[ Strona główna ]

RACJE

numer 7

GRUDZIEŃ 2021


Andrzej Lipiński

W POSZUKIWANIU WSPÓLNEJ PRZESTRZENI

Wokól dialogu z wierzącymi


Jedną z najważniejszych dyspozycji psychicznych, które spajają ludzi o różnych światopoglądach i są narzędziem wspólnego kształtowania lepszej przyszłości, jest empatia; i to zarówno w wydaniu indywidualnym, jaki i społecznym – w szerokim jego znaczeniu i w duchu idei rezonansu z całym światem, zarówno tym realnym, w którym musimy razem z innymi szukać porozumienia (rezonans horyzontalny), jak i duchowym (rezonans wertykalny), o czym pisze niemiecki socjolog Hartmut Rosa. Natura wyposażyła nas w doskonały system empatycznej nawigacji w postaci neuronów lustrzanych, które niczym precyzyjne anteny nadawczo-odbiorcze informują nas o stanach emocjonalnych drugiego człowieka. Teoria umysłu (Theory of Mind) dość dokładnie opisuje naszą zdolność przyjmowania czyjejś perspektywy i rozumienia cudzych intencji. Umiejętność ta nie jest efektem socjalizacji, lecz wrodzonym mechanizmem, który zaczyna się uaktywniać przed ukończeniem piątego roku życia. Zatem należałoby oczekiwać, że przy użyciu tego naturalnego narzędzia, pomagającego w przenoszeniu się w wewnętrznych świat innych ludzi, zbudowanie doskonałego społeczeństwa wyrozumiałych i wspierających się wzajemnie istot rozumnych powinno być kwestią czasu. Co więc było dotąd i – jak pokazuje obraz otaczającej nas rzeczywistości – wciąż jest przeszkodą w osiągnięciu tego ideału?

W realnym życiu bratająca moc empatii w dużym stopniu zależy od złożonych okoliczności zewnętrznych, rodzaju relacji i stopnia bliskości w interakcji z drugim człowiekiem oraz wielu innych korzystnych lub osłabiających ją czynników społecznych i biograficznych. Zrozumienie i wzmacnianie pozytywnego wpływu względnie osłabianie negatywnych skutków tych czynników to dla budowania pluralistycznego, żyjącego w zgodzie i wolności społeczeństwa warunek elementarny. Ale to także największe chyba wyzwanie dla wszystkich, którym dążenie do osiągnięcia takiego stanu leży na sercu – w polityce, w systemie edukacji, w organizacjach społecznych i światopoglądowych a także, w najwyższym bodaj stopniu, w świadomości każdego obywatela.

Jednym z silnych czynników utrudniających niezakłócony przepływ empatycznych fal jest z pewnością nasz ewolucyjny balast w postaci rozmaitych lęków: przed bólem, przed tym, co nieznane, przed nieistnieniem, a także – w kontekście kontaktów z innymi lęk chyba najsilniejszy – przed wykluczeniem. Uwolnienie się od tych lęków zapewne nigdy nie będzie do końca możliwe, dlatego jest wielce prawdopodobne, że immanentna potrzeba duchowości w człowieku zawsze będzie mu towarzyszyć, stąd chyba m.in. tak często spotykany „bóg w sercach ateistów” (A. Dominiczak) czy rozkwit nowych prądów duchowych, ruchów ezoterycznych i religii alternatywnych w społeczeństwach silnie zsekularyzowanych.

Warto zatem zastanowić się, jak przekuć tę silną wewnętrzną potrzebę kontaktu z jakąś „siłą wyższą”, która zdaje się być lekarstwem na owe atawistyczne lęki, w rodzaj "duchowości świeckiej", o jakiej mówi niemiecki filozof Thomas Metzinger, który, podobnie jak inni myśliciele, od dawna postuluje pielęgnowanie tzw. „kultury świadomości”. Odkrycia ostatnich kilku dekad w dziedzinie neurobiologii w coraz większym stopniu kształtują spojrzenie na istotę naszej psychiki, zmuszają do zrewidowania teorii opisujących pochodzenie i funkcję świadomości i są podstawą nowych koncepcji w obrębie etyki i filozofii umysłu. Nie można wykluczyć, że w przyszłości precyzyjne, kontrolowane i zgodne z zasadami etyki wpływanie na stany ludzkiej świadomości doprowadzi do rozwoju nowych, głębszych form empatycznego porozumienia z innymi i stanie się lepszą drogą do przełamywania kulturowych i religijnych podziałów.

Innym ważnym elementem pomocnym w przełamywaniu różnic poglądowych i wyznaniowych jest po prostu nauka i jej coraz głębsze i coraz bardziej precyzyjne zagłębianie się pod powierzchnię rzeczywistości. W kontekście sporu o boga i związanej z tym całej gamy różnic poglądowych ważne wydają się przede wszystkim odkrycia fizyki kwantowej, która na przełomie ostatnich 100 lat niejako dotknęła granicy materialnego świata, za którą – zdaniem wielu naukowców z tej dziedziny – różnice między duchową (religijną) interpretacją rzeczywistości a jej racjonalnym oglądem stają się coraz bardziej „zamazane”. Pisał o tym niezwykle wymownie i przekonująco zmarły kilka lat temu niemiecki fizyk Hans-Peter Dürr, uczeń Heisenberga, który właśnie w kontekście odkrytej gałęzi fizyki mówił o „konieczności pogodzenia tych dwóch perspektyw” – racjonalnej i tej, w której jest miejsce dla indywidualnego poszukiwania odpowiedzi na „pytania ostateczne”, czyli religijności (albo duchowości) w najszerszym znaczeniu. Przy poważnym potraktowaniu tych rozpoznań – i to zarówno przez wierzących jak i wszelkiej maści ateistów – trudno sobie wyobrazić, by nadal sensownie spierać się o to, czy bóg istnieje, jakie ma cechy, i czy to w ogóle ma jakieś znaczenie...

Szanse powodzenia wszelkich debat na płaszczyźnie wyłącznie intelektualno-emocjonalnej, albo opartych na prostym podziale „wierzący-niewierzący” wydają się być znikome. Bez uwzględnienia lęków ukrytych w sercach ludzi wszystkich opcji wyznaniowych i światopoglądowych, ich (często irracjonalnych) potrzeb i ukształtowanych kulturowo i biograficznie przekonań, spotkanie się w środku drogi będzie trudne.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"