[ Strona główna ]

RACJE

numer 11

Luty 2023


Joanna Hańderek

PYTAM RAZ JESZCZE: CZY STAJEMY SIĘ LUDŹMI?



To już rok wojny w Ukrainie. Bucza, Hostomel, Irpienie, fala zbrodni, śmierci, cierpienia. Niektórzy w technikach stosowanych przez Rosjan rozpoznawali to samo okrucieństwo, tortury i bezczeszczenie zwłok, jakie dokonywane było w Czeczenii. Rosji nikt nie powstrzymał, gdy dokonywała swego terroryzmu na terenach Osetii, Czeczenii, Krymu ... a teraz Ukraina walczy. Wreszcie z poparciem zachodniego świata, Unii Europejskiej do której tak heroicznie dąży od czasów rewolty na Majdanie.

Polacy otworzyli granice i serca, pomagali i pomagają po dziś dzień uchodźcom z Ukrainy, konwoje pomocy humanitarnej nieustannie jadą do walczącego kraju, tak samo jak hełmy, kamizelki kuloodporne, czy drony. W tym samym momencie wszyscy milczymy o tym, co dzieje się na granicy za wielkim murem. Kolejni zabici naszą obojętnością ludzie giną w lasach i bagnach na granicy z Białorusią. Mają inny kolor skóry? Pochodzą z niewłaściwej strony świata? Dlaczego dla ludzi z Ukrainy mamy empatię, ale już dla ludzi z Syrii, Afganistanu, czy Erytrei nie? Przeraża nas co robi Putin, krytykujemy jego okrutny reżim, ale już to, co się dzieje pod rządami ekstremistów Bliskiego Wschodu znika z naszej świadomości. W lasach na granicy z Białorusią ginęli współpracujący z Polakami Afgańczycy. Gdy Ukrainki i Ukraińcy znaleźli miejsce w naszych domach, Afgańczycy i Syryjczycy, jeżeli nawet przedarli się przez drut kolczasty, zasieki, mur, trafili do obozów dla uchodźców, gdzie traktowani są jak przestępcy.

Wizyta prezydenta USA Joe Bidena utwierdziła nas tylko w poczuciu wielkości i doskonałości. Naród zbawców to my, tylko, że w tym samym momencie ludzie w obozach dla uchodźców, przetrzymywani jak kryminaliści, nie mają żadnych praw, zostali pozbawieni jakichkolwiek możliwości nie tylko swobodnego poruszania się, ale i godnego życia. Nasza wielkość ma bardzo wybiórczy charakter, tak samo zresztą jak nasza wrażliwość. Gdy wojna w Ukrainie się rozpoczęła, na zasadzie medialnego show, odliczano kolejne dni, relacjonowano na żywo naloty i pokazywano miasta objęte ewakuacją. Potem stopniowo temat spowszechniał, przestał być taki medialny. Tak samo jak kiedyś z Wiosną Arabską, najpierw fala wielkich doniesień, ekscytacji, analiz, materiałów telewizyjnych, książek, teraz cisza. To, co dzieje się w Jemenie po dziś dzień pozostaje poza naszą świadomością. Temat się zużył. Śmierć głodowa i katastrofa humanitarna nie "bawią" tak jak sama wojna.

Czy wojna trwa nadal? Świat kreowany przez media zajął się polityką wojny, zapleczem jakie przeniosło się do Europarlamentu. Polityczne batalie o to, jak pomóc i co wysłać Ukrainie, polityczne zawody na wrażliwość i gesty solidarności. Tymczasem w Ukrainie umierają ludzie, tak samo w białoruskich więzieniach, czy na granicy z Białorusią. W Jemenie umierają ludzie. Władza Talibów w Afganistanie staje się coraz bardziej bezwzględna. Od dwóch lat toczą się bezwzględne walki w Birmie przeciwko mniejszościom narodowym takim jak: Kaczinowie, Karenowie, Szanowie, Czinowie. Pokojowy rząd wieloletniej dysydentki i więźniarki politycznej Aung San Suu Kyi został dokładnie dwa lata temu, 1 lutego, obalony przez juntę. Od tego czasu zginęło około 30 tysięcy osób, w tym około 2 tysiące cywilów, a brutalne rządy junty aresztowały ponad 11 tysięcy osób. Birma jest jednak daleko, to inny świat, inni ludzie. Wrażliwość jest wybiórcza, przeraża bardziej to, co może stać się i naszym udziałem. Jesteśmy z Ukrainą, bo ona tak naprawdę nas broni, zabezpiecza przed najazdem na nasz kraj. Egoizm pełen altruizmu w pakiecie z udaną reklamą naszej sławetnej gościnności, teraz już wszyscy na świecie wiedzą, jacy jesteśmy dobrzy i otwarci. Mali, Burkina Faso, Nigeria, Kongo, Somalia czy Mozambik są daleko. Tak samo jak wiele innych miejsc na świecie, gdzie w nie naszych wojnach i nie naszych konfliktach umierają ludzie.

Rok wojny w Ukrainie uczy niejednego: naród ukraiński to niesamowici ludzie, którzy nie tylko walczą, ale już teraz działają na rzecz odbudowania swojego kraju. Prezydent Volodymyr Zelensky, z którego wyboru nie jeden się śmiał (komediant prezydentem, ależ było zabawy) okazał się mężem stanu. Uchodźczynie i uchodźcy, choć tylu ich przybyło do naszego kraju okazali się ludźmi (a nie „falą”, która nas zaleje), z którymi współpraca czy przyjaźń jest możliwa. Drugą stroną tej wojny jest druga granica: gdzie nie ma tolerancji, miłości bliźniego (kraj katolicki, jakim rzekomo jest Polska, nie ma ani cienia miłości dla bliźnich o innym kolorze skóry). Tylko Grupa Granica, ryzykując konflikt z prawem i sąsiadami, stara się pomagać, nielegalnie, wbrew naszej mitycznej gościnności. Wybiórczość naszego zrozumienia cierpienia jest ogromna, tak jakbyśmy byli w stanie przerazić się tylko tym, co obok nas, co nam bezpośrednio zagraża. I może tak jest, w końcu ewoluowaliśmy z mechanizmem obronnym wobec doraźnych sytuacji i konfliktów; globalna skala przerasta nasze stare mózgi. Tylko, że obok biologii mamy kulturową ewolucję, a ta uczy nas globalnego myślenia. Wojna nie dzieje się tylko za naszą granicą, terror wszędzie jest takim samym bezsensownym okrucieństwem, dlatego odwracanie się od innych uchodźców (z Bliskiego Wschodu czy Afryki) jest naszym barbarzyństwem. I tego barbarzyństwa nie zmieni fakt pomocy Ukrainie - tak łatwo nie wyczyścimy naszego sumienia, śmierć ludzi na granicy z Białorusią to nasza katastrofa moralna.

Wojna w Ukrainie trwa, trwa już rok. W naszych sumieniach również, tylko na tym polu przegrywamy. Kolejna zima się kończy. Ilu ludzi zamarzło uciekając przed wojną, okrutnym reżimem? Wojny trwają…






Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"