[ Strona główna ]

RACJE

NUMER 6

Czerwiec 2021


Hannah Maslen i Rebecca Roache

W OBRONIE PICIA W SAMOTNOŚCI

Czy samotne picie jest problematyczne moralnie?


Każdy przypadek odurzania się w samotności, to znaczy takiego, które nie służy podtrzymaniu relacji towarzyskich i wzajemnej wymianie myśli, jest czymś zawstydzającym

Immanuel Kant, Antropologia z pragmatycznego punktu widzenia

Wypicie kilku kieliszków wina na przyjęciu, wspólne picie piwa podczas oglądania meczu piłki nożnej lub kilka drinków wypitych podczas wznoszenia toastów uważamy za zachowanie normalne i dopuszczalne. Mniej akceptowalne społecznie jest robienie którejkolwiek z tych rzeczy w samotności. Nawet jeśli dawki alkoholu są identyczne, picie w samotności, a nie w gronie znajomych, jest postrzegane jako kontrowersyjne.

Przyjrzymy się bliżej dwóm argumentom, jakich używamy, by wykazać, że samotne picie jest gorsze niż picie w towarzystwie. Pierwszy mówi o tym, że picie w samotności jest symptomem problemu alkoholowego. Drugi wyraża moralną dezaprobatę dla samotnego picia.

Jednym z powodów, dla których uważamy picie w samotności za problematyczne, jest przesąd, w myśl którego osoba pijąca samotnie jest bardziej narażona na uzależnienie się od alkoholu niż osoba pijąca towarzysko. Owszem. Gdyby samotne picie wiązało się z nałogiem, można by się zgodzić, że istnieją powody do niepokoju. Jednak w takim przypadku picie w samotności byłoby wyłącznie oznaką problemu, a nie samym problemem. Prawdziwym problemem dla takiej osoby jest jej uzależnienie od alkoholu, a nie fakt, że spożywa go sama. Nie rozwiązuje się problemu uzależnienia, zachęcając do znalezienia partnera do picia, ale zachęcając do picia mniejszej ilości alkoholu i/lub abstynencji.

Innym powodem, dla którego źle oceniamy samotne picie - także odnoszącym się do zdrowia - jest przekonanie, że picie alkoholu jest często związane ze stanem depresji, w którym znajduje się osoba pijąca. Związek ten, o ile istnieje, jest jednak niezależny od tego, czy pije się samotnie, czy w towarzystwie. Jednak depresję podejrzewamy raczej u pijącego samotnie, gdyż bardziej pasuje do naszego obrazu osoby depresyjnej jako wycofanej i introwertycznej niż pijący w towarzystwie.

Czasem osoba pijąca samotnie budzi w nas współczucie. Gdyby tylko miała przyjaciela, piliby wspólnie! - myślimy. A może sam alkohol jest dla niej substytutem przyjaciela?

Pokazaliśmy powody, dla których samotne picie jest uważane za gorsze niż picie w towarzystwie. Dotyczą one problemu istniejącego po stronie pijącego – alkoholizmu lub depresji. A co z piciem w samotności, jeśli nie wiąże się z żadnym tego typu problemem? Czy zamieszczony na początku tekstu cytat z Kanta nie wyraża powszechnego dziś poglądu, że samotne picie jest moralnie podejrzane? Obawiamy się, że nie ma co do tego wątpliwości. Zakłada się, że picie powinno być działalnością społeczną: jedno piwo wypite w samotności jest w porządku, ale wypicie większej ilości wymaga – dla moralnej legitymizacji – obecności innych osób.

Prawdą jest, że picie jest często uważane za czynność społeczną, ale naszym zdaniem to nie ma żadnego uzasadnienia. To co jest akceptowalne w związku z piciem w towarzystwie, powinno być równie akceptowalne w piciu samotnym. Moralna dezaprobata dla pijących samotnie osób jest wynikiem błędnego postrzegania norm społecznych jako zasad moralnych.

Istnieje wiele powodów, dla których picie jest postrzegane przede wszystkim jako aktywność społeczna. Duże znaczenie ma rola, jaką odgrywało ono w naszej kulturze. Zaskakujące jest jednak to, że picie dla podtrzymania kontaktu społecznego zwykle nie budzi dezaprobaty, chociaż pewne argumenty znane w etyce stosowanej – szczególnie argumenty używane w etyce perfekcjonistycznej – mogłyby prowadzić do odmiennych wniosków.

Na przykład doping uważany jest za nieuprawnioną formę poprawiania wyników w sporcie, a wyniki zdobyte z pomocą „wspomagaczy” są mniej wartościowe niż te osiągnięte bez nich. (To jeden z powodów, dla których medalistom olimpijskim, którzy nie przejdą testów narkotykowych, są odbierane medale). Picie w sytuacjach towarzyskich możemy uważać za formę „wspomagania” kontaktów społecznych. Ernest Hemingway powiedział kiedyś: „Piję, aby uczynić innych ludzi bardziej interesującymi”, a wielu z nas pogłębiło przyjaźń przy piwie. Jednak ludzie nie oceniają przyjaźni zawartych przy alkoholu jako mniej wartościowych niż te, które zawiązuje się na trzeźwo. Inny przykład niekonsekwencji: pomysł umocnienia naszych romantycznych związków poprzez wspólne zażywanie narkotyków może nam się wydać problematyczny. Nikt jednak nie ma takich wątpliwości, gdy chodzi o używanie alkoholu do wzmacniania naszych relacji. Nawiązywanie więzi z kolegą przy drinku po pracy lub świętowanie osiągnięć butelką szampana nie jest postrzegane jako moralnie niewłaściwe.

Postrzeganie alkoholu jako „wspomagacza” kontaktów społecznych nie jest jedyną korzyścią, jaką w nim widzimy. Częste picie wiążemy z uznaniem jego walorów smakowych i estetycznych, co można robić w pojedynkę lub w towarzystwie. Być może nawet smaki i aromaty napojów alkoholowych najlepiej docenić, gdy nie rozpraszają ich przyjaciele: degustacja wina może wymagać skupienia uwagi na smaku i innych jego cechach przez jakiś czas.

Broniąc picia w samotności, nie sugerujemy wcale, że picie towarzyskie jest godne potępienia. Chcemy raczej podkreślić, że bez względu na powód, dla którego picie towarzyskie jest postrzegane jako moralnie wartościowsze niż picie w samotności, nie jest to spowodowane brakiem moralnych argumentów przeciwko piciu towarzyskiemu. Takie argumenty istnieją, ale ludzie nie przyjmują ich do wiadomości. Z wyjątkiem ekstremalnych przypadków, w których picie towarzyskie jest problematyczne, takich na przykład jak udział w niebezpiecznej grze alkoholowej znanej jako „Neknominate”. Rzadko kto uważa, że picie towarzyskie jest niedopuszczalne. Dlaczego więc, tak naprawdę, ludzie nie akceptują picia w samotności?

Jednym z możliwych powodów jest uwarunkowanie kulturowe, każące nam wyżej cenić zachowania pro-społeczne niż indywidualne. Susan Cain, autorka „Quiet: The Power of Introverts in a World That Can’t Stop Talking,” potwierdza istnienie takich uwarunkowań. Według niej społeczeństwo zachodnie przecenia ekstrawersję i nie docenia introwersji. Introwertycy bywają źle rozumiani i są często postrzegani jako antyspołeczni, podczas gdy w rzeczywistości mają tyle samo do zaoferowania społeczeństwu, co ekstrawertycy.

Jeśli preferowanie ekstrawersji rozciąga się także na powszechnie przyjmowane poglądy na temat picia, może to wyjaśniać moralne piętno, jakim naznaczamy pijących w samotności. Cain wykazuje, że często – bez uzasadnionego powodu – postrzegamy samotnych ludzi jako antyspołecznych i nieśmiałych. Ta sama skłonność może być odpowiedzialna za to, że patrzymy z podejrzliwością na osoby pijące samotnie. Oczywiście alkohol jest dla wielu osób poważnym problemem. Ale, jeśli uważamy, że odgrywa ważną i nieszkodliwą moralnie rolę w życiu społecznym, to wydaje się, że nie ma powodu, dla którego nie możemy uznać, że może odgrywać równie ważną i moralnie nieszkodliwą rolę w życiu prywatnym.


Tłumaczyła Halina Postek


Hannah Maslen jest pracownikiem naukowym w zakresie etyki w Oxford Uehiro Centre for Practical Ethics.

Rebecca Roache jest starszym wykładowcą filozofii na Royal Holloway na Uniwersytecie Londyńskim © Oxford University Press. Fragment pochodzi z książki Philosophers Take on the World pod redakcją Davida Edmondsa.





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"