J.P. van Praag

RODOWÓD HUMANIZMU



CZASY NOWOŻYTNE

Jeszcze raz przypomnę, że oczywiście niemożliwe jest przedstawienie w tym rozdziale rzeczywistej historii humanizmu nawet w jej najogólniejszych zarysach. Tak jak w poprzednich częściach tego rozdziału, tak i tutaj będziemy naświetlać niektóre aspekty przeszłości, mając nadzieję zilustrować w ten sposób rozwój najważniejszych wątków myśli humanistycznej. W tym kontekście warto może odróżnić, poczynając od Renesansu, nieco bardziej empiryczne podejście właściwe dla kultury anglosaskiej z bardziej spekulatywnym podejściem dominującym na kontynencie europejskim. Cała późna scholastyka anglosaska wykazuje to upodobanie dla empirycznej rzeczywistości. W szesnastym stuleciu, w okresie Renesansu, Francis Bacon stworzył podwaliny empiryzmu jako metody naukowej. Na jego dokonaniach opierała się siedemnastowieczna myśl brytyjska. W świecie, który odkrywa przed nami doświadczenie nie ma miejsca na arbitralną boską interwencję. W ten sposób zrodził się deizm, czyli wierzenie, zgodnie z którym Bóg, będąc wprawdzie stwórcą i prawodawcą świata, powstrzymuje się od jakiegokolwiek arbitralnego wtrącania się w losy swojego stworzenia. Mimo wszystko więc, choćby na swój własny sposób, deistyczni empiryści wierzyli w Boga. Coraz głośniej jednak dawało się słyszeć ateistyczne głosy, mimo że początkowo pochodziły one jedynie od nielicznych jednostki. W 1713 r. John Collins wydał pracę pt. Discourse of Freethought, która stanowiła proroczy znak. Niepewnie zainicjowana przez kilka postaci z okresu renesansu próba empirycznego zrozumienia człowieka, w świecie, w którym Bóg nie miał już żadnej roli do odegrania, została publicznie zrealizowana.

W siedemnastym wieku John Locke na fundamencie doświadczenia wzniósł gmach filozofii, w której szczęście każdego uznane zostało za cel ludzkich działań – typowo anglosaski punkt widzenia oparty na idei dobrze pojętego interesu własnego, w sposób oczywisty zdradzającej pokrewieństwo z myślą Epikura. W swej głównej pracy opublikowanej w 1690 r. i zatytułowanej Rozważania dotyczące rozumu ludzkiego Locke dokonuje przenikliwego badania poznania ludzkiego opartego na doświadczeniu. W oderwaniu od doświadczenia świadomość ludzka jest jak czysta kartka papieru, na której jedynie doświadczenie może wydrukować jakieś znaki. Doświadczenie jest doświadczeniem substancji, w której można dalej wyróżnić substancję zdolną do myślenia, np. ludzi, oraz substancję, która do myślenia nie jest zdolna. Oba rodzaje substancji jest równie trudno pojąć. Kluczowy problem dotyczy tego, w jaki sposób substancja rozciągła przekształca się w substancję myślącą. Locke nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, niemniej jednak pozostaje faktem, iż był on jednym z pierwszych, którzy próbowali pojąć istnienie człowieka w empiryczny i trzeźwy sposób. Nic dziwnego więc, że Locke wielką wagę przywiązywał także do edukacji. Co więcej, jego zdaniem racjonalność domaga się religii – w jej deistycznej interpretacji – tę zaś, jego zdaniem, prędzej można znaleźć w chrześcijaństwie, niż gdziekolwiek indziej. Oczywiście jednak wiara ta w żaden sposób nie może być dogmatyczna. Religia jest wyrazem woli moralnej człowieka, zaś owa wola moralna stanowi zarazem miarę, którą ocenia się religię. Z tego względu w myśli Locke’a nie było miejsca na jakąkolwiek formę religijnego fanatyzmu, on sam zaś bezustannie domagał się wolności i tolerancji. Jest to nawiązanie do ukrytego, Erazmiańskiego nurtu w kulturze europejskiej, zwanego czasem, w deprecjonującym sensie, chrześcijaństwem Kazania na Górze, ponieważ objawienie jest w nurcie tym zinterpretowane mitologicznie, a nacisk kładzie się raczej na moralnym przesłaniu Kazania.

Musimy pamiętać o tym, że w siedemnastowiecznej Europie główny nurt religii ciągle miał charakter dogmatyczny. Przejawiająca się w ówczesnej kulturze silna tendencja do systematyzacji została również zastosowana w dziedzinie religii. Pod względem politycznym siedemnaste stulecie było erą rozwijającego się absolutyzmu w ramach zamkniętego państwa i społeczeństwa. W naukach przyrodniczych Newton, podążający śladem Galileusza, i Kepler stworzyli fundament dla obrazu świata opartego na teorii matematyczno-mechanistycznej.

Zjawiska te znalazły do pewnego stopnia swe odzwierciedlenie w krytycznie nastawionym życiu kulturowym. W nurcie kontynentalnym tradycji humanistycznej nie możemy pominąć uderzającej postaci Benedykta (Barucha) Spinozy, który wraz ze swoją Etyka (1677) stanowił ucieleśnienie siedemnastowiecznego systematycznego, a zarazem krytycznego myślenia. Spinoza jest swego rodzaju outsiderem w ramach historycznego humanizmu. Bez wątpienia jednak wniósł on pewne elementy do złożonego obrazu nowożytnego humanizmu, choćby przez to, iż zbiega się w nim wiele trendów z przeszłości oraz z ówczesnej teraźniejszości. Wychowany jako Żyd, lecz wyklęty z synagogi za herezję, budował on swój system opierając się na filozofii Kartezjusza. Pod względem metody zdradzając pewne scholastyczne upodobania oraz, jak się wydaje, będąc pod silnym wpływem Kuzańczyka, Spinoza stworzył niezmiernie oryginalną wizję życia z dominującymi akcentami stoickimi. Był on zatem postacią przejściową, w której wiele wątków z przeszłości przybrało bardziej współczesny kształt, czasami nawet antycypując przyszłe osiągnięcia. Dlatego też filozofia Spinozy znajduje swoich admiratorów również dzisiaj. Może on być źródłem inspiracji dla współczesnych myślicieli choćby ze względu na swój przykładny żywot, który wykazywał imponującą zgodność pomiędzy życiem a głoszoną doktryną, co przyznają mu zarówno przyjaciele, jak i wrogowie. Nie jest też przypadkiem fakt, iż współcześnie szczególnie cenią Spinozę różnego rodzaju strukturaliści, według których jednostka znika w strukturach.

Podstawę myśli Spinozy stanowi zasadniczy panteizm, który dla jego współczesnych niewiele różnił się od ateizmu. “Bóg czyli natura” jest nieskończonym bytem, istotą rzeczywistości. Sam Bóg czy natura nie mogą być zdefiniowane. Do Boga nie sposób dotrzeć drogą analogii z wiedzą prowadzącą do poznania świata. Bóg jest trwałą podstawą świata, doskonałą, absolutną, nieskończoną. Możliwe jest jednak poznanie Boga, ograniczone, lecz adekwatne. Należy przyjąć, iż Bóg posiada nieskończenie wiele atrybutów, spośród których tylko dwa mogą być poznane w doświadczeniu, a mianowicie świadomość albo myślenie (cogitatio) i rozciągłość (extensio). Rozum jest w stanie przedstawić prawdę dotyczącą Boga i świata w logicznym, matematycznym porządku. Wiedza ta przekracza jednak samą siebie w intuicyjnym akcie rozumowej miłości Boga (amor intellectualis Dei). Aby mieć swój udział w szczęściu – nie będącym nagrodą za cnotę, lecz cnotą samą – ludzie powinni oddać się tej miłości, nie wolno im natomiast z własnej zachcianki poddawać się takim emocjom, jak chciwość, radość, czy smutek. Ktokolwiek im ulega, tym samym zniewala się, podczas gdy wolność na miarę tego świata polega na wyzwoleniu się od tego rodzaju emocji. Co prawda większość ludzi nie jest w stanie osiągnąć tak pojętej wolności, mogą oni jednak wiele zyskać, jeśli choć uda im się zachować pewną równowagę pomiędzy swoimi emocjami, dzięki czemu szczęście...??? jest niczym więcej niż niezależnością od zewnętrznych przeszkód. Dlatego też najlepszym systemem politycznym jest taki, który w jak największym stopniu ogranicza naszą zależność od zewnętrznych okoliczności, czyli demokracja wraz z wolnością słowa i tolerancją (w Holandii systemem tym miałaby być oligarchia regentów). W społeczeństwie władza państwowa równoważy nadmierną ekspresję emocji, co samo w sobie jest niemal wystarczającym gwarantem szczęścia obywateli.

Obecne w myśli Spinozy motywy mistyczne miały w przyszłości wywołać niemałe poruszenie, początkowo jednak nie spotkały się one z jakimś żywszym oddźwiękiem. Stało się tak ze względu na zbyt dogmatyczny klimat ówczesnej Europy. We Francji rok 1685 przyniósł uchylenie Edyktu Nantejskiego, co praktycznie wyjęło spod prawa protestantów. Akt ten mógłby się wydawać szczytowym przejawem panowania francuskiego katolickiego absolutyzmu, w rzeczywistości jednak okazał się być początkiem jego końca. Wcześniej Francuzi myśleli jak Bossuet, apostoł królestwa z łaski Boga, po tym akcie – jak Wolter. Fakt ten sam w sobie był rewolucją, tak w każdym razie opisuje tę przemianę francuski historyk Paul Hazard. Jak jednak do niej doszło? Pod wpływem zapisów z podróży i innych podobnych informacji pod koniec wieku siedemnastego zaczęto dostrzegać względność wszelkich społecznych i kulturowych osiągnięć. W Chinach, Persji, Indiach odkryto bogate i wzbudzające podziw kultury, a nawet tzw. ludy “prymitywne” posiadały kultury, które nierzadko wydawały się bardziej “naturalne” niż kultura Zachodu. Natura i rozum zaczęły zastępować łaskę i dogmat, albowiem natura okazywała się być rozumna, zaś jej badanie prowadziło do rzeczywistego poznania, także człowieka. Pobożność z moralnym odcieniem – pietyzm – zajęła miejsce religii objawionej. Religia naturalna, moralność naturalna i prawo naturalne opierają się na rozumie, jak i naturalna dobroć człowieka przestrzegającego prawa naturalnego. Raz jeszcze swój wpływ ujawniły humanitas Cycerona i tolerancja Erazma. Taki był początek osiemnastego stulecia, okresu wiary w postęp, w oświecenie ciemności światłem rozumu, a także poszanowania godności człowieka. By zacytować Hazarda: “Wszystko było gotowe, Wolter mógł nadejść”.

Nie tyle jednak zaciekłość Woltera, co raczej syntetyczna praca Diderota dała wyraz prawdziwej tradycji humanizmu. Diderot wprawdzie z równą zaciekłością zwalczał przesądy i połowiczne rozwiązania, których ucieleśnienie dostrzegał w tradycji religijnej i miałkim deizmie. Nie mniej walecznie przeciwstawiał się jednak oschłemu, jałowemu intelektualizmowi i pozbawionemu wszelkich norm libertynizmowi, wobec których podkreślał znaczenie wymogów serca i moralności. Człowieczeństwo popieranego przez niego ideału honnete homme odznacza się więc daleko większą pełnią niż racjonalistyczna koncepcja homme machine. Domagał się on także wprowadzenia systemu (państwowej) edukacji, która współgrałaby z naturalnym rozwojem dziecka i przygotowywałaby je do roli obywatela. Diderot był też jednym z redaktorów słynnej Encyklopedii francuskiej, której celem było rozpowszechnienie wyczerpującej wiedzy pomiędzy dorosłymi. Jego waleczny humanizm zwracał się do wszystkich cierpiących i prześladowanych. Jako pionier walki o wolności polityczne, przygotował on drogę dla ... ??? Chociaż był ateistą, nie lubił psychicznej czy emocjonalnej oschłości, niewrażliwej na religijne uroczystości; chociaż był materialistą, zawsze podkreślał duchowe aspekty rzeczy; chociaż był racjonalistą, z pełną swobodą wyrażał swoją myśl w dziełach literackich; chociaż był sceptykiem, to niewzruszenie opowiadał się za zasadą ludzkiej godności.

W Niemczech odpowiednikiem Diderota był poeta i myśliciel Gotthod Ephraim Lessing. On również był człowiekiem Oświecenia, chociaż pod względem wyznaniowym zdołał się jakoś utrzymać w ramach bardzo liberalnego protestantyzmu. Mocno oddziałał na niego Spinoza i być może lepiej byłoby go nazwać panteistą. Wydając część pism Reimarusa, położył on podwaliny pod radykalną, historyczną krytykę Nowego Testamentu. Uważał, że historia stanowi proces rozwoju prowadzący do ciągłego moralnego doskonalenia się ludzkości, któremu próbuje dotrzymać kroku religia w swoich różnych fazach, ewoluując od ciemnego zabobonu do postaci teorii moralnej. Według Lessinga, zatem, nie można wskazać na jakiś szczególny moment, w którym nagle rozbłyska światło rozumu – przenika ono raczej całą historię jako płomień o coraz większej jasności. W swej sztuce pt. Nathan der Weise dał on wyraz wynikającej stąd idei tolerancji w fascynującej opowieści o trzech pierścieniach, z których każdy reprezentuje jedną z trzech religii monoteistycznych. Jeden z tych trzech pierścieni jest prawdziwy, choć nie wiadomo który. Okaże się to dopiero wraz z upływem czasu, bowiem prawdziwy pierścień odznacza się szczególnymi właściwościami, które sprawiają, że osoba, która go nosi staje się szlachetna i dobra. Wartość istoty ludzkiej polega więc nie na prawdzie, którą ona posiada (bądź wydaje jej się, że ją posiada), lecz na szczerych staraniach by do prawdy tej się zbliżyć. Nie posiadane prawdy, lecz jej poszukiwanie sprawia, że wzrastają w nas siły, które przyczyniają się do nieskończonego rozwoju doskonałości człowieka.

Innym niemieckim poetą, którego musimy wymienić w tym kontekście jest Johann Wolfgang von Goethe. W pierwszej księdze swego Fausta przedstawia on tragiczną postać człowieka, który mimo swej wszechwiedzy pozostaje nędznym głupcem, jego dobre zamiary spełzają na niczym z powodu jego ludzkich braków, w końcu jednak mimo wszystko, dzięki swym nie słabnącym wysiłkom, znajduje spełnienie. Stworzona przez Goethego koncepcja człowieka podkreśla jego niezgłębialność, zaś związany z nią obraz świata posiada nieskrywany wymiar religijny (w agnostycznym sensie tego słowa). U Goethego dostrzegamy, w większym stopniu niż w panującej ówcześnie estetyzującej modzie na helleńskość, coś bliskiego tragicznemu sensowi życia właściwemu starożytnej Grecji. W ujęciu Goethego świat, materia i duch, ciało i dusza, rozciągłość i myślenie wiążą się ze sobą niczym spinozjańskie dwa aspekty wiecznego Boga-czyli-natury, którego poznaje człowiek. Pod tym względem Goethe różni się od największego filozofa tamtych czasów, Immanuela Kanta, któremu teraz poświęcimy naszą uwagę. Kant był raczej pietystycznym deistą niż panteistą jak Goethe. Przez całe swoje życie zachował on protestancki szacunek dla trzeźwości i poczucia obowiązku. Mimo to na swój powściągliwy sposób był on człowiekiem postępu, z wielkim wyczuciem zmian dokonujących się w jego czasach. Przede wszystkim jednak był on rewolucyjnym filozofem, który dokonał radykalnej zmiany naszego sposobu myślenia o świecie.

Według Kanta świat i rozum łączy dziwne napięcie. Rozwiązał on problem Locke’a i jego następców dotyczący związków pomiędzy światem i rozumem twierdząc, że nie jesteśmy w stanie poznać świata takim, jakim on jest sam w sobie, lecz jedynie poprzez nasze zmysły i umysł. Musimy przyjąć, że rozum niezależnie od wszelkiej obserwacji – a priori – posiada takie pojęcia, jak przestrzeń i czas, przyczynowość i negacja, które kształtują nasze doświadczenie. Wszelkie doświadczenie pojawia się w ramach tych pojęć i wszelkie sądy dotyczące rzeczywistości opierają się na nich. Odkrycie to jest rezultatem krytycznej myśli, będącej ostatecznym probierzem prawdy. Nie zależy ona od rzeczy, lecz od myśli o doświadczeniu. Poza doświadczeniem prawda, w ścisłym sensie tego słowa, nie jest możliwa, chociaż Kant pozostawia pewien margines dla postulatów rozumu, dotyczących np. jedności wszystkiego, co istnieje, istnienia Boga, nieśmiertelności duszy. Szczególnie ważne w perspektywie tradycji humanistycznej jest to, że np. w swoim Uzasadnieniu metafizyki moralności (1785) Kant w ten sam sposób podszedł do kwestii moralności. Wszelkie zewnętrzne motywy postępowania, jak posłuszeństwo wobec przykazań bożych, dążenie do przyjemności czy do użyteczności, rodzą się poza rozumem. Są heteronomiczne. Nie dostarczają one zatem koniecznych zasad postępowania, lecz jedynie przypadkowe reguły. Tylko wtedy, gdy sam rozum – autonomicznie i a priori – może sformułować jakieś prawo dla moralnego postępowania, staje się ono podstawową zasadą. Według Kanta prawo to brzmi: Postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której możesz zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem. W praktyce prawo to nie działa zbyt dobrze, jednak dobro określają takie właśnie działania. A zatem nic na świecie nie jest dobre oprócz dobrych intencji.

Kant próbował na swój własny sposób rozwiązać napięcie pomiędzy koniecznością i wolnością, które ujawnia się w jego systemie. Próby takie podejmowało też wielu jego następców. Zupełnie inne rozwiązanie kwestii dobra – rozwiązanie, które doczekało się prób realizacji na tym świecie – znajdujemy u całkowicie odmiennego myśliciela, a mianowicie u Karola Marksa. Jesteśmy już w dziewiętnastym stuleciu i musimy postrzegać tę postać w kontekście klimatu intelektualnego, który nastał po Rewolucji Francuskiej. Myśl Marksa wyrasta z myśli Hegla i Feuerbacha. Hegel był kontynuatorem myśli Kanta, jednak wyłączny nacisk położył w niej na świadomość, rozum, ducha. Duch stwarza z siebie rzeczywistość, lecz czyniąc to, przeciwstawia ją samemu sobie. Wydaje się, że rzeczywistość zaczyna żyć własnym życiem, zaś duch wyobcowuje się ze stworzonej przez samego siebie rzeczywistości. Następnie duch próbuje poznać stworzoną przez siebie rzeczywistość i ponownie ją w siebie wcielić. Rzeczywistość jako inna od ducha zostaje zaprzeczona, zaś duch powraca do samego siebie. Ten sposób myślenia nosi nazwę dialektyki. Choć wydaje się on niezmiernie zawiły, to jednak oddziałał on w znaczący sposób poprzez uczniów Hegla. W Istocie chrześcijaństwa (1841) Feuerbach zastosował go w odniesieniu do religii. Uważał on ją za twór ludzkiego umysłu, w którym ludzie uzewnętrzniają swój własny ideał człowieczeństwa. Według Feuerbacha ten uzewnętrzniony ideał powinien zostać ponownie przyswojony przez ludzi, tak, aby ponownie mogli oni stać się sobą, wraz ze swoimi ograniczeniami i możliwościami. Feuerbach swoje stanowisko nazywa humanizmem. W początkowo nie opublikowanych, “wczesnych pismach” Marksa (1844), ten filozoficzny humanizm zastąpiony został “prawdziwym” humanizmem, który podejmuje walkę przeciwko dehumanizacji człowieka przez opierające się na egoizmie warunki społeczne. Ważna jest nie abstrakcyjna idea człowieka, lecz rzeczywiści ludzie w rzeczywistym świecie. Filozofowie oferowali tylko rozmaite interpretacje świata, idzie jednak o to, co trzeba zrobić aby zmienić sam ten świat. Dialektyka, którą Hegel – zdaniem Marksa – postawił na głowie, powinna zostać ponownie odwrócona. Oznacza to, iż dialektykę nie powinniśmy pojmować jako jakiś proces myślowy, ale jako coś, co dzieje się w rzeczywistości historycznej. Marks zatem swoje stanowisko określa mianem dialektycznego albo historycznego materializmu. Z powodu podziału pracy i umasowienia produkcji towarów robotnicy są wyalienowani od swego wytworu, od swoich towarzyszy i od siebie samych. W tym tkwi źródło ich nędzy, tak w materialnym, jak i w idealnym sensie tego słowa. Utracili oni swoje człowieczeństwo. Proces ten wywołuje siły sprzeciwu, które w końcu zmienią stosunki produkcji i w rezultacie kolektywizacji środków produkcji zniosą alienację. Nie jest to możliwe bez gwałtownej walki klasowej. Dzięki niej jednak wyłoni się prawdziwy człowiek, który zrealizuje swą (prawdziwą) naturę gatunkową. Według Engelsa, przyjaciela i współpracownika Marksa, rewolucja proletariacka doprowadzi do skoku z królestwa konieczności do królestwa wolności, w którym swobodny rozwój każdej jednostki jest warunkiem swobodnego rozwoju wszystkich. W późniejszym okresie Marks rozwinął swoją teorię w sensie naukowym i ekonomicznym, nie zmienia to jednak humanistycznego przesłania, które legło u jej podstaw. Po Marksie żądanie sprawiedliwości społecznej, które zawsze było obecne w humanizmie, uzyskało centralne znaczenie w świecie myśli humanistycznej, chociaż nie zawsze w takiej postaci, jaką nadał mu tradycyjny marksizm.

Po Feuerbachu dziewiętnastowieczny humanizm przybrał wyraźnie irreligijny charakter. W swej dość wpływowej książce zatytułowanej Życie Jezusa (Das Leben Jesu; 1835-36), D.F. Strauss nie zachował zbyt wiele z postaci Jezusa, wykazując, iż Jezus z Ewangelii jest postacią mityczną, spoza której Jezus historyczny jest niemal zupełnie niedostrzegalny. To podkopywanie pozycji chrześcijaństwa miało również miejsce we Francji. Mniej więcej w połowie stulecia August Comte opublikował swoją teorię filozofii pozytywnej. Twierdził w niej, że istnieją trzy stadia rozwoju myśli. Pierwsze z nich to stadium teologiczne, w którym nad światem dominują siły nadprzyrodzone. Drugie stadium Comte określał jako metafizyczne, tzn. takie, w którym za podstawę świata uznawane są jakieś abstrakcyjne siły, lecz ludzkość uznała już istnienie pewnych naturalnych praw, będących wyrazem związków zachodzących pomiędzy rzeczami w ich rozwoju. W obecnej epoce pozytywnej, pozytywna nauka ma dostarczyć danych, dzięki którym ludzkość będzie mogła pokierować swoim dalszym rozwojem. Pozytywizm oznaczał więc dużo więcej niż tylko metodę naukową. Miał on ambicję stać się religią ludzkości ze swoimi własnym kultem. Comte nie znalazł jednak naśladowców w tym kulcie, chociaż nacisk jaki kładł na myśl naukową jako na jedyne rozwiązanie wszystkich problemów zdominowało umysły przez resztę dziewiętnastego wieku i po dziś dzień pozostaje charakterystycznym trendem w myśli Zachodu, a zwłaszcza w świecie anglosaskim. Pora więc powrócić do anglosaskiego nurtu w tradycji humanistycznej.

Nigdzie scjentystyczne idee Comte’a nie spotkały się z tak życzliwym przyjęciem jak w Anglii. Co więcej, w połowie wieku dodatkowego impulsu dostarczyła im teoria ewolucji Karola Darwina. Darwin, zbliżający się do emerytury naukowiec, trwale zapłodnił myśl Zachodu swoją koncepcją przyrody ożywionej rozwijającej się zgodnie z pewnymi naturalnymi prawami. Teoria ewolucji stanowiła właściwe dopełnienie naukowego materializmu, którego propagatorami byli tacy ludzie, jak Ludwig Büchner w swojej książce Kraft und Stoff (1855). Na kontynencie pionierem darwinizmu był Ernst Haeckel, opowiadający się za całkowitą jednością umysłu i materii i określający swoje stanowisko mianem naukowego monizmu. Podobne przesłanie zawarł w swej pracy pt. Kreislaudes Lebens (1887) Holender Jacob Moleschott. W Wielkiej Brytanii darwinizm stał się podstawą myśli Herberta Spencera. Podążał on śladem Comte’a, jednak do jego pozytywizmu dodał prawo rozwoju. Prawo to określa przebieg powstania wszechświata, przyrody ożywionej, jak i społeczeństwa ludzkiego – ze względu na tę ostatnią ideę Spencer był, obok Comte’a, jednym z prekursorów naukowej socjologii. Spencer kładł nacisk, podobnie, jak myśl angielska w ogóle, przede wszystkim na kwestię wolności, chociaż nie był on nieczuły na roszczenia społecznej sprawiedliwości, które miał nadzieję zaspokoić poprzez wprowadzenie pewnego rodzaju stowarzyszeń produkcyjnych. Pod tym względem jego myśl zbiegała się z ideami Szkoły Westminsterskiej, która w późniejszym okresie wykazywała pewne podobieństwo do niedogmatycznych socjalistów związanych z Fabian Society, kontrastowała natomiast ze Szkołą Manchesterską, opowiadającą się za niczym nieograniczoną wolnością, również w dziedzinie stosunków własnościowych. W dwudziestym wieku wyniknęło stąd wiele napięć w ramach humanistycznej koncepcji społeczeństwa, problemami tymi zajmiemy się jednak w dalszej części tego rozdziału.

Tłum. Łukasz Nysler



Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation
Free counter and web stats