[ Strona główna ]

RACJE

Kwartalnik humanistyczny

MIGIEM

Tygodnik w kwartalniku


Radosław Czarnecki

ŚMIERĆ JEST ZA DARMO

Ageism jako forma dyskryminacji



Czym jest ageizm ? Jak opisują to zjawisko słowniki i encyklopedie? Jak jest rozumiane w potocznej narracji (choć w szumie wolnościowego, demokratycznego i antydyskryminacyjnego dys-kursu problem ten jest na ogół wstydliwie przemilczany). Otóż ageism to dyskryminacja ze względu na wiek i najczęściej, choć nie zawsze, dotyczy problemów na raynku pracy. Widoczny jest również w lekceważącym traktowaniu osób starszych; dotyka ludz postrzeganych z racji wieku jako niepotrzebnych, zbędnych, lub wręcz uciążliwych.

Jak każda forma dyskryminacji ageism zaczyna się w języku: w retoryce, w uzasadnieniach i określeniach. Równolegle postępuje stygmatyzacja tych osób, co jest charakterystyczne dla dynamicznego, młodego i zamożnego świata. Starość, niedołężność, siwy włos, nieodpowiedni PESEL, niepełnosprawność, ubóstwo, nieprzystosowanie do rywalizacji i wyścigu szczurów są wstydem, obciachem, lepiej więc o nich nie wiedzieć i zepchnąć je w cień lub wygumkować ze świadomości. Dziś, w czasie pandemii, ubiera się ageizm w całkiem groźne, ludobójcze wręcz, kostiumy.

Śmierć jest za darmo. Trzeba

tylko zapłacić za nią życiem.

Elfriede JELINEK

Wiek dojrzały i mocno dojrzały nigdy nie miały dobrych konotacji w świecie ofensywnego, neoliberalnego kapitalizmu. Były i są w dalszym ciągu jak rak na siedzeniu lub wągier na nosie roześmianego, wiecznie młodego, pięknego i bogatego świata. To owoc zwycięstwa Zachodu nad Wschodem, a tym samym triumfu wartości i stylu życia przekazywanego przez komercyjne media. Ludzi wieku dojrzałego kojarzyć poczęto z obciachem, moherem, zacofaniem i minioną, niesłuszną epoką. Wypieranie ze świadomości starości jest próbą odsunięcia od siebie konieczności życiowej. Boją się jej najbardziej ludzie młodzi i bardzo młodzi, pełni życiowej energii, niewidzący jutra i tego, co będzie pojutrze.

Usunięcie problemu starości z narracji (często podświadomie) wiązać można z racjami komercyjnymi i wszechwładnym monetaryzmem - nieodłącznym klonem neoliberalnego zombie, który zapanował w naszym kraju. W neoliberalnym świecie wszystko musi być zbilansowane i opłacalne, a pieniądze wydawać można wyłącznie na inwestycje. Tymczasem opieka nad ludźmi niedołężnymi, starymi i samotnymi (co zdarza się często w tym wieku) jest niedochodowa. Przy ubóstwie naszego społeczeństwa to bardzo poważny problem. Nie ma znaczenia, że zmiana ustroju w Polsce przebiegała pod wzniosłymi hasłami humanistyczno-uniwersalistycznej solidarności narodowej (tzn. i międzypokoleniowej), empatii i godności. No i oczywistych, niepodważalnych praw człowieka. Jasna sprzeczność tych zaklęć z egoistyczną mentalnością, wyrażaną otwarcie w protestach pod hasłem „tylko nie z moich podatków”, widoczna jest dziś gołym okiem. Nie mówi się o tym z wielu względów, przede wszystkim etycznych, ale także przez szacunek dla post-solidarnościowej tradycji, do której gros polskiego mainstreamu się odwołuje. Niemałą rolę odgrywa też powszechne mniemanie o religijności Polek i Polaków i kultywowaniu przez nich katolickich wartości miłosierdzia, współczucia i solidarności.

Kolejnym aspektem tej swoistej ucieczki od starości w dzisiejszej Polsce (ale też w świecie) jest mechanizm opisany przez Ericha Fromma. Jego ucieczka od wolności opowiadała o człowieku, który nie chce decydować o sobie i odpowiadać za siebie, kierując się głównie lękiem, co przy potęgującym się chaosie współczesnego świata jest zrozumiałe. Wbrew bowiem temu, co niosła ze sobą zmiana ustroju, „napompowana” przede wszystkim ideą wolności, ludzie oczekują przede wszystkim stabilizacji i oparcia w zbiorowości (czego emanacją jest państwo). Idea wolności sama w sobie jest dwuznaczna i groźna; niewielu Polaków tak naprawdę pragnie wolności, choć im to wmawiali i wmawiają liberałowie różnych opcji. A starość to przede wszystkim potrzeba stabilizacji i pewności; zwłaszcza jeśli chodzi o ochronę zdrowia, usługi komunalne i finanse. Chaos sam z siebie odpycha myślenie o starości.

Aktualne załamanie się polskiej służby zdrowia i problem ageizmu wiąże się przede wszystkim z dostępnością do specjalistycznego leczenia, ograniczoną przez rzekomo pro-socjalny PiS i faktyczną likwidację geriatrii w wielu szpitalach publicznych. Takie traktowanie ludzi starych jest nie tylko prostackie i anty-humanistyczne, ale przede wszystkim niebezpieczne, bo zbliża się do selekcji ludzi niczym w „Konzentrationslagern”. Kierując się logiką społecznego darwinizmu, klasyfikując ludzi z względu na wiek, sprowadzamy ich do towaru z kodem kreskowym i datą przydatności do spożycia. Świat, który się właśnie wali pod ciosami wirusa, zrodził nowego człowieka, homo oeconomicus, który wszystko ocenia z perspektywy ceny, zysku i przydatności. Kryzys doprowadził do sytuacji zero-jedynkowej i ostatecznej: życie albo śmierć. Zadecydować, komu przydzielić respirator, a kogo pozbawić tej możliwości, wydając na niego wyrok śmierci.

O moralnych i etycznych ocenach takiego postępowania nawet szkoda mówić. Społeczeństwo jest pluralistyczne: politycznie, kulturowo, estetycznie, rasowo, religijnie. Wiekowo także, a może przede wszystkim. Wiek dojrzały i starość czekają każdego - to immanencja procesu zwanego życiem. Dlatego stygmatyzowanie za pomocą obraźliwych epitetów ludzi w wieku podeszłym lub późnym jest podłe, jak w przypadku każdej dyskryminacji i jakichkolwiek prób jej uzasadnienia.

W podsumowaniu warto przypomnieć, że dominujący w Polsce dyskurs katolicko-kościelny nie dopuszcza nawet do dyskusji o problemie eutanazji. „Dobra śmierć” ludzi starych, schorowanych i cierpiących katusze z powodu chorób jest lekceważona lub potępiana w imię kościelnych dogmatów o nadrzędności życia jako takiego i o cierpieniu, które rzekomo uszlachetnia (mało jest bzdur stworzonych przez ludzki język i myślenie mogących konkurować z sentencją). W czym lepsza jest odmowa udostępnienia respiratora cierpiącemu człowiekowi od zezwolenia, na jego własną prośbę, na akt „dobrej śmierci”? Hipokryzja, dwulicowość, intelektualna miałkość, etyczne oszustwo biją tu w oczy z niezwykłą siłą.

Kilka lat temu sam ciężko przechodziłem ciężkie zapalenie płuc. Kaszel i duszności sprawiały niebywały ból, wec mogę sobie wyobrazić, jak cierpi człowiek umierający z braku powietrza. Zapewniam was! Cierpinie nie uszlachetnia. Cierpienie odczłowiecza i degraduje.







Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"