[ Strona główna ]

RACJE

Felietony


Joanna Hańderek

ŚWIATOWE ŻYCIE



Światowe życie, wspaniałe życie. Blichtr, luksus, elegancja. Można tylko pomarzyć. Wiek XXI wcale nie wyleczył nas ze snobizmu i potrzeb klasistowskiego myślenia. To zadziwiające i na swój sposób wstrząsające, że społeczeństwa zachodnie nadal potrzebują arystokratycznych opowieści, królewskich dworów i wielkich dramatów w arystokratycznych rodzinach. Wprawdzie popkultura dostarcza nam wielu nowych „królów i księżniczek” w postaci aktorów, aktorek, modelek, sportowców, jednak publiczność nadal łakomym okiem spogląda na ciekawostki i sensacje w kręgach ludzi „błękitnej krwi”. Nic tak nie cieszy jak księżniczka czy księże, a jak ktoś taki zmaluje coś kontrowersyjnego czy dramatycznego, to wrzawa medialna gwarantowana.

I tak pomimo wojny w Ukrainie, konfliktów i głodu na całym świecie, pomimo problemów ekonomicznych, społecznych i klimatycznych, to książę Harry jest na pierwszym miejscu. „Brudny Harry” fascynuje od dawna. Najpierw swoją młodzieńczą brawurą, potem ślubem z księżniczką popkultury, a teraz wywlekaniem brudów i plotkowanie, o prywatnym życiu własnej rodziny. A świat śledzi z zapartym tchem, co ów pan ma do powiedzenia o swoim ojcu, bracie, szwagierce i całej mniej lub bardziej udanej rodzinie.

Potrzeba plotki, podglądania, obmawiania, intrygowania jest stara jak świat. Człowiek to naga małpa: ciekawska, plotkująca i wtrącająca się w cudze życie: sąsiadów i celebrytów. Ta potrzeba plotki i intrygi widoczna jest w wielu oficjalnych instytucjach i rytuałach. Kolęda to jeden z tych elementów, w których ksiądz wchodzi do domu prywatnego i ma czelność wypytywać ludzi o ich życie prywatne. A oni mu na to pozwalają, wybebeszając swoją prywatność. Pod pozorem wizyty duszpasterskiej i stosownej porady, ksiądz „sznupie”1 w cudzym życiu i odziera dorosłych ludzi z ich godności. Ksiądz musi wiedzieć, kto z kim sypia, musi pouczać i ganić.

Media społecznościowe, rzeczywistość elektroniczna stała się narzędziem wzmacniającym odwieczną potrzebę plotkowania. Plotka z dworu królewskiego nie tylko przyspiesza bicie serca, ale i pozwala na pełniejsze zanurzenie się w marzeniu o luksusie i wyjątkowości statusu. To takie arystokratyczne życie udzielone innym, gdy można sobie przeczytać, że jedna księżna drugiej księżnej sprawiła dużo przykrości. Arystokratyczne łzy uwznioślają miałkość naszej codzienności. Księżniczki bardzo ciekawie się prezentują, gdy płaczą. Mit księżnej Diany do dzisiaj budzi namiętności, wszak była tak piękna i tak smutna jak tylko księżniczka potrafi. Jej syn odziedziczył po mamie ciągoty do publicznych spowiedzi i długich deklaracji przed kamerą. To dlatego dowiadujemy się, że jego rodzina jest straszna i nic rozumie. To taka część druga wielkiego show Diany. Tyle że księże Harry nie ma nieszczęśliwego małżeństwa, więc postawił na nieszczęście w rodzinie.

Bajka i „anty-bajka: medialna trwa. Kolejne skandale, kolejne publikacje, nagrania, wywiady, deklaracje; tak kręci się świat sztuczny, już dawno zamknięty w politycznym lamusie. Może to i dobrze, że pojawia się szansa na chwilową ucieczkę od rzeczywistości?! Lepiej ogląda się walkę, jaką królewscy bracia toczą o tron medialny, niż myśli się o tym, co się dzieje naprawdę. Jest w tym jednak pewne niebezpieczeństwo. Klasizm utrwalonych wzorców, wdrukowywany przekaz, że monarchia ma jeszcze jakiekolwiek znaczenie i dlatego rodzinie królewskiej warstwom wyższym należy się luksus i uwaga całego świata. Na tym polega największe niebezpieczeństwo. Książę Harry nie jest zagrożeniem dla swojej rodziny, ale dla społeczeństwa. Im bardziej barwna jest jego opowieść, a nieszczęście jego żony bardziej przekonywujące, tym mocniej zanurza to ludzi w nierealnych strukturach. Tworzy się w ten sposób alternatywna rzeczywistość i alternatywne problemy. Ważniejsze jest pytanie, co naprawdę powiedziała księżna, a nie co oznacza Brexit dla Wielkiej Brytanii, jak to wpływa na Unię Europejską i o ile bliżej my sami jesteśmy Polexitu.

Bajki i mity są dobre, ale do pewnego momentu. Gdy cudne „opowieści dziwnej treści” zastępują nam rzeczywistość wówczas łatwiej idzie się do wróżki niż do terapeuty, czy chętniej wierzy się antyszczepionkowcom niż lekarzom i lekarkom. Gdy spojrzeć na medialną wrzawę wokół księcia, który jakoś musi zarobić po tym, gdy babcia odcięła go od pieniędzy podatników, robi się smutno. Wciąż rządzi plotka i mentalność podglądaczy, a wylewanie pomyj na rodzinę robi furorę. Taka to godność i styl życia medialnej arystokracji.



1. Słowo sznupać pochodzi z gwary śląskiej, jednak jest używane przez ludzi w całym kraju. Sznupać to inaczej szukać czegoś, szperać, przeszukiwać.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"