RACJE PO NAMYŚLE
Marek Wojciechowski MIT SOLIDARNOŚCI KOBIET
W swojej słynnej książce "Woman's Inhumanity to Woman", jej autorka, psycholog Phyllis Chesler nie pozostawia przysłowiowej suchej nitki na kobietach, ich charakterze, sposobach działania i postępowaniu wobec siebie. Według niej tylko pustym frazesem, mitem jest stwierdzenie o solidarności jajników. Jej zdaniem kobiety w relacjach z innymi kobietami są surowe w ocenach, bezwzględne, długo noszą w sobie urazy, plotkują, a co najważniejsze ale i najsmutniejsze - są gotowe, wzajemnie wobec siebie, do agresywnych, podłych zachowań. Kobiety o wiele brutalniej niż mężczyźni niszczą swoje przeciwniczki. I wszystko to napisała utytułowana kobieta psycholog. Co ciekawe, twierdzenia Phyllis Chesler zdają się potwierdzać ubiegłoroczne badania opublikowane w prestiżowym Psychology Today, z których jednoznacznie wynika, że kobiety znacznie lepiej oceniają współpracę z mężczyznami niż z kobietami. Tylko 17% ankietowanych pań wskazało, że wolałoby mieć za szefa kobietę. Z drugiej strony ponad 65% respondentek zadeklarowało, że lepiej się czuje w firmie kierowanej przez mężczyznę. Już od dawna psychologowie wskazują, że kobiety potrafią być wobec siebie agresywne, nielojalne, nieszczere. Coś takiego jak mityczna solidarność kobiet - po prostu nie istnieje. Coraz silniej natomiast odczuwalna i zauważalna jest rywalizacja pań na wielu, nie tylko zawodowych polach. Na pytanie, kto jest największym wrogiem kobiet można bez większej przesady odpowiedzieć – kobiety! Okazuje się bowiem, że CV wysyłane przez płeć piękną w odpowiedzi na rekrutacyjne anonse są najczęściej odrzucane... gdy czyta je inna kobieta. W walce kobiet o stanowiska pracy bardzo często - niestety - obowiązuje polityka podwójnych standardów. Oficjalnie nikt się do tego nie przyzna, ale jej istnieje, zwłaszcza w dużych korporacjach to tajemnica poliszynela. Jest to spowodowane obecnością dużej liczby kobiet w branży HR i zazdrością, jaką wywołują w nich młodsze i bardziej urodziwe kandydatki. Do tak kontrowersyjnych wniosków, obalających wszelkie dotychczasowe podręczniki psychologii, doprowadziły badania izraelskich naukowców, podczas których w odpowiedzi na kilkaset ogłoszeń z ofertami pracy wysłano blisko 2000 zawodowych życiorysów. CV zostały wysłane w parach do jednego miejsca – oba niemal identyczne, lecz jedne bez zdjęcia, a drugie zawierające podobiznę atrakcyjnego bądź mniej urodziwego aplikanta. Najwyższe zainteresowanie wśród pracodawców wywołali przystojni mężczyźni, których zapraszano na rozmowę kwalifikacyjną o prawie 50 proc. częściej niż tych, co urodą nie grzeszą, i ponad dwukrotnie więcej niż w przypadku CV bez zdjęć. Z izraelskich badań płynie wniosek, z którego wynika, iż atrakcyjny mężczyzna musi wysłać średnio pięć CV, aby otrzymać przynajmniej jedną odpowiedź, podczas gdy mężczyzna mniej urodziwy musi ich wysłać aż 11. Niestety - najgorzej miały piękne kobiety. Na ich CV reagowano o 28 proc. rzadziej niż w przypadku mniej urodziwych aplikantek. W przypadku kobiet kluczem do sukcesu w walce o pracę jest... rezygnacja z fotografii. Aż jedna trzecia takich życiorysów ma szansę na odpowiedź od pracodawcy. Wyjaśnić ten fenomen pomogło dodatkowe badanie, z którego wynika, że aż w 96 proc. przypadków rekrutację przeprowadzały kobiety, przeważnie młode i samotne. No cóż, wnioski nasuwają się same...
|