[ Strona główna ]

RACJE

MIGIEM - tygodnik w kwartalniku


Andrzej Dominiczak

Lewica wrząca czy myśląca

O potrzebie kompromisu


Kilka dni temu ktoś odkrył, że posłanka Małgorzata Kidawa-Błońska poparła uchwałę potępiającą „akty nienawiści antykatolickiej”. Nie minęło pięć minut, gdy w sieci, po jej lewiej stronie, ruszyła lawina politycznego …. no właśnie, czego? Z przyzwyczajenia chciałem napisać „hejtu”, ale się zawahałem, a po namyśle uznałem, że to jednak nie jest „hejt” - to bełkot, a może nawet nienawistny bełkot! Tak więc ruszyła lawina bełkotu, tym bardziej nonsensownego, że – jak się okazało dzień później – pani poseł poparła uchwałę przez pomyłkę, na dowód czego poprosiła o zmianę w protokole z obrad.

Bardzo się cieszę, że Kidawa-Błońska nie popiera tej pisowskiej uchwały, ale nawet gdyby ją poparła, nie widziałbym powodu, by lewica miała ją obrzucać błotem, zrównywać z PiS-em i skreślać jako kandydatkę na prezydenta. Sam, jak autor i tłumacz, od lat praktykuję niekiedy bardzo ostrą lub szyderczą krytykę katolicyzmu, jednak nie uważam, by wszystkim musiała się ona podobać pod groźbą wykluczenia z grona potencjalnych kandydatów do współpracy, zwłaszcza gdy chodzi o sprawę tak ważną jak obrona demokracji w Polsce.

Z lewicą demokratyczną identyfikuję się odkąd zacząłem myśleć politycznie, czyli od bardzo dawna, ale nie wiem, czy bym tej identyfikacji krytycznie nie przemyślał, gdyby się okazało, że lewica nie toleruje nikogo, kto choćby raz poprze nie to, co trzeba, nawet gdy stawką jest stworzenie lub nie stworzenie wspólnego frontu przeciwko faszystom i autorytarnym nacjonalistom.

Nie chodzi oczywiście tylko o Kidawę-Błońską i jej poparcie dla tej nieszczęsnej uchwały. Kilka tygodni temu rozmawiałem o problemach światopoglądowych z posłanką Joanną Muchą. [ TUTAJ ] Okazało się, że pani poseł jest bardziej konserwatywna niż się spodziewałem, ale jednak jednoznacznie poparła prawo kobiet do aborcji!!! Do innych propozycji uwolnienia państwa od wpływów kościoła posłanka odniosła się z rezerwą, jednak żadnej definitywnie nie odrzuciła. Mówiła, że trzeba je przemyśleć i że dalszy dialog jest możliwy. Bez zastrzeżeń jednak - powtórzymy – opowiedziała się za prawem kobiet do przerywania ciąży!!! To jeszcze nie zgoda na państwo świeckie, ale w polskich realiach to nie mało. Oczywiście wolałbym, żeby Joanna Mucha piała z zachwytu w reakcji na wszystkie moje propozycje i natychmiast przystąpiła do pracy nad zmianą odpowiednich ustaw, ale poglądy i rezerwa, jaką okazała, i tak sytuują ją na przeciwnym wobec PiS-u biegunie politycznym lub w jego pobliżu, choćby dlatego, że Joanna Mucha w ogóle chce coś przemyśleć. To wielka i cenna rzadkość w rzeczpospolitej! Trzeba nie mieć uszu, oczu i rozumu, żeby tego nie słyszeć, nie widzieć i nie rozumieć.

I co na to antyklerykalni komentatorzy na portalu racjonalista.tv? Dla wielu z nich nie ma żadnej różnicy między uznaniem prawa do aborcji a zakazem aborcji, między więzieniem za obrazę uczuć religijnych a przemyśleniem zakresu liberalizacji odpowiednich przepisów kodeksu karnego! Nie twierdzę wcale, że poglądy Joanny Muchy mają się komuś podobać, stwierdzam tylko, i to kategorycznie, ze ktoś, kto nie widzi różnicy między jej rozterkami, a autorytarną ideologią PiS, jest niespełna rozumu; niekoniecznie dlatego, że rozumu nie ma - raczej dlatego, że go nie używa w politycznych sporach.

Jest jeszcze druga możliwość. Niewykluczone, że ci pryncypialni do zaślepienia lewicowcy lub antyklerykałowie, trącą zdolność widzenia i myślenia nie dlatego, że ideologiczne „czucie mówi do nich silniej niż mędrca oko”, ale dlatego, że po prostu bliżej im do PiS niż np. do Koalicji Obywatelskiej. Być może na swój sposób są równie autorytarni? Zauważyłem już dawno na przykład, że spora grupa założycieli i działaczy opozycyjnej PPS z końca lat 80. XX wieku, jest dzisiaj po stronie autorytarnych nacjonalistów, w przyjaznych PiS-owi mediach lub organizacjach. Gdyby się kiedyś okazało, że to właśnie jest prawdziwe oblicze lewicy,to ja bez żalu i bezzwłocznie się z nią rozstanę, tymczasem jednak odrzucam to (nie)rozumienie lewicowej myśli i praktyki politycznej. Lewica – jeśli ma być sobą – musi łączyć sprawiedliwość i wrażliwość społeczną z poszanowaniem praw i wolności wszystkich i każdego z osobna, co jednak jest możliwe tylko w zgodzie z rozumem. „Wzrost racjonalności bowiem” – jak pisał Bertrand Russell - „jest warunkiem wszelkiego postępu i poprawy ludzkiego bytu”. Nie tylko w teorii, przede wszystkim w codziennej działalności politycznej.

Dla kogoś, kto - tak jak ja - za największy problem polityczny uważa postępującą faszyzację - klerykalną lub nieklerykalną – napastliwe filipiki wobec politycznego centrum, bez którego nie ma nawet mowy o odsunięciu PiS-u od władzy, poza tym, że niemądre, groźniejsze są i bardziej szkodliwe niż czasem nadmierna skłonność polityków tej formacji do ustępstw lub kompromisów. Wbrew temu bowiem, co dyktuje zwyczaj językowy, nie każdy kompromis jest zgniły, a już na pewno nie trąci zgnilizną kompromis umiarkowany, który uchroni nas np. od kary więzienia za prowadzenie edukacji seksualnej albo od stu innych przejawów klerykalnej faszyzacji państwa i przestrzeni publicznej. To jest kompromis racjonalny! Zapisz sobie proszę lewico w kajecie sto razy: kompromis racjonalny, racjonalny kompromis!








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"