Polecamy nasze książki! Każdy e-book 12 zł!

J.A. Haught
Święty koszmar


A. Dominiczak
Bez miłosierdzia


P. L. Williams Watykan zdemaskowany

B. Russell
Religia i nauka


Ch. Hitchens
Misjonarska miłość


EL Szaddaj
Sprzeczności w Biblii


Bohdan Chwedeńczuk

SPRAWIEDLIWOŚĆ PONAD PODZIAŁAMI



Przywiązuję do sprawiedliwości dużą wagę. Zależy mi na tym, żeby mnie i innym działa się sprawiedliwość. Zależy mi, bo gdy jest sprawiedliwie, jest mi przyjemniej niż wtedy, gdy jest niesprawiedliwie, a w życiu zbiorowym jest bezpieczniej, a więc jest przyjemniej w moim życiu.

Dużą wagę przywiązuję też do lewicy i prawicy, tych dwóch sił odpowiedzialnych za bieg życia zbiorowego na znacznych obszarach dzisiejszego świata. Rozróżnienie tych sił jest ważne, bo ważne i ważnie różne są oczekiwania, które z nimi wiążemy. Różne zaś są te oczekiwania, bo różne są działania lewicy i prawicy. A różne są ich działania, bo różne są idee i ideały, które nimi powodują.

Rzeczy życiowo ważne są trudne: trudno osiągalne i niełatwe w utrzymaniu. Ze sprawiedliwością wiąże się ta trudność, że wszyscy ją mają na ustach, a nieliczni wiedzą, co mają na ustach. Z lewicą i prawicą natomiast wiąże się ten kłopot, że - jak mawiał Heinrich Heine - die Beiden stinken (obie śmierdzą).

Są jednak sposoby na zmniejszenie tych trudności. Na kłopot teoretyczny ze sprawiedliwością sposobem jest jasność pojęciowa, a na kłopot praktyczny z lewicą/prawicą sposobem jest prakseologia, czyli wskazówki dotyczące sprawnego działania.

Jasność pojęciową czerpię od Kazimierza Ajdukiewicza, a prakseologię z dwóch źródeł - z obserwacji dziejów powszechnych oraz z moich wyobrażeń (sam zaś termin „prakseologia” pochodzi od innego racjonalisty, od Tadeusza Kotarbińskiego).

Sprawiedliwie postępuje się wtedy, gdy się każdemu świadczy to, co mu się od nas należy” - od tego zacznijmy. Przyznajmy następnie, że się komuś coś od kogoś należy albo wedle litery pozytywnego prawa (sprawiedliwość literalnie legalna), albo wedle ducha tego prawa (sprawiedliwość zasadniczo legalna), albo wedle słuszności (sprawiedliwość moralna). Sprawiedliwy legalnie wedle litery prawa „jest każdy uczynek, który znajduje sankcję w brzmieniu jakiegoś przepisu prawa pozytywnego”. Sprawiedliwy legalnie wedle ducha prawa jest każdy uczynek, który przyczynia się „do zaprowadzenia lub utrzymania tego porządku społecznego, który ustawodawca mniej lub więcej świadomie pragnął przez ustanowione przez siebie przepisy prawne unormować”. Sprawiedliwy moralnie jest każdy uczynek moralnie słuszny. Tu szkopuł, bo „pojęcie moralnej słuszności jest pojęciem o niewyraźnej treści”. Nie potrafimy go zdefiniować, ale w praktyce używamy go tak, że ilekroć jakiś uczynek budzi w nas „swoiste i trudne do opisu słownego uczucie aprobaty moralnej”, tylekroć mówimy o tym uczynku, że jest moralnie słuszny. Nie znaczy to, że utożsamiamy słuszność moralną z naszym poczuciem aprobaty moralnej, lecz że ją rozpoznajemy po tym poczuciu. A poczuciem tym kierują pewne zasady. Jedną z nich jest zasada równej miary, wskazująca warunek konieczny, pod którym jakieś świadczenie jest należne, czyli moralnie słuszne, a więc sprawiedliwe: „nikomu nie należy się nic z tego tylko tytułu, że to właśnie on, a nie kto inny”. Innymi słowy, „żaden człowiek, jako on właśnie, nie posiada jakichś przywilejów przed innymi”. Tak samo, żadna grupa społeczna, jako ona właśnie, nie posiada przywilejów przed innymi grupami. Zasada równej miary jest negatywna, bo mówi tylko, „co nie może być podstawą dla słusznych uprawnień”, a jej treść jest „niezwykle skromna”. Jest to jednak „rdzeń poczucia sprawiedliwości... którego brak świadczy o zupełnym zaniku wszelkiego poczucia sprawiedliwości moralnej”. Rdzeń ten ma rozszerzenie, a jest nim zasada równouprawnienia: „za coś, co nie jest dziełem pewnego człowieka, nie należy mu się nic dobrego ani nic złego, chyba że należy się to każdemu”. (Wszystkie przytoczenia w tym akapicie pochodzą z artykułu Kazimierza Ajdukiewicza O sprawiedliwości; zob. tenże, Język i poznanie, t. I, PWN, Warszawa 1960, ss. 368-375. Wyróżnienia pochodzą ode mnie - B. C.)

Mamy więc rdzeń poczucia sprawiedliwości, czyli warunek konieczny postępowania sprawiedliwego. Rdzeń ten możemy powiększać. To sprawa pojęciowych i społecznych upodobań. Zmniejszyć go nie możemy, chyba że zmieniamy język, nazywając sprawiedliwością coś, w czym nie ma naszego rdzenia.

Mamy też możliwość kolizji, nie raz urzeczywistnioną, między wymogami sprawiedliwości legalnej a wymogami sprawiedliwości moralnej, i mamy językowe środki opisu tej kolizji: gdy jej doświadczamy, mówimy o niesprawiedliwym czy nieludzkim prawie.

Jak ma się do tego lewica z prawicą? Najpierw tak, że każda z nich odmawia drugiej zdolności do sprzyjania sprawiedliwemu społeczeństwu; każda ma drugą za zasadniczo przeciwsprawiedliwą. Jest to fałsz, służący walce partyjnej. W logice i w materii życia społecznego, w treści obu ideologii oraz w socjotechnice spod obu znaków nie ma bowiem niczego, co wykluczałoby ochronę naszego rdzenia sprawiedliwości. Rzecz jasna, gwałt na sprawiedliwości może mieć i miewa oba znaki. Ale nie musi. Empirycznym tego dowodem są niektóre współczesne demokracje, gdzie rdzeń sprawiedliwości tkwi w obowiązujących wszystkich uczestników walki o władzę konstytucjach, czyli w (zasadniczo dotrzymywanej) umowie społecznej wszystkich z wszystkimi. O takich demokracjach mówimy, że są dojrzałe.

Jeśli mam rację, płynie z tego wskazówka praktyczna: Obywatelu, popieraj lewicę czy prawicę warunkowo, doraźnie, technicznie, czyli jako narzędzie urzeczywistniania drogich ci celów, narzędzie rokujące najlepszą w danych warunkach ochronę rdzenia sprawiedliwości! Bez tej ochrony bowiem wszystkie pozostałe cele, choćby były osiągalne, nie zasługują na realizację. Żadnych kontraktów na całe życie, żadnych sentymentów!

Rację ma jednak również Heine: die Beiden stinken. Śmierdzą za sprawą pewnych mechanizmów (by nie rzec, praw) życia społecznego oraz za sprawą przyrodzonego ludziom egoizmu. Istnieje bowiem „prawo” odwrotności wyników działania względem kierujących nim zamiarów, toteż zaczyna się od sprawiedliwości na lewicowym czy prawicowym sztandarze, a kończy się niesprawiedliwością na naszej skórze. Przyrodzony zaś egoizm niezawodnie wskazuje równiejszych.

Z tego zaś płynie kolejna wskazówka praktyczna: Obywatelu, wspieraj je obie, lewicę oraz prawicę, a zarazem bądź przeciw im obu! Wspieraj je obie w ich roli wzajemnych antagonistek, a bądź przeciw zagrożeniu dla sprawiedliwości, które niesie każda z nich.

Oparcie masz w sprawiedliwości, czyli najpierw we własnym jej poczuciu. Lewica i prawica zaś to twoi naturalni wrogowie, ale też sprzymierzeńcy. Możesz ich wykorzystać do swoich celów, ale wymaga to stałej kontroli ich działania i stałej gotowości do sprzymierzenia się z tym, który w danej chwili lepiej rokuje twoim celom. Jedno wszakże wiadomo na pewno: lepiej rokuje im ten, który w danej chwili lepiej rokuje sprawiedliwości.








Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation