiej) i - w mniejszej mierze - francuszczyzny. Środkiem
prowadzącym do szczytnego celu, jakim było ukształtowanie języka
czystego, klarownego, pięknego, precyzyjnego, bogatego etc. miała być
przede wszystkim literatura, przy czym doceniono też znaczenie
przekładu literackiego, w trakcie którego ujawniały się luki w
węgierskim materiale leksykalnym! Rzetelne tłumaczenie wielkich dzieł
literatur obcych zmuszało również do inwencji stylistycznej oraz
przyczyniało się do krzewienia dobrego gustu. Panujące na Węgrzech
poglądy odnośnie do tych spraw trafnie zreasumował pisarz i przede
wszystkim bardzo płodny tłumacz, József Péczeli. Stwierdził on, że
domeną silnego języka jest literatura, a jej chwałą i zarazem
chwałą narodu - są dzieła, które pokochają i zapragną posiadać
cudzoziemcy. Czy
takie dzieła powstały w literaturze węgierskiej okresu Oświecenia?
Jakie są jej najistotniejsze cechy? Ogólne warunki, w jakich
powstawała i funkcjonowała, przypominają sytuację polską. Rozwijała
się w tych samych mniej więcej - z niewielkim tylko przesunięciem -
ramach czasowych, co literatura polska. Skala produkcji literackiej
na Węgrzech była mniejsza niż w Polsce, ale zakres problematyki,
rozpiętość rodzajowa i gatunkowa wypowiedzi literackich, intensywność
recepcji dzieł obcych, rola czasopiśmiennictwa zbliżają Oświecenie
węgierskie raczej do polskiego aniżeli do wariantów
południowosłowiańskich. Podobny był także przekrój społeczny
środowiska pisarskiego. Wywodziło
się ono w zdecydowanej większości, na Węgrzech niemal wyłącznie, z
warstwy szlacheckiej. Cechą specyficzną środowiska twórców
węgierskich jest proporcjonalnie znacznie większy udział
duchowieństwa. Duchownymi - bądź eksduchownymi - byli nawet najwięksi
radykałowie Oświecenia węgierskiego, jak wolnomyśliciel Ferenc
Verseghy i wspomniany już wyżej przywódca ruchu jakobińskiego,
filozof-materialista, wielbiciel Holbacha, Ignac Martinovics. Brak
wśród ówczesnych pisarzy reprezentantów stanu mieszczańskiego, ale
był on dwojako wykluczony: wskutek słabości swej pozycji w strukturze
społecznej i z powodu niemieckości i niemieckojęzyczności jego
członków (jeszcze w czasach Petófiego język niemiecki dominował w
Peszcie). Tego typu zakorzenienie społeczne środowiska twórców,
wespół z warunkami stanowionymi przez absolutystyczną władzę
centralną, kolaborującą bądź prowadzącą własną grę polityczną ze
szlachtą węgierską, przy braku realnej alternatywy społecznej,
określało ogólny charakter węgierskiego Oświecenia. Z tej perspektywy
ów model węgierski cechuje się daleko posuniętą hybrydycznością. Nie
spotykamy w nim klarownej odgórności (wręcz swoistego paternalizmu),
jaką widzimy w głównym - klasycystycznym - nurcie Oświecenia
polskiego. Z pewną dezynwolturą można by powiedzieć, że Oświecenie
węgierskie mogłoby być, podobnie jak francuskie, oddolne, rozwijające
się żywiołowo jako ruch emancypacyjny, jako wyraz aspiracji
społecznych klas upośledzonych i wykluczonych, zwróconych teraz
przeciwko staremu ładowi, jego reprezentantom, symbolom i ostojom, na
czele z absolutystycznym dworem i absolutnym władcą. Zabrakło tylko,
bagatela, owych sił społecznych, które byłyby świadome swojej
sytuacji i swoich celów oraz gotowe do walki o ich osiągnięcie.
Dlatego rolę twórców i krzewicieli Oświecenia przejęli na Węgrzech
przedstawiciele szlachty i duchowieństwa, których relacje z dworem
wiedeńskim były ambiwalentne i rozchwiane, zależnie od bieżących
koniunktur, choć zasadniczo ciążące ku opozycyjności, już choćby z
tego powodu, że chodziło o władzę obcą, narzuconą i utrzymywaną
przemocą. Stąd Oświecenie stonowane, niewykraczające poza horyzont
reformy struktury feudalnej, ale zarazem - niewolne od ekscesów zgoła
jakobińskich. Brak w nim silnych ośrodków dworskich -
charakterystycznych dla dojrzałej fazy Oświecenia polskiego - w
których krystalizowałyby się wyraziste projekty ideologiczne i
stylistyczne. Temu
zapewne należy przypisać fakt, że twórczość literacka Oświecenia
węgierskiego mniej jest pod tym względem skoordynowana, a linie
podziału w jej obrębie przebiegają dość kapryśnie nie tylko wskroś
drobnych skupisk literackich, lecz także przez warsztaty
poszczególnych twórców, jednocześnie zachowawczych, wręcz
konserwatywnych i skrajnie radykalnych (postać fundatora węgierskiego
Oświecenia, Bessenyeiego, dostarcza tu ciekawego przykładu). Jeśli
chodzi o stratyfikację stylistyczną, to reprezentowane są tu dwa
główne nurty Oświecenia (w szczególności - środkowoeuropejskiego),
klasycyzm i sentymentalizm. Występują
też, podobnie jak w Polsce, rozproszone, nieprzejrzyście
sfunkcjonalizowane przejawy rokoka, brakuje natomiast
charakterystycznej dla Oświecenia zachodnioeuropejskiego tendencji
realistycznej. Nie ma jej wszelako także w ówczesnej literaturze
polskiej. Typowa dla modelu środkowoeuropejskiego jest
synchroniczność tych prądów literackich, które wszak na Zachodzie
przypisane są dość klarownie do następujących po sobie stadiów
rozwojowych, choć stadium następne, czyli wywodzony od Rousseau
swoisty nurt sentymentalny bądź angielski prąd sensibility, nie
niweluje poprzedniego - racjonalistycznego. W
zakresie rodzajów literackich także na Węgrzech zaznacza się pewna
przewaga poezji nad prozą, zwłaszcza jeśli idzie o rangę artystyczną
powstałych wówczas utworów. Poezja ta rozwijała się głównie w obrębie
klasycyzmu, wszelako nie obrodziła w XVIII wieku utworami tak
doskonale ucieleśniającymi klasycystyczny ideał estetyczny, jak
choćby te, które powstały pod piórem Krasickiego i Trembeckiego.
Klasycystyczny wiersz węgierski jest na ogół uboższy pod względem
wersyfikacyjnym, odznacza się niewyszukanymi rymami, budzi wrażenie
rozwlekłości i archaiczności. Swoistą
doskonałość osiągnął dopiero u schyłku Oświecenia (w okresie prądu
neoklasycystycznego, który podówczas przeszył Europę) pod piórem
Daniela Berzsenyiego. Poezja tego autora ujawnia w pełnej krasie moc
i piękno języka węgierskiego; jej gnomiczność przywodzi na myśl
najszczęśliwsze formuły Trembeckiego. Berzsenyi był outsiderem,
tworzył już niemalże poza granicą swej epoki, w samotni wiejskiej
siedziby. Był poetą szlacheckiej rirtusi jednocześnie wielkim
melancholikiem, racjonalistą, który świadomie sięgał irracjonalności.
W nieskazitelnej klasycznej formie białego wiersza, po mistrzowsku
wykorzystując wyjątkowe możliwości metryczne mowy węgierskiej
(ilo-czas), w słowach jakby wykutych z marmuru, zawarł burzę obrazów
i skojarzeń balansujących czasem na krawędzi logiki. Zaczęliśmy
od tego szczytu węgierskiego klasycyzmu oświeceniowego, aby stąd
spojrzeć - wstecz i w dół - na całość zjawiska. Jak już
napomknęliśmy, nie rysuje się ono wyraziście i nie wyróżnia się pod
względem artystycznym. Do końca bowiem klasycyzm węgierski był
skażony reliktami barokowymi. Podczas gdy Oświecenie polskie sięgnęło
zaraz na początku do szczytowego osiągnięcia rodzimej poezji
renesansowej - do dzieła Jana Kochanowskiego, Oświecenie węgierskie,
w podobnie kryzysowej sytuacji, źródło inspiracji i wzór do
naśladowania widziało wciąż w barokowym mistrzu Gyóngyósim, pomijając
współczesnego Kochanowskiemu, wybitnego poetę Balinta Balassiego.
Jaki był mechanizm takiego wyboru tradycji, trudno bez
dokładniejszych studiów orzec. Wydaje się, że zaważyła na nim
ciągłość tradycji literackiej ukształtowanej przez szkoły zakonne i
kościelne, z których wyszło wielu poetów wczesnego Oświecenia,
osadzenie owych twórców raczej w mocnej na Węgrzech tradycji
łacińskiej i słaby kontakt z klasycystyczną poezją francuską. Jeszcze
w latach siedemdziesiątych w poezji węgierskiej dominowała strofa
Gyongyosiego (czterowersowa o rymach a-a-a-a). Jak dalece działał tu
już pewien automatyzm, świadczy fakt, iż nawet klasycystyczne wiersze
Woltera przelewano w takie właśnie barokowe strofki. Niemniej droga
węgierska do klasycyzmu wiodła poprzez inspiracje francuskie. Na
warsztat poetów i tłumaczy trafiają utwory wspomnianego Woltera, a
także Corneille'a i Racine'a, pojawiają się nowe miary, z których
popularność zdobywa zwłaszcza dwunastozgłoskowiec parzyście rymowany,
w „obozie francuskim" dojrzewa bunt przeciwko tyranii
rodzimego wzorca barokowego. Około 1775 roku dochodzi - w tej
skromnej, ale jakże istotnej dziedzinie - do swoistego przewrotu
umysłowego. Zwycięża świadomość nowa, klasycystyczna, oparta na
adaptacji obcych wzorów, spychająca formę Gyongyosiego na margines. 0
żywotności wszelkich stereotypów świadczy wszakże przypadek
wspomnianego już tutaj Józsefa Peczelyego, który jako jeden z
pierwszych dał wyraz nowej świadomości estetycznej. Z jednej strony
występował gwałtownie przeciwko poetyce barokowego mistrza, z drugiej
- jednocześnie opierał się na niej. Czynił tak choćby w swym
przekładzie Henriady Woltera. Dopiero w wierszach wybitnego
poety późnego Oświecenia, Janosa Batsanyiego, zaczerpnięta od
Gyongyosiego strofa poczwórnie rymowana wyraźnie traci dotychczasowy
status i jeśli się pojawia, to wyłącznie jako świadoma stylizacja.
Zakorzenia się natomiast w poezji węgierskiej dwunastozgłoskowiec
parzyście rymowany, który poprzez Csokonaiego trafi do twórczości
największych poetów dziewiętnastowiecznych: Vórósmartyego, Petófiego
i Aranya. Inną formą, która w ówczesnej literaturze węgierskiej
zdobyła - by tak powiedzieć - prawo obywatelstwa, był wiersz wolny,
zapożyczony z tradycji hebrajskiej, a utwierdzony w tradycji
węgierskiej głównie dzięki Csokonaiemu. Podstawową
ramę estetyczną dawał poezji węgierskiego Oświecenia klasycyzm.
Wybitniejsze przejawy rokoka, stosunkowo konsekwentne i samoistne,
można znaleźć na samym początku epoki, w twórczości Amade i
Faludiego. Później rozpraszają się i nie stwarzają dla nurtu
dominującego poważnej alternatywy. Także sentymentalizm nie stał się
siłą zdolną kształtować oblicze węgierskiego Oświecenia. W związku z
uwarunkowaniami lokalnymi, o których była już mowa, nie mógł rozwijać
się samodzielnie, gdyż nie był napędzany żywotnymi interesami
społecznymi. Pojawiał się zatem w konsekwencji pewnej mody
literackiej, dysfunkcjonalny, nieklarowny ani ideologicznie, ani
estetycznie, użytkujący nadmiernie formy barokowe i klasycystyczne.
Recepcja w tym zakresie stwarzała sytuacje, w których tłumacze i
naśladowcy starożytnych autorów poezji bukolicznej czy
klasycystycznego Woltera równocześnie przekładali (co wiązało się
przeważnie z formalnym i ideologicznym redukcjonizmem) np. Noce
Younga czy Osjana (jak to u nas czynił Krasicki). Wybitny historyk
literatury, Mihaly Szegedi-Maszak, stwierdził, że Csokonai i
Berzsenyi lepiej rozumieli ontologię Rousseau niż Chenier i Delille,
ale jest faktem raczej bezspornym, iż rzeczywiste oddziaływanie tego
twórcy było na Węgrzech znikome, a jego główne tezy kulturologiczne
wywoływały konsternację i niechęć. Tak
więc nurtem dominującym w poezji węgierskiego Oświecenia był
klasycyzm. Tyle że był to klasycyzm bardzo swoisty, przemieszany z
reliktami baroku, „traktujący" z widoczną dezynwolturą
klasyczne reguły i kanony piękna, skażony zatem tymi samymi
przypadłościami, co ówczesny klasycyzm południowosłowiański. Z
analogicznym zjawiskiem można się również spotkać w Oświeceniu
polskim, ale raczej w pierwszej fazie jego rozwoju, później zaś - na
dalszym zapleczu twórczości poetyckiej, w sferach poezji potocznej,
okolicznościowej, doraźnie politycznej etc, podczas gdy w innych
krajach środkowoeuropejskich klasycyzm „zmieszany"
przenika w gruncie rzeczy wszystkie rejestry poetyckie. Znajdujemy go
w próbach eposu (Eunnias Adama Horratha), w charakterystycznych dla
epoki Rozumu poematach naukowo-filozoficznych (jak Księga Natury
Gergelya Edesa, przypominająca pod niektórymi względami Staszicowski
Ród ludzki). Brak w węgierskim Oświeceniu prawdziwie klasycznej ody
czy satyry, bardzo specyficzne - w perspektywie genologicznej - są
tamtejsze poematy heroikomiczne, zwłaszcza Gęsiarek Matyi Fazekasa,
nie ma klasycystycznej bajki (poza alegoriami politycznymi ten
gatunek nie występuje w Oświeceniu węgierskim). Popularnością
cieszyły się natomiast drobniejsze formy liryczne i okolicznościowe -
anakreontyki, bukoliki, gatunki funeralne i biesiadne, w których
znalazły azyl także tendencje quasi-sentymentalne i „preromantyczne".
Krystaliczny klasycyzm - domknijmy klamrę - objawił się dopiero w XIX
wieku, przede wszystkim w poezji Berzsenyiego i Vórósmartyego. Charakterystyczną
przypadłością różnych wariantów Oświecenia środkowoeuropejskiego nie
jest wszakże brak pełnego, czystego klasycyzmu, gdyż w istocie był on
w nurcie Oświecenia anachronizmem. Symbolizował społeczeństwo
stanowe, przejrzyście zhierarchizowane, zwieńczone u szczytu i
trzymane w ryzach przez silnego władcę. Rodził się w górnych strefach
takiej struktury, skąd promieniował ku dołom. Tymczasem Oświecenie
wyrosło właśnie „z dołu", z kontestacji przeciwko takiej
strukturze społecznej, jej filozoficznym przesłankom, estetycznym
sankcjom, mitom, symbolom. Klasycyzm oświeceniowy był na Zachodzie
wypierany głównie przez tendencje znajdujące ujście w realizmie i
sentymentalizmie. Krzepnął natomiast w warunkach Oświecenia odgórnego
w Europie Środkowej (zwłaszcza w nurcie stanisławowskim Oświecenia
polskiego) i Wschodniej. W Niemczech sprzyjały mu dwory
wielkoksiążęce i absolutystyczny dwór Fryderyka II, we Francji -
cezaryzm Napoleona. W Polsce i na Węgrzech płacił - wychodząc poza
swój prymarny układ - swoisty trybut Oświeceniu, dając formę jego
najbardziej nawet radykalnym treściom. Na Zachodzie nie był do tego
niezbędny, w wariancie południowosłowiańskim zabrakło radykalnych
treści. Ta szczególna symbioza klasycyzmu (jeszcze niekiedy skażonego
reliktami baroku) i radykalnych idei oświeceniowych dokonuje się na
Węgrzech już w twórczości Bessenyeiego, zresztą w bardzo znamienny
sposób. Otóż ten fundator węgierskiego Oświecenia, ukształtowany
przez dwór Marii Teresy, chłonny czytelnik i adaptator ówczesnych
filozofów francuskich, pozostawał zarazem na gruncie zachowawczego
reformizmu w kwestiach społeczno-ustrojowych. Stąd specyfika jego
poetyckiej antropologii: nie traktuje ludzi jako „ogniw
Łańcucha Bytu", skorelowanego z hierarchią społeczną; wychodzi
od tezy o równości wszystkich ludzi, ale i na tym poprzestaje,
utrzymując się w bezpiecznej strefie filozoficznej refleksji na
szczeblu uniwersalizmu i abstrakcji. Do konkretu społecznego
sprowadzi tę tezę - w analogicznej konfiguracji estetycznej - młodszy
o pokolenie Csokonai. W klasycystycznej szacie przekazywano tezy
antychrześcijańskie i antykościelne (np. Verseghy) i rewolucyjne
(Batsanyi). Kiedy
patrzymy z perspektywy historycznej na Oświecenie węgierskie, narzuca
się przeświadczenie, że proza i dramat znajdowały sie wówczas jednak
w cieniu poezji. Decydują o tym kryteria rangi artystycznej i
reprezentatywności, gdyby bowiem zastosować - i uprzywilejować -
kryterium popularności czytelniczej, to proza musiałaby znacznie
zyskać. Zainteresowaniem cieszyły się zarówno formy niefikcjonalne,
jak publicystyka czy dzieła historyczne, szczególnie te, które
roztrząsały zagadkę madziarskiego rodowodu, jak też opowiadania i
powieści. Cechą ogólną jest wyraźna i postępująca laicyzacja
wszystkich gatunków prozatorskich, co wiązało się z wypychaniem
piśmiennictwa religijnego, zwłaszcza w wersji scholastycznej i
dewocyjnej, poza główny nurt rozwoju literatury. Wiele
tłumaczono; w pierwszej fazie Oświecenia - a nawet wcześniej -
rozgłos zdobył węgierski Telemak, potem, w latach siedemdziesiątych,
ogromne wrażenie wywierała słynna powiastka Marmontela Belizariusz,
przekładano utwory pomniejszych powieściopisarzy niemieckich,
Gellerta i Mullera, ale też Cierpienia młodego Wertera. Bez echa na
Węgrzech przeszła twórczość najwybitniejszych pisarzy angielskich i
francuskich tej epoki, choć intronizowane przez Richardsona i
Rousseau formy quasi-dokumentalne znalazły odbicie w
powieści-dzienniku intymnym Obyczaje Fanni Józsefa Karmana,
stanowiącej najwybitniejsze pod względem artystycznym dokonanie
węgierskiej prozy fikcjonalnej doby Oświecenia. Nie dorównuje jej ani
romans awanturniczo-utopijny (w jakiejś mierze porównywalny z naszym
Doświadczyńskim) Podróż Tarime-nesa Bessenyeiego, ani tym bardziej
bijące podówczas rekordy popularności powieści historyczne Andrasa
Dugonicsa. Ciekawe
rzeczy działy się na polu dramaturgii, gdzie trwała wielka akcja
przyswajania kulturze węgierskiej dorobku zachodnioeuropejskiego.
Tłumaczono m.in. klasyków francuskich Corneille'a i Racine'a, ich
kontynuatora Woltera, ale także Szekspira, Lessinga, Goethego i
Schillera. Tworzono też gorliwie sztuki rodzime, opierając się wciąż
na tradycjach szkolnych teatrów paulińskich i pijarskich, sięgając do
autorów antycznych (z tego gruntu wyrastają tragedie Bessenyeiego,
również ta, która dała początek tamtejszemu Oświeceniu), ale także
inspirując się dramaturgią obcą, której twórców wymieniliśmy wyżej.
Spośród tego oryginalnego dorobku ówczesnej literatury węgierskiej
wyróżnia się na ogół dwa utwory: Zadumany Tempefói Csokonaiego oraz
klasycystyczną tragedię Józsefa Katony Ban Bank (1813), dzieło w
istocie wybitne, oparte na dramatycznym wydarzeniu z dziejów Węgier,
pokrewne pod wieloma względami Barbarze Radziwiłłównie Alojzego
Felińskiego, ale dalekie od klasycystycznej doskonałości jej wiersza.
Wariant
południowosłowiański Za
południowosłowiańskie uznajemy tu kraje (i ich literatury) położone
na południe od Polski: Czechy z Morawami, Słowację, Słowenię,
Chorwację. Oczywiście, występowały między nimi różnice, także w
badanym okresie, są one wszakże - jak sądzimy -mniej istotne od
podobieństw i cech wspólnych. Wszystkie te kraje wchodziły w skład
jednego organizmu państwowego, jakim było potężne - trwające od XIII
wieku - imperium Habsburgów. W bezpośredniej zależności od Wiednia
pozostawały Czechy i Słowenia, natomiast Chorwacja i Słowacja
stanowiły część Korony Węgierskiej i poprzez nią były podporządkowane
centralnym władzom austriackim. Zróżnicowanie statusu politycznego i
związane z tym specyficzne sieci wzajemnych relacji pociągały za sobą
konsekwencje także w sferze kultury. Szczególnie brzemienna w skutki
kulturowe była wszelako okoliczność, że wspomniane kraje znajdowały
się od dawna w stanie podległości czy wręcz niewoli, w orbicie
dominacji kultur obcych. Z
pola obserwacji wykluczamy Serbów i Bułgarów, pozostających wówczas w
niewoli tureckiej. Co prawda, pewne refleksy kultury oświeceniowej
docierały także do nich, przeważnie za pośrednictwem Grecji i Rosji,
jednak o Oświeceniu w literaturze serbskiej i bułgarskiej - nawet w
mocno okrojonej i zmodyfikowanej wersji południowosłowiańskiej -
mówić raczej nie można. Także wspólnota serbska żyjąca w obrębie
Monarchii Habsburskiej izolowała się od kultury współmieszkańców
Korony Węgierskiej, ciążąc ku inspiracjom rosyjskim. Należy zatem
rozpatrywać ją w kontekście Oświecenia na Wschodzie. Przedmiotem
naszych rozważań nie będzie też Oświecenie austriackie, gdyż przy
całej swej autonomii, przy swym obliczu indywidualnym, ukształtowanym
w kręgu wzajemnego ścierania się rozmaitych tendencji
wschodnioeuropejskich, przy szczególnym kolorycie nadanym mu przez
kontakty z kulturą włoską, było ono mimo wszystko najmocniej związane
- zwłaszcza w swym aspekcie literackim - z Oświeceniem niemieckim. Na
pierwszy rzut oka może się wydać dziwnym to, że w słowiańskich
krajach Monarchii Oświecenie rozwinęło się znacznie słabiej aniżeli
na Węgrzech. Wszak Węgry przeżyły swą dziejową katastrofę prawie sto
lat wcześniej niż Czechy, utraciły na wieki suwerenność polityczną,
wykrwawiały się w starciach z Turkami i Austriakami, były nękane
konfliktami narodowościowymi wewnątrz Korony. Gospodarczo także
ustępowały w XVIII wieku Czechom, a jednak literackie Oświecenie
rozwinęło się na Węgrzech w stopniu nieporównanie wyższym niż w
niegdysiejszym państwie świętego Wacława. A przecież Czechy
dysponowały świetną tradycją literacką sięgającą rodzimego
średniowiecza i renesansu, wydały potem twórcę o randze europejskiej
w osobie Jana Amosa Komeńskiego. Dlaczego Oświecenie w tym narodzie,
wydawałoby się szczególnie podatnym na racjonalne, utylitarne,
pragmatyczne ideały tego nurtu kultury europejskiej, obrodziło tak
skromnie? Próbując
choćby tylko zarysować próbę odpowiedzi na to pytanie, musimy sięgnąć
do pamiętnego w dziejach Czech roku 1620, kiedy to w bitwie pod Białą
Górą wojska czeskie poniosły klęskę z rąk Ferdynanda II, któremu
protestancka w zdecydowanej większości szlachta czeska wypowiedziała
rok wcześniej posłuszeństwo. Nastąpiły represje, a w 1627 roku
Czechy, jako część państwa Habsburgów musiały przyjąć zasady
ustrojowe wypływające z ogólnej strategii politycznej Wiednia. Miała
ona na celu budowę i umacnianie rządów absolutystycznych. W
odniesieniu do Czech były one bardziej restrykcyjne niż w stosunku do
Korony Węgierskiej. Wprowadzenie języka niemieckiego do urzędów (na
równych prawach z czeskim) oraz przyznanie wyłączności katolicyzmowi
przyczyniło się w konsekwencji do decydującego osłabienia
społeczeństwa czeskiego i zakłócenia rytmu rozwojowego literatury
czeskiej. W XVIII wieku ze wszystkich krajów Imperium właśnie Czechy
były najściślej z nim związane. Kiedy jednak pojawił się głęboki
kryzys, związany z sukcesją po śmierci Karola VI, kiedy - mimo
przyjętej uprzednio „sanctio pragmatica" - mocarstwa
europejskie nie uznały praw Marii Teresy do tronu i próbowały
rozebrać Monarchię Habsburską, Czesi przeszli od razu na ich stronę,
podczas gdy stany węgierskie stanęły lojalnie u boku Marii Teresy. Z
tego wynika, że (wbrew sugestiom niektórych historyków) tożsamość
czeska nie została w ciągu tych kilkunastu dziesięcioleci, które
upłynęły od Białej Góry, zniwelowana. Nie można nawet powiedzieć, że
pierwsza połowa XVIII wieku - mimo niewątpliwych oznak głębokiego
kryzysu kultury czeskiej - to okres analogiczny do czasów saskich w
Polsce. Czechy stanowiły bowiem integralną część funkcjonującego
organizmu państwowego, co przynosiło owoce zwłaszcza w gospodarce.
Zresztą Wiedeń, także w II połowie stulecia, w swej strategii
gospodarczej faworyzował Czechy kosztem „lojalnych Madziarów". Oczywiście,
absolutyzm habsburski nie był doskonały i Maria Teresa wkrótce po
wojnie o sukcesję przystąpiła do reformowania państwa. Proces ten
nabrał przyśpieszenia z chwilą objęcia godności współregenta przez
syna Marii Teresy, Józefa, by osiągnąć apogeum po jego wstąpieniu na
tron w 1780 roku. Program reform przeprowadzonych w II połowie XVIII
wieku w Monarchii Habsburskiej, oparty na ideach oświeceniowych,
zwykło się określać - od imienia króla-reformatora - mianem
józefinizmu. Józefinizm stanowi ważny aspekt środkowoeuropejskiego
Oświecenia. Oddziaływał zwłaszcza w Czechach i na Węgrzech, ale
znalazł odbicie także w innych krajach Imperium, w tym na
przyłączonych do Austrii ziemiach Rzeczypospolitej. Cele prymarne
józefinizmu miały wymiar polityczny i ekonomiczny. Chodziło o
racjonalizację struktury społecznej i administracyjnej, usprawnienie
biurokracji i w efekcie o rozwój gospodarczy. Głównym wzorcem była
świeżo wyrosła potęga Prus, a zatem - system oświeconego absolutyzmu
uosabiany przez Fryderyka II. O drastycznych niedostatkach na tym
polu świadczą proste porównania z krajami zachodnimi. W ciągu XVIII
wieku dystans między Francją a Austrią - pod względem wielkości
dochodu narodowego - znacznie się wprawdzie zmniejszył, jednakże
wciąż był w końcu wieku bardzo duży. Gdyby sięgnąć do przyczyn tego
zacofania Imperium w stosunku do przodujących krajów Zachodu,
należałoby także uwzględnić bilans kolonialny Francji, Anglii czy
Holandii, jednakże bardzo wymowne są już statystyki obciążenia
podatkowego statystycznego mieszkańca. Z szacunków tych wynikało
bowiem, że w 1785 roku statystyczny mieszkaniec Monarchii Habsburgów
wnosił do kasy państwowej prawie dwukrotnie mniej niż statystyczny
mieszkaniec Francji i trzykrotnie mniej niż statystyczny Holender
(dodajmy na marginesie, że dla Rzeczypospolitej ówczesnej te
obliczenia są wręcz miażdżące: średnie obciążenie podatkowe 12 razy
mniejsze niż w Monarchii). Dane te (m.in.) sygnalizowały, że ustrój
jest nieracjonalny, a społeczeństwo obywatelskie - czyli szlacheckie
- niedojrzałe. Ratunku upatrywano w oświeconym despotyzmie, który na
Zachodzie harmonijnie „wyewoluował" z systemu lennego, w
Europie Środkowej natomiast, i zwłaszcza w Rosji, został wprowadzony
odgórnie jako remedium na rozprzężenie, które było skutkiem
przywilejów feudalnych. Władca absolutny jako depozytariusz uprawnień
przyznanych mu przez ich prawowitego posiadacza, a więc - przez lud,
aby rządził w jego imieniu dla dobra całego społeczeństwa, tożsamego
z dobrem państwa, w tej części Europy był przeważnie autokratą. Inna
rzecz, że ów lud mógł u niego szukać ochrony przed wyzyskiem ze
strony panów. W tej sytuacji absolutyzm stawał się rzecznikiem i
propagatorem Oświecenia, ale dbał przy tym, by zakreślić mu
nieprzekraczalne granice. Opowiadał się za reformą systemu feudalnego
w imię postępu, ale starał się nie naruszyć podstaw feudalizmu w
stopniu, od którego rozpoczyna się jego destrukcja. Oświecenie
środkowoeuropejskie nie miało dużych szans, by dosięgnąć owych
wyznaczonych odgórnie granic, kiedy zaś bywały one incydentalnie
przekraczane, jak w przypadku jakobinizmu węgierskiego, władza
absolutna interweniowała w sposób drastyczny (w przypadku Polski pole
manewru było większe, a sankcje nie tak ostre i nieodwołalne, jak w
krajach Monarchii). Już
na początku tutejszego Oświecenia Maria Teresa wykazywała wobec niego
postawę ambiwalentną. Akceptowała pewne nurty racjonalizmu i
ograniczonego demokratyzmu, zwłaszcza w dziedzinie oświaty, bliska
jej była estetyka klasycystyczna, ale jako gorliwa katoliczka
sprzeciwiała się tendencjom antychrześcijańskim (czy wręcz
antyreligijnym), jako głowa feudalnego imperium odrzucała oddolne
ideologie o wydźwięku rewolucyjnym. Program
reform józefińskich obejmował całokształt życia społecznego, choć
najczęściej kojarzono go, począwszy od ówczesnej publicystyki i
literatury, z dekretami antykościelnymi. W istocie likwidował bądź
przynajmniej łagodził oczywiste wynaturzenia feudalne: poddaństwo
chłopów, nadmierną pańszczyznę, przywileje podatkowe szlachty i
duchowieństwa, władzę sądowniczą szlachty w stosunku do chłopów etc.
W tej samej sferze sytuowały się kwestie związane z Kościołem; także
na tym polu reforma miała służyć usprawnieniu państwa i w
konsekwencji - postępowi we wszystkich dziedzinach życia. Szczególne
wrażenie wywarła likwidacja około siedmiuset klasztorów oraz patent
tolerancyjny z 1781 roku. W obydwu tych aktach widziano radykalnego
ducha Oświecenia, ale ostatecznie ów duch nie był w żadnej mierze
duchem wolnym. Reformy kościelne prowadziły w praktyce do
uniezależnienia Kościoła katolickiego w Monarchii od Watykanu i
poddania go ścisłej kontroli państwa. Można by powiedzieć, że powstał
na jakiś czas - w rezultacie reform józefińskich - kościół de facto
narodowy, gdyby za naród uznać wszystkie narodowości Imperium.
Niekonsekwencja była też znamieniem patentu tolerancyjnego,
niekonsekwencja w sensie filozoficznym i logicznym raczej niż - w
politycznym. Tolerancja była jak wiadomo jedną z podstawowych idei
Oświecenia, zwłaszcza tolerancja religijna. Na samym progu tej epoki
pojawił się przecież sławny List o tolerancji Locke'a, później
kruszył o nią kopię Wolter, który właśnie w roli obrońcy tolerancji
znalazł bodaj, w całej Europie, najwięcej sprzymierzeńców i
naśladowców. Propagowały tolerancję szczególnie rozpowszechnione w
okresie Oświecenia loże masońskie, apelowali o nią wszyscy
przeciwnicy fanatyzmu religijnego, pacyfiści i libertyni,
reformatorzy społeczni, intelektualni rycerze wolności i obrońcy praw
człowieka. Akurat na tym polu Europa Środkowa nie odstawała od
Zachodu, a przywiązanie do wiary przodków godzono, zgodnie z
lokalnymi tradycjami, z gotowością do tolerowania ludzi innych
wyznań. Trzeba jednak przyznać, że nawet jako szczytna idea
tolerancja religijna czasów Oświecenia nie miała wymiaru totalnego.
Poza jej zasięgiem umieszczano najczęściej ateistów, którzy mogli
liczyć na przychylność co najwyżej u ludzi podobnych sobie
(oskarżanych przez pozostałych o to, że szafują tolerancją, gdyż są
zupełnie obojętni w kwestii wyznań religijnych, czy nawet - że są im
wszystkim przeciwni). Niestety, zdarzało się, że odmawiano tolerancji
osobom innej religii, a nawet -innego wyznania chrześcijańskiego. Jak
pamiętamy, Locke wykluczył w ten sposób ateistów i katolików.
Refutatorzy wolnomyślicielstwa odmawiali tolerancji libertynom, m.in.
samemu Wolterowi. Argumentowano przy tym, że dla tych, co ich „czart
ujął w swe szpony, tolerancyi nie ma w używaniu". Patent
tolerancyjny Józefa II przyznawał równe prawa protestantom, ale nie
obejmował Żydów. Strategia reformatorska cesarza zaczęła się
załamywać wskutek zdecydowanego oporu Węgrów wobec dekretu znoszącego
poddaństwo chłopów, ogłoszonego w 1785 r. (taki sam akt został cztery
lata wcześniej wprowadzony w Austrii, Czechach i Galicji i nie
spowodował wrzenia wśród tamtejszej szlachty) oraz wobec tzw. dekretu
językowego, który relegował z urzędów w Koronie Węgierskiej język
łaciński, zastępując go językiem niemieckim. Węgrzy uznali te dekrety
za swoisty zamach na swą, ograniczoną przecież w sposób zasadniczy,
suwerenność. W styczniu 1790 roku Józef II zmuszony był je odwołać;
dzieła odwrotu dopełnił zaraz potem jego następca, Leopold II. Takie
były ogólne uwarunkowania kultury Oświecenia w krajach Monarchii
Habsburskiej, tworzące swoisty klimat dla recepcji nowych idei i
wartości, ich reglamentacji bądź modyfikacji. Spójrzmy teraz na
ostatnie ogniwa przedoświeceniowej tradycji literackiej słowiańskich
krajów Monarchii. Badacze tych zagadnień utrzymują na ogół, iż barok
zaznaczył się w tych literaturach bardzo wyraziście, choć opinie
takie odnoszą się raczej do całości kultury, a świadectwa literackie
nie są - jak się zdaje - ani zbyt obfite, ani szczególnie wartościowe
pod względem artystycznym, choć zdarzały się wyjątki, jak dzieło
Komeńskiego czy epos Gundulica. Interesujące, że przy ogólnej zapaści
społecznej po klęsce pod Białą Górą (m.in. emigracja protestanckiej
szlachty) stosunkowo szybko odbudowała się kultura czeska, która
przybrała oblicze charakterystyczne dla ówczesnej kultury krajów
katolickich. Około połowy wieku XVII pozycję dominującą zdobył w niej
barok, ściśle związany z nurtem kontrreformacyjnym. Do końca stulecia
objawiał się on głównie w literaturze, dopiero wówczas zaczął się
zaznaczać również w sztuce. Czeska literatura barokowa czerpała z
silnego rodzimego średniowiecza, a w jej rozwoju, zdaniem niektórych
badaczy, ważną rolę odegrał również folklor. Od lat trzydziestych w
czeskim baroku, ale i w tym wypadku najlepszych przykładów dostarcza
sztuka, pojawiają się elementy stylu rokokowego (pod wpływem Wiednia
i Saksonii), a potem także klasycystycznego, napływającego z Francji. Najokazalej
prezentuje się barok literacki Dubrownika, od renesansu najściślej
związanego z kulturą śródziemnomorską i zachodnioeuropejską, przede
wszystkim z Włochami. Dubrownicka odmiana baroku była poprzedzona
okresem manieryzmu, który pojawił się w tamtejszej poezji miłosnej
już w końcu XVI wieku. Na początku trzeciej dekady stulecia
następnego ton zaczęła nadawać problematyka religijna, która
najgłębszy i artystycznie najbardziej sugestywny wyraz znalazła w
„psalmach" i „żalach" Gundulica, a także w jego
sławnym poemacie Osman, w którym zawierają się m.in. motywy
wanitatywne. Inni wybitniejsi przedstawiciele baroku dubrownickiego,
Marin Drzić i Ivan Bunić, zasłużyli się
głównie w dziedzinie dramaturgii, pozbawionej, co warto podkreślić,
tendencji dydaktycznych (te pojawiały się w dramatach jezuickich).
Rzecz w tym, że dramaturgia ta była nasycona pierwiastkami o
rodowodzie renesansowym. Dochodziły one do głosu zarówno w komedii,
jak i w dramach pastoralnych, w których znaleźć można np. wątki
patriotyczne, apologie republiki dubrownickiej i jej obywateli (m.in.
u wspomnianego Gundulica i Palmotica). Około połowy wieku bujny barok
du-brownicki był już w gruncie rzeczy przeszłością. Ostatnim jego
ważnym reprezentantem był poeta jezuicki Ignjat Djordić. W warunkach
ogólnego kryzysu literatura ta wyjałowiła się i wyczerpała. Większą
rolę zaczęła odgrywać centralna część Chorwacji (z Zagrzebiem), a
także Sławonia. Geneza tamtejszego baroku łączy się z edukacją
jezuicką; utwory literackie, powstałe w kręgu tych inspiracji, często
nie wykraczały poza horyzont średniowieczny. Z czasem wykształcił się
na tych terenach barok o cechach swoistych, określany niekiedy mianem
agrarnego w odróżnieniu od urbanistycznego baroku Dubrownika i
Dalmacji. Trzeba jednak stwierdzić, że powyższa dystynkcja nie jest
zadowalająca, zważywszy na dużą rolę odmian pastorałki w literaturze
południowych krain Chorwacji I połowy XVII wieku. Barok Sławonii i
Chorwacji centralnej nie dorównał dubrownickiemu poziomem
artystycznym ani głębią problematyki, nie wydał też indywidualności
pisarskiej na miarę Gundulica. Zupełny marazm literacki cechował
natomiast przedoświeceniową kulturę słoweńską, która w okresie
reformacji dawała znać o sobie, potem zamilkła i dopiero w okresie
Oświecenia zaczęła być budowana, w gruncie rzeczy od podstaw.
Rodzimej literaturze nie przysłużyła się nawet pomyślność
gospodarcza, postępująca do końca XVII wieku. Związana od XIV
stulecia bardzo ścisłymi więziami z imperium Habsburgów, była niejako
skazana na postępującą germanizację własnych elit. Podobnie wyglądała
sytuacja Słowacji, z tą różnicą, iż w tym przypadku środowiskiem
asymilującym kulturalnie były Węgry, same z kolei podległe w znacznej
mierze Austrii. Dodatkowym - bardzo istotnym - czynnikiem hamującym
rozwój literatury słowackiej był brak narodowego języka literackiego.
Język Słowaków nie wyodrębnił się bowiem jeszcze od języka czeskiego
i w tymże języku powstawały utwory Tranovszky'ego czy Beniczky'ego,
słowackich autorów doby baroku. Podobnie jak w przypadku Słowenii,
skuteczne próby ustalenia własnego języka literackiego pojawią się
dopiero w okresie Oświecenia. Ogólnie
rzecz biorąc, trzeba stwierdzić, że barok południowosłowiański,
którego największe dokonania wiążą się z kulturą republiki
dubrownickiej, ustępuje jednak pod każdym niemal względem, zwłaszcza
bogactwem form artystycznych, zasięgiem problematyki, liczbą
wybitnych indywidualności pisarskich oraz siłą oddziaływania,
barokowi polskiemu. Nie dorównuje także ówczesnej literaturze
węgierskiej, którą zresztą południowi Słowianie bardzo swą
twórczością wzbogacali; najwybitniejszym z nich był Chorwat z
pochodzenia Nikola Zrinski (Miklós Zrinyi), twórca najsławniejszego
eposu staro-węgierskiego, zatytułowanego Opresja Sygetu. W żadnym
jednak przypadku (może poza dubrownickim, ale tam chodziło o zjawisko
wewnątrzchorwackie) nie kończył się takim kryzysem, jaki znamionował
ostatnią fazę baroku polskiego, a obejmował przecież także inne
dziedziny kultury i życia. Cechą baroku środkowoeuropejskiego jest
niewątpliwie jego bardzo długie trwanie. Co prawda, historycy czescy
datują jego koniec - w odniesieniu do literatury swego kraju - na
połowę XVIII wieku, ale na ogół panuje zgoda co do faktu, że
Oświecenie rozpoczyna się w Czechach dopiero około roku 1780.
Podobnie - w najlepszym razie - sytuacja wygląda w innych krajach
południowosłowiańskich, a w Słowenii w tymże 1780 roku ukazał się
barokowy zbiór wierszy Kanizlica i był to pierwszy wyraźny głos
poezji barokowej w literaturze słoweńskiej. I przebijał się przez
całe tamtejsze, wątłe, Oświecenie. Estetyka barokowa, jako żywy
anachronizm, była też wciąż obecna - jeszcze na początku XIX wieku -
w literaturze innych krajów południowosłowiańskich, gdzie
współwystępowała z przejawami odrodzenia narodowego, zderzając się i
przenikając, z nowymi pierwiastkami romantycznymi. Cechą procesu
literackiego na tym etapie rozwoju literatur południowosłowiańskich
(a więc także czeskiej i słowiańskiej, które tutaj tym pojęciem
obejmujemy, zresztą również serbskiej i bułgarskiej, które z pola
obserwacji wykluczamy) jest synchroniczne występowanie zjawisk
literackich, które na Zachodzie występowały w ciągu diachronicznym,
mając czas ukonstytuować się, rozwinąć i obumrzeć, zgodnie z rytmem
rozwojowym struktur społecznych, światopoglądów, nurtów
filozoficznych etc. W tej sytuacji zjawiska te nie wyrastały
organicznie z warunków miejscowych, jako ich swoista ekspresja, lecz
wspomagały tylko bądź zastępowały w tej funkcji formy lokalne.
Dostarczały też ram lub podniet do ich rozwoju (gatunki literackie,
formy narracji etc). W optymalnych warunkach i przypadkach taka
konfrontacja kulturowa mogła owocować wyjściem poza bariery
eklektyzmu i narodzinami wartości oryginalnych i autentycznych,
nieredukowalnych do ich funkcji cząstkowych bądź pobocznych. We
wszystkich krajach południowosłowiańskich istotnym bodźcem rodzimym w
rozwoju literatury po długim, ale dosyć ubogim i monotonnym baroku,
czy raczej w końcowej fazie jego trwania, była budząca się, nowożytna
świadomość narodowa. Nowożytna znaczy tu tyle, co postfeudalna,
znajdująca inne niż stanowe atrybuty wspólnoty i rozciągająca je na
inne niż szlachta warstwy społeczne, przede wszystkim zaś na lud. W
tych krajach była ona inspirowana nie tylko ogólnoeuropejskimi
ruchami intelektualnymi, wywodzącymi się z sentymentalizmu, z klimatu
filozofii Jana Jakuba Rousseau'a, lecz także - od końca stulecia -
filozofią Herdera, prorokującego erę dominacji Słowian. Żywiła się
potem, już na etapie tak zwanego w tutejszej tradycji odrodzenia
narodowego, pewnymi wątkami romantyzmu. Oddziaływanie rewolucji
francuskiej było tu bardzo ograniczone (znalazło natomiast odbicie w
literaturze polskiej i węgierskiej), gdyż elity narodów
południowosłowiańskich nie były jeszcze otwarte na idee rewolucji
społecznej. Tkwiły w systemie absolutyzmu habsburskiego, pozbawione
były własnej uświadomionej narodowo burżuazji, szlachta pochłonięta
była raczej obroną swych przywilejów stanowych, w których obronie
zdolna była prędzej współdziałać z władzami centralnymi niż myśleć
kategoriami społeczeństwa własnego narodu. Pewne potrzeby zmian
społecznych, wyrażających aspiracje dojrzewającej burżuazji, pojawiły
się tutaj dopiero po roku 1830. Tak więc egalitarne i demokratyczne
ideały Oświecenia długo były stłumione, odzywały się wówczas, gdy
likwidacji przywilejów feudalnych żądała władza centralna, pod
sztandarami owych ideałów, ale we własnym - przeciwstawnym idei
wolności - celu politycznym. Charakterystyczną,
wspólną cechą początków Oświecenia w literaturach
południowosłowiańskich było zatem płynne, by nie powiedzieć -
inercyjne, przejście od formacji poprzedniej. Nie spotykamy tu
charakterystycznego dla sytuacji polskiej radykalnego zerwania i
przełomu. Zabrakło zarówno wyrazistej tradycji negatywnej, jak i
dłuższego okresu przesilenia, jak też wreszcie silnego mecenatu.
Narodziny Oświecenia środkowoeuropejskiego, w jego wersji
południowosłowiańskiej, miały więc pozory procesu rozwojowego
charakterystycznego dla Oświecenia zachodnioeuropejskiego, czyli
ewolucyjność przemian kulturowych, łagodność wspomagania
zewnętrznego. Na pierwszy rzut oka może to nawet sprawiać wrażenie
rozwoju oddolnego (jeśli się zważy ambiwalentną rolę józefinizmu),
sterowanego przez elity intelektualne niezależnie od ośrodków władzy
politycznej (czy nawet wbrew nim). Zabrakło tu wszakże nade wszystko
dojrzałych struktur społecznych, których dynamika odzwierciedlałaby
grę interesów poszczególnych odłamów społeczeństwa, a elity
intelektualne organicznie z nim związane wyrażałaby ich aspiracje i
ideały w relacji do idei konkurencyjnych czy zbieżnych. W ten sposób
kształtuje się świadomość nowych konfiguracji i wspólnot, a tym samym
- rodzą się idee nowe i oryginalne. Tymczasem elity twórcze w
krajach, którymi się tutaj zajmujemy, były w istotny sposób
wyobcowane, a w każdym razie - zdezorientowane w obliczu form
społecznych nieklarownych, niewykończonych, pozostających wzajemnie w
relacjach nieprzejrzystych. Sytuacja była tym trudniejsza, że nawet
principia, jak choćby kwestia podstawowego środka wyrazu i niejako
narzędzia myślenia, znajdowały się w kształcie niepewnym,
niewykrystalizowanym czy wręcz - w stanie potencjalnym. W tej
sytuacji to było bardzo ważne, stanowiło poniekąd warunek dalszego
rozwoju. W ten sposób na pierwszy plan wysunęła się sprawa
elementarna - kwestia językowa. Jak już nam wiadomo, Oświecenie z
pasją i zaangażowaniem skupiało się na kwestii języka. Zajmowali się
nią wieloaspektowo prawie wszyscy wybitni filozofowie tej epoki.
Nieobojętna była również o szczebel niżej, gdy rozpatrywano problemy
estetyczne związane ze stopniowym rozkładem estetyki klasycystycznej
i nobilitacją gatunków niższych, niekanonicznych, co groziło
żywiołową inwazją nowego języka. Funkcjonalnie bliższa zjawisku,
które przybliżamy powyżej, była opisana wcześniej batalia o język
polski (czy - w jeszcze większej mierze - sprawa językowa na
Węgrzech). Tyle że początki Oświecenia w Polsce naznaczone były
świadomością polszczyzny popsutej w ostatnim okresie wskutek
degeneracji smaku i nieopanowania zewnętrznych wpływów językowych (na
tym etapie chodziło prawie wyłącznie o łacinę). Ale zarazem nikt nie
miał wątpliwości, iż polszczyzna literacka, stabilna i piękna,
istnieje. Można ją było znaleźć - by nie sięgać dalej w głąb dziejów
- w utworach Kochanowskiego, Górnickiego, Skargi, w gruncie rzeczy
także w poezji barokowych mistrzów (wtedy dość zapomnianych):
Morsztynów, Naborowskiego, Opalińskich, Wacława Potockiego. Należało
zatem poprawić smak współczesnych, udostępnić im wzorce, nade
wszystko zaś używać języka ojczystego z dbałością o jego czystość,
klarowność, precyzję etc. Potem, kiedy już dzięki różnorakim
inicjatywom edytorskim, translatorskim, pedagogicznym i przede
wszystkim - dzięki odrodzonej literaturze współczesnej udało się
zamierzony cel osiągnąć, dalsza „obrona języka polskiego"
sprowadzała się do troski o jego powszechne i poprawne używanie i do
przestrzegania przed ekspansją francuszczyzny (w odosobnionych
przypadkach - jak pamiętamy - także niemczyzny). Nowe - realne, ale
nie natychmiastowe - zagrożenie pojawiło się w następstwie rozbiorów
i utraty suwerenności państwowej. Tymczasem
inne kraje środkowoeuropejskie w takiej właśnie sytuacji znajdowały
się od wieków. Pozbawione własnej państwowości i suwerenności,
wystawione na swoistą przemoc językową - pośrednią i bezpośrednią.
Językiem urzędowym w krajach Monarchii Habsburgów pozostała aż do
1844 roku łacina (poza Austrią, oczywiście). Język niemiecki
funkcjonował w tej funkcji na równych prawach w krajach podległych
bezpośrednio Wiedniowi, tj. w Czechach i Słowenii. Józef II próbował
rozciągnąć ten usus na ziemie Korony Węgierskiej, ale - jak wiemy -
bez powodzenia. Niemniej jednak język hegemona zawsze był środkiem
tłamszącym funkcjonowanie i rozwój języków narodowych. Literatura w
krajach południowosłowiańskich też w nim nierzadko powstawała i nie
tylko w kręgach obcych wspólnot niemieckojęzycznych, także pod
piórami zniemczonych przedstawicieli elity rodzimej. Język ojczysty
był zresztą pozbawiony jednolitej odmiany literackiej, toteż w tej
funkcji wykorzystywano rozmaite dialekty. Sprawa językowa była zatem
podstawowa oraz pilna i miała wymiar wręcz egzystencjalny. Sprzężona
była z ontologicznym aspektem literatur narodowych tego regionu. Dotyczyło
to również literatury czeskiej mimo szczytnych tradycji Komeńskiego i
Collinusa (którzy jednakże byli do ósmej dekady na indeksie). W
latach osiemdziesiątych, kiedy Oświecenie czeskie startowało,
dominującym składnikiem tradycji dostępnej była poezja ludowa, poza
tym - utwory folkloru miejskiego o stylistyce niedającej się
przypisać do systemów estetycznych literatury wysokoartystycznej. W
takich okolicznościach zjawiskiem niezwykłej rangi, aczkolwiek o
wymiarze wyłącznie lokalnym, była antologia poezji czeskiej, w której
znaleźli się m.in. wymienieni wyżej przedstawiciele złotego wieku
piśmiennictwa czeskiego. Twórcą owej ontologii, której pierwsze
wydanie ukazało się w 1785 roku na fali fragmentarycznej
liberalizacji, wprowadzanej w życie przez Józefa II, był Vaclav
Tham. Drugie - obszerniejsze - ukazało się w 1812 roku. Ta
ważna książka zawierała też współczesne utwory, utrzymane w stylu
klasycystycznym i rokokowym (acz wierszom tym znany był wyłącznie
sylabizm, dopiero w 1795 roku ukazała się niemieckojęzyczna Böhmische
Prosodie Dobrowsky'ego,
w której autor rozważa zagadnienia czeskiego sylabotonizmu).
Zdradzają one wyraźnie wpływ poezji niemieckiej, od Klopstocka
poczynając, poprzez Gleima, Hagedorna, Weise i
Chr. Ewalda Kleista aż po Bür-gera.
Słynna ballada romantyczna tego ostatniego, Lenora, w
transkrypcji czeskiej stała się anakreontyczną idyllą. Wszelako
występują tu również - jak wspomnieliśmy - utwory w guście
klasycystycznym; ich autor - Vaclav Stach
inspirował się poezją Klopstocka, a zapewne też i Pope'a. Kontynuatorem
dzieła Thâma był Antonin Jaroslav
Puchmajer. W latach 1795-1814 opracował i opublikował pięć
kolejnych almanachów poetyckich, w których zamieścił gatunki
literackie niewystępujące w edycjach poprzednika. Spotykamy u
Puchmajera bajki, a także znane nam z poetyki Boileau'a,
romance i ballady, a w każdym razie ich czeskie mutacje, które
odbijają już refleksy mody poetyckiej idącej z prądem romantycznym.
Akcenty romantyczne są wyczuwalne w czeskiej poezji z początku XIX
wieku, przede wszystkim w poematach lirycznych. Najbardziej może
znany spośród nich, Wzniosłość natury Polaka,
zdradza wprawdzie inspiracje o charakterze oświeceniowym, ale
płynące już z nurtu, który bezkolizyjnie wpadnie do morza romantyzmu:
z Pór roku Thomsona, Alp Hallera, Wiosny Chr.
Ewalda Kleista. W
poezji czeskiego Oświecenia można wyodrębnić dwie orientacje.
Pierwszą - klasycystyczną - reprezentują wspomniany wyżej Puchmajer
oraz Jan i Vojtëch Nejedly. Główną postacią
był w tym gronie Puchmajer, autor przekładu - wierszem już
sylabotonicznym (1807) - Świątyni Knidos (podobno
wzorował się na Józefie Szymanowskim!), podniosłych ód
patriotycznych, a także parafraz bajek La
Fontaine'a, w których sportretował
współczesne mu społeczeństwo czeskie. W tym przypadku badacze również
wskazują trop polski, wiodący ku bajkom Krasickiego i Kniaźnina.
Druga orientacja dyskontowała rozkład estetyki klasycystycznej i
opierała się na zbiorze tendencji różnorakich i niejednorodnych:
rokokowych, sentymentalnych, realistycznych,
folklorystyczno-burleskowych. Za najważniejszy utwór powstały w tym
kręgu uchodzi poemat heroikomiczny Hnëvkovskyego
pt. Devin (1805), przedstawiający
współczesne treści polityczne w kostiumie historycznym. Podobne
odniesienia do aktualnej problematyki i rzeczywistości społecznej
mają też, co ciekawe, swoiste czeskie anakreontyki, odsyłające
przeważnie do niemieckich wzorców gatunkowych, zrealizowanych w
twórczości wspomnianych już poetów, Gleima i
Hagedorna. Dodajmy na marginesie, że w tym
samym czasie byli oni, podobnie jak Kleist i
Uz, bardzo popularni wśród młodych przedstawicieli ostatniego
pokolenia polskich oświeconych w Galicji. Najważniejszy
fakt w skromnym Oświeceniu słowackim, aczkolwiek miał wymiar
wyłącznie lokalny, to ustalenie własnego języka literackiego, a - co
za tym idzie - zerwanie po trzech wiekach z językiem czeskim.
Dokonało się to dzięki staraniom intelektualistów katolickich, a
główną rolę odebrał na tym polu Bernolak. Szczątkowe Oświecenie
słowackie, aktywizujące jedynie niewielką część kanonu europejskiego
w zakresie stylów, idei, gatunków literackich, wyróżnia się tym, że w
porównaniu z Czechami, gdzie dominowała poezja (tak samo zresztą,
uwzględniwszy udział proporcjonalny, jak w całej Europie Środkowej),
w literaturze słowackiej główną rolę odegrała jednak proza. Co
prawda, wiersze pisał Józef Bajza, czołowa postać słowackiego
Oświecenia, ksiądz katolicki, wychowanek wiedeńskiego Pazmaneum;
zawarł w nich krytykę nadmiernych przywilejów szlacheckich i nadużyć
Kościoła, co harmonizowało z obiegowymi ideami Oświecenia (także
swoisty egalitaryzm Bajzy), ale w zasadzie daje się sprowadzić do
jednego, najbardziej bezpośredniego źródła inspiracji, tj. do
józefinizmu (tom Bajzy ukazał się w 1782 roku). Tom
ten, dosyć jako dzieło poetyckie odosobniony, nie wnosi jednak
wartości oryginalnych, toteż wizytówką słowackiego Oświecenia jest
raczej proza, a właściwie dwa utwory: dwutomowa powieść tegoż Bajzy -
napisana przy tym w duchu wyraźnie oświeceniowym - pod
chateaubriandowskim tytułem Rene ( 1783-85) oraz Intymne spotkania
Iirziego Fandlyego. O tym, że twórcy ci mieli całkiem klarowną
świadomość swej „oświeceniowej świadomości" (co istotne w
przypadku braku w literaturze słowackiej ogromnej większości
konstytutywnych elementów oświeceniowego paradygmatu), świadczy
podniosła apologia Oświecenia - autorstwa Fandlyego - „które
nadeszło po wieku ciemności". Chorwacja,
wchodząca od XI wieku w skład Korony Węgierskiej, może się poszczycić
dość wysoko rozwiniętą kulturą renesansową. Był to wśród ludów
południowo-słowiańskich przypadek odosobniony. Renesansu nie było
bowiem w krajach sąsiednich: ani w Serbii, ani w Słowenii.
Prawosławną Serbię ten potężny nurt kultury europejskiej ominął na
tej samej zasadzie, co inne kraje z kręgu bizantyjskiego, m.in.
Rosję. Słowenia natomiast przeżywała kryzys duchowy; odwróciła się
podówczas od bliskich jej - nie tylko geograficznie - Włoch, by
związać się z przeżywającymi ferment reformacyjny Niemcami. Od tej
pory pozostanie w tym kręgu aż do Oświecenia, w które wstąpi jako
kraj bezpośrednio podlegający Austrii w obrębie Monarchii
Habsburskiej. Z Chorwacją łączyło Słowenię to samo, co było cechą
wspólną wszystkich krajów słowiańskich Monarchii (za wyjątkiem
Polski): tzw. odrodzenie narodowe, którego pierwsze wyraźne objawy
wystąpiły w drugiej połowie XVIII wieku. Związane było z
wieloaspektowym procesem kształtowania się nowoczesnej świadomości
narodowej, a w dziedzinie kultury tych narodów - od stuleci
niesuwerennych politycznie - wyrażało się przede wszystkim w
świadomych działaniach na rzecz ustalenia i rozwoju jednolitego
języka literackiego. Chorwacja
była pod tym względem policentryczna. Literatura chorwacka powstawała
w trzech dialektach (a nawet w czterech, jeśli osobno potraktujemy
Dubrownik i tzw. Dalmację wenecką). Rozbicie kulturalne łączyło się z
rozczłonkowaniem politycznym, jako że różne części kraju były zależne
od różnych potencji obcych: od Węgier -i w ostatecznej instancji od
Austrii, od Wenecji i od Turcji. Rodzima tradycja literacka, na
której mogła się oprzeć twórczość Chorwatów doby Oświecenia, była
także zróżnicowana pod względem poziomu artystycznego. Przewodziła tu
Dalmacja, na czele z Dubrownikiem, mogąca się poszczycić złotym
wiekiem kultury w dawnych czasach, podczas gdy Sławonia literatury
wysokoartystycznej przed okresem Oświecenia nie miała w ogóle.
Różnica między tymi krainami została zniwelowana w XVIII wieku,
bezpośrednio przed Oświeceniem. Było to wszelako równanie w dół, gdyż
literatura dalmatyńska znajdowała się wówczas na szczególnym etapie
procesu rozwojowego. Charakteryzował się on dominacją twórczości
neołacińskiej nad narodową. Główną dziedziną tej twórczości była
poezja o zakroju klasycystycznym. W Sławonii tymczasem zaczęło się
rozwijać - też przeważnie w języku łacińskim - piśmiennictwo
historio-graficzne o tendencji moralizatorsko-dydaktycznej, czerpiące
inspiracje z kultury węgierskiej. Twórczość nowołacińska odgrywała
ważną rolę także w okresie chorwackiego Oświecenia. Wiersze łacińskie
(w tym bajki) pisali nie tylko latyniści dubrowniccy, jak Ferić, lecz
także poeci innych krain chorwackich: Titus Brezovacki, Bruerević,
Restić, Dżamanjić, Bośković, Stay etc. Język łaciński był do tego
stopnia „zasymilowany", że za jego pośrednictwem zwracano
się przeciwko inwazji francuszczyzny i w obronie wartości rodzimych.
Równocześnie jednak narastała potrzeba związania owych wartości z
językiem narodowym, wobec której łacińskie próby poetów stawały się
swoistą grą elitarną. W tej sytuacji bodźcem do zintensyfikowania
działań na rzecz rozwoju chorwackiego języka literackiego był projekt
węgierskiego Zgromadzenia Krajowego z 1790 roku. Zakładał on
wprowadzenie we wszystkich krajach Korony Węgierskiej, w miejsce
łaciny, języka węgierskiego jako urzędowego. Madziarzy zagrożeni
germanizacją podjęli tym samym ucieczkę do przodu. Próba nie powiodła
się, spowodowała wzrost tendencji narodowych wśród słowiańskich
mniejszości w Monarchii. Tendencje te, zataczając coraz szersze
kręgi, osiągnęły swe apogeum w okresie romantyzmu. W
Oświeceniu stopiły się z ideologią tej epoki, aktywizowaną - co
zrozumiałe - bardzo selektywnie. Nadrzędne dążenie widoczne w
ówczesnej kulturze Chorwatów (także Słoweńców, o których będzie mowa
później), miało na celu podniesienie ogólnego poziomu cywilizacyjnego
kraju i zmniejszenie dystansu dzielącego go od bardziej rozwiniętych
krajów europejskich. Przyjmuje się na ogół, że Oświecenie w krajach
południowosłowiańskich występuje w drugiej połowie XVIII wieku, ale
początek tej formacji należałoby widzieć nie wcześniej niż na progu
czwartej ćwierci stulecia. Można wydobyć pewne paralele - uchwytne
wprawdzie jedynie na wysokim szczeblu ogólności - pomiędzy sytuacją
startową Oświecenia chorwackiego i polskiego (co najmniej o
ćwierćwiecze wcześniejszego). Abstrahując od rozmaitych, częstokroć
bardzo istotnych, różnic, wskażmy kilka rysów wspólnych. Otóż w
obydwu przypadkach Oświecenie zaczynało się w warunkach kryzysu, w
tym - marazmu literackiego, w sytuacji języka nieskonsolidowanego i
niegotowego do podjęcia aktualnych wyzwań kulturowych i przede
wszystkim - artystycznych. W obu przypadkach rolę pomocniczą na
drodze do Oświecenia odegrała łacina. Zarówno Polska połowy XVIII
wieku, jak i Chorwacja ok. 1780 roku nie były państwami suwerennymi,
choć oczywiście unia personalna z Saksonią nie oznaczała podległości
tak głębokiej jak podwójne uzależnienie Chorwacji w obrębie imperium
Habsburgów (nie licząc części kraju pod zaborem tureckim i innej,
pozostającej pod panowaniem Wenecji). Wszelako na skutek takiej
sytuacji politycznej zabrakło (w Polsce tylko do połowy lat
sześćdziesiątych) centralnego mecenatu państwowego wspierającego i
ukierunkowującego rozwój kultury narodowej. Od wstąpienia na tron
Stanisława Augusta reformy oświeceniowe w Rzeczypospolitej uzyskały
kształt bardziej skoordynowany; w kulturze Chorwacji (i innych krajów
Monarchii) podobną, ale mocno ograniczoną i dwuznaczną - a przy tym
krótkotrwałą - rolę odegrały projekty józefińskie. W pierwszym
stadium Oświecenia polskiego wpływom francuskim towarzyszyły
niemieckie, podobnie było w przypadku Oświecenia chorwackiego, gdzie
dochodziły jeszcze inspiracje węgierskie i włoskie (zwłaszcza w
dalmatyńskiej komedii i dramacie pasterskim), a poprzez Serbów -
także rosyjskie (ody Łomonosowa i Dzierżawina), oddziałujące również
na poezję słoweńską. Badacze
tych literatur spierają się o znaczenie i charakter oświeceniowego
klasycyzmu, ale w zasadzie zgadzają się co do tego, że zdominował on
ich oblicze stylistyczne, aczkolwiek występował częstokroć z
domieszką baroku, nie wykształcił krystalicznych form literackich i
nie wydał utworów doskonałych artystycznie. Umożliwił wszakże - z
jednej strony - zdyscyplinowanie rodzimego języka poetyckiego poprzez
skonfrontowanie go z wzorcami rzymskimi i narzucenie mu łacińskich
standardów metrycznych, z drugiej zaś zaprzężenie go, w wielu
przypadkach, do charakterystycznej dla kultury literackiej tego
regionu służby społecznej. Te serwituty społeczne literatury wiązały
ją ściślej z życiem bieżącym, wzbogacały i demokratyzowały leksykę,
przydawały pierwiastka realistycznego, co było w swej istocie zgodne
z duchem Oświecenia zachodniego. Dominowała, przy tym wszystkim,
jednak poezja, co już stanowiło specyfikę Oświecenia
środkowoeuropejskiego. W
literaturze chorwackiej okresu Oświecenia można znaleźć wiele
gatunków poetyckich występujących w poetykach klasycystycznych.
Szczególnym powodzeniem cieszyła się - także wśród Słoweńców i
„łacińskich" Serbów, oda. Występowała w różnych odmianach,
kształtujących się w kręgu oddziaływań tradycji horacjańskiej, a
także wpływów świeższych - Klopstocka czy wspomnianych już Rosjan,
Dzierżawina i Łomonosowa. Wysoką pozycję zajmowała również bajka; jej
chorwaccy twórcy czerpali ze źródeł starożytnych (Ezop i
Fedrus),sięgając też do La Fontaine'a i Lessinga. Uprawiano także
satyry (brak ich w Oświeceniu słoweńskim), listy poetyckie, odmiany
poezji epigramatycznej, gatunki okolicznościowe (np. epitalamium,
epitafium). Brak eposu i poematu heroikomicznego, ale mamy kilka
poematów dydaktyczno-scjentyficznych (często w języku łacińskim). Nie
było w zasadzie tragedii (poza nieudolnymi próbami Serba Popovica),
ale dość licznie reprezentowana jest komedia. Pod względem ilościowym
dominowała tradycja Molierowska, ale żaden z przekładów i parafraz
dwudziestu kilku utworów Moliera nie przyniósł efektów choćby
zadowalających pod względem artystycznym. Łatwiej i poręczniej było
przyswajać wzory popularnej dramaturgii niemieckiej, której mistrzem
w końcu wieku był Kotzebue, albo włoskiej (Marin Drzić z Dubrownika).
Osiągnięcia na tym polu mają wymiar wyłącznie lokalny: zanotowano
postęp w porównaniu z rodzimą dramaturgią wcześniejszą, uprawianą
głównie w kręgu kolegiów jezuickich. Ustabilizowano język, poszerzono
pole tematyczne. Przemycono pewne idee oświeceniowe i nauki moralne
(odwieczne i tradycyjne), wprowadzono nieco realności miejscowego
życia. W Oświeceniu chorwackim - i również słoweńskim - zupełnie
zabrakło powieści (powstało ich kilka w ówczesnej literaturze
serbskiej). Specyficzne
uwarunkowania społeczne sprawiły, że nie przeniknął tu w zasadzie
żaden z elementów radykalnej ideologii Oświecenia
zachodnioeuropejskiego. Brak w ogóle problematyki związanej z
religią, poezja pozbawiona jest erotyki, w sosie dydaktyki społecznej
prześwitują zaledwie pewne idee egalitarystyczne czy wolnościowe.
Wątki sentymentalne nie krystalizują się w integralną i całościową
tendencję, pierwiastki rokokowe pojawiają się sporadycznie w postaci
anakreontyków, zwłaszcza w inspirowanej literaturą włoską twórczości
poetów dalmatyńskich. W
przypadku subwariantu słoweńskiego na uwagę zasługują następujące,
względnie swoiste, cechy. Po pierwsze, stan zerowy literatury
słoweńskiej w punkcie wyjścia tamtejszego Oświecenia. Literatura w
języku słoweńskim nie powstawała i nie funkcjonowała. Związane to
było z postępującym już od lat procesem wynaradawiania. W obrębie
Monarchii Słoweńcy stanowili warstwę chłopską. Przedstawiciele
szczupłej elity o słoweńskich korzeniach przyjmowali z reguły język
niemiecki (a przeważnie również niemieckie poczucie tożsamości).
Dopiero pod wpływem dochodzących z Europy odgłosów emancypacyjnych
nurtów Oświecenia sytuacja zaczęła się powoli zmieniać. Po drugie, i
w związku z powyższym, Oświecenie słoweńskie reprezentowane było
przez garstkę twórców, w większości duchownych, co już z góry
zaważyło na jego zasięgu ideologiczno-filozoficznym, choć równie
decydujące mogły się okazać w tej kwestii ogólne uwarunkowania
społeczne i kulturowe, zwłaszcza dogłębna i prymarna potrzeba
zainicjowania niejako słoweńskiej literatury. W tych okolicznościach
fundamentalne znaczenie miał już sam fakt, że w drugiej połowie XVIII
wieku zaczęły znowu pojawiać się druki w języku narodowym, a pośród
nich były także druki świeckie. Po trzecie, wyrazista rola mecenatu.
Sprawował go baron Żiga Zois, syn Włocha, sam entuzjasta
Słowiańszczyzny i patriota słoweński. Skupił wokół siebie grupę
literatów i animatorów kultury, krzewiących kulturę literacką i
teatralną, wspierał badania nad sztuką ludową i historią Słowenii.
Dzięki niemu literatura słoweńska odżyła w dziełach owej garstki
entuzjastów. Dwaj najwybitniejsi twórcy z tego kręgu to Anton Linhart
(1756-1795) oraz Valentin Vodnik (1758-1819).
Obaj byli duchownymi, ale wykazywali otwartość na umiarkowane idee
Oświecenia. Zmagali się mozolnie z niedostatkami języka i formami
wersyfikacyjnymi, nawiązując do słoweńskiej pieśni ludowej. Twórczość
tych autorów zawierała się w dwóch kręgach problemowo-tematycznych:
społecznej i patriotycznej. W pierwszym powstawały utwory sławiące
chłopów słoweńskich (jako że wyższych warstw społecznych nie było,
stąd brak gatunków satyrycznych), głoszące idee równości społecznej
(m.in. w przeróbce Wesela Figara dokonanej przez Linharta). W kręgu
patriotycznym powstawały utwory napoleońskie (także takich poetów,
jak Primić, Brenkuś i Jarnik), wiersze nawiązujące do rodzimej
historii, propagujące mitologię iliryjską. Zasługi
Linharta i - zwłaszcza - Vodnika, jako
twórców, którzy przyczynili się do wyraźnego postępu literatury
rodzimej w porównaniu z pierwszymi próbami Pohlina (gramatyka języka
kraińskiego, 1768), Japelja (przekład Nowego Testamentu), animatorów
Akademii Operosorum (od 1779) czy autorów Pisanie (1779-1781), z
drugiej zaś strony przygotowali zaczyn pod wybitną już twórczość
romantycznego poety, Preśerena, są doprawdy - w skali literatury
słoweńskiej – nieoszacowane.
The
Enlightenment between East and West. The case of Poland The
essay above is a part of the book The Enlightenment between East and
West. The Case of Poland, which is an attempt to show Polish
Enlightenment in European context. It is based on a hypothesis that
Enlightenment, which was deeply conscious of its European roots and
character and treated Europism as a very important value, has had a
decisive influence on the European model of modern culture and
civilization. Enlightenment, however, in very different ways and
degree formed national cultures in Europe, especially in
Central-Europe. In the book special attention is paid to the analysis
of Central-European Enlightenment which has always been almost
entirely omitted in syntheses of European Enlightenment Culture. The
author attempts to appraise the mechanisms of the development and
functioning of the Enlightenment and also the achievements in the
field of literature. Polish Enlightenment is the focus of the book,
as the most characteristic and the richest and the most fully
developed one in Central-Europe. Two other Central-European variants:
the Hungarian and South-Slavonic form proper perspective for
comparison. They are confronted not only with the Central-European
model, but also with Western-European Enlightenment presented in the
book through the prism of two models: the English and French model
and also the German variant. Eastern-European Enlightenment -
primarily Russian Enlightenment - also
forms an important point of reference. Many pages of the book have
been devoted to the analysis of the different national ways to
Enlightenment, exposing the coherence between their structures and
the specific character of European development, the paths of which
forked in the beginning of modern history, at the end of the XV
century.
|