William Hare

NA CZYM POLEGA OTWARTOŚĆ UMYSŁU?


W całych dziejach filozofii otwartość umysłu uznawano za cnotę. Wyłania się ona jako ideał epistemiczny w Sokratejskiej zasadzie prowadzenia rozumowania do końca, niezależnie od tego, jakie będą jego konkluzje. Milcząco zakłada tę myśl postulat Leibniza, by unikać dogmatyzmu, starając się przekonać, czy pogląd, któremu się sprzeciwiamy, ma jakieś walory; zakłada ją też Hume’a idea umiarkowanego sceptycyzmu, hamującego nasze upodobanie do własnych opinii. Znajduje ona swój wyraz w postulacie Milla, by zawsze zapraszać cały świat do podważenia naszych poglądów; jest też myślą przewodnią Peirce’a koncepcji ducha naukowego jako wymagającego gotowości do wyrzeczenia się swoich przekonań, gdy zaprzeczy im doświadczenie. Dla Deweya otwartość umysłu jest głównym zadaniem edukacji, służącym zapobieganiu dogmatyzmowi przekonań; dla Russella jest ona formą wrażliwości krytycznej, która zawsze idzie w parze z autentycznym pragnieniem wiedzy.

Ten nierozerwalny związek między dociekaniem filozoficznym a otwartością umysłu jest zupełnie naturalny. Filozofia rozkwita, gdy rozwijane są krytycznie badane argumentacje, zanika zaś, gdy argumenty są ignorowane lub nie dopuszczane do głosu. Na czym jednak dokładnie polega otwartość umysłu w kształtowaniu przekonań? Ile czasu, na przykład, powinniśmy poświęcić zbadaniu zasadności poglądu, że wśród nas są kosmici, albo że możliwe jest jasnowidztwo? Czy trzeba powstrzymywać się przed odrzuceniem jako absurdu wszelkiej idei, jeśli wiadomo, że w przeszłości podobne poglądy (o meteorytach, hipnozie, podróżach kosmicznych itp.) okazywały się błędne? Czy rozumnie jest żywić wątpliwości nawet co do mocno ugruntowanych teorii naukowych, ponieważ w przeszłości nauka popełniała błędy? Czy powinniśmy zawieszać swój sąd w każdej kontrowersyjnej kwestii, dopóki nie zostanie ona definitywnie rozstrzygnięta? Czy należy uczyć w szkołach teorii inteligentnego projektu na równi z teorią ewolucji, aby zapewnić prawo głosu każdej z dwu teorii konkurencyjnych? Czy powinniśmy poświęcać uwagę plotkom i teoriom spisku zawsze, gdy nie można wykluczyć ich prawdziwości? Czy ważne jest, by pamiętać, że maniacy czasem okazują się zapoznanymi geniuszami? Jak głęboko winniśmy sami wnikać w sprawy, w których nie jesteśmy ekspertami? Czy należy traktować każdy pogląd jako zawierający swoją własną prawdę? Czy powinniśmy unikać uznawania czegokolwiek za pewnik? Czy w ogóle powinniśmy dochodzić do jakichkolwiek ostatecznych konkluzji?

Pytania tego rodzaju mogą wzbudzać w nas wątpliwości dotyczące właściwego podejścia do jakiejś nowej kwestii, która nas zaskakuje lub wywołuje kontrowersje, albo do sprawy, którą po przemyśleniu uznajemy za mniej oczywistą niż sądziliśmy. Dość często świadomość, że wszystkie nasze przekonania są niepewne i prowizoryczne, zderza się z poczuciem, iż niektóre twierdzenia są nonsensowne i jawnie fałszywe. Czy możemy ufać własnym przekonaniom, a jednocześnie uniknąć arogancji intelektualnej, która nie pozwala dopuszczać, że się mylimy? Czy będąc świadomym tego, że nasze przekonania zawsze pozostaną niepewne, nie musimy dojść do wniosku, że nie warto ich analizować? Czy można być inteligentnie krytycznym, nie stając się patologicznie sceptycznym? Wrażliwym na to, co mówią inni, ale nie łatwowiernym? Krótko mówiąc, jakim wymogom czynić musi zadość ktoś, kogo mamy nazwać osobą o otwartym umyśle? Nasuwa się kilka odpowiedzi.

1. Otwartość umysłu zakłada poważne traktowanie idei i rozwiązań alternatywnych, jeśli nie ma dobrych podstaw do uznania ich za chybione. W świetle naszych wcześniejszych doświadczeń, dotyczących danego źródła informacji czy sugestii, w świetle jej kontekstu lub natury jej samej (na przykład, gdy jest to projekt zbudowania perpetuum mobile) może być oczywiste, że jeśli w ogóle warto poświęcić jej uwagę, to tylko po to, by ją zdyskredytować, albo dowiedzieć się, dlaczego komuś wydawała się ona wiarygodna. Poważna analiza wartości sugestii alternatywnych wymaga gotowości do zmodyfikowania lub odrzucenia własnych przekonań, gdy świadectwa empiryczne oraz poprawne rozumowanie wskazują na ich niewątpliwe słabości – a więc nie do łatwego porzucania jakiejkolwiek idei przy pierwszych oznakach kłopotów, które może ona rodzić. Zdolność i gotowość do przezwyciężania oporów przed krytycznym przebadania swoich przekonań, albo do podtrzymywania poglądu, który wydaje się niezgodny z intuicją lub zgoła niewiarygodny, to cechy, które sprawiają, że otwartość umysłu jest zarówno trudna, jak i godna podziwu.

2. Otwartość umysłu wymaga czegoś znacznie więcej, niż gotowości do zaakceptowania nowych idei. Ta popularna lecz bardzo uproszczona opinia nie uwzględnia potrzeby starannej, krytycznej analizy takich idei, która stanowi o tym, że umysł otwarty jest umysłem uczciwym. Krytycyzm bywa czasem interpretowany jako zwykła niechęć do uznania prawdy; potępia się go wówczas i niesłusznie oskarża o to, że jest świadectwem zamkniętości umysłu. Oczywiście może się zdarzyć, że czyjś krytycyzm wyrodzi się w odruch odrzucania wszystkiego, co nowe, lecz niebezpieczeństwo to nie powinno skłaniać nikogo do rezygnacji z autentycznej otwartości umysłu na rzecz bezkrytycznego przyjmowania idei nowych, jest to bowiem zdradliwa droga do łatwowierności. Uporczywe trzymanie się fałszywego kierunku wywołuje ślepotę na nowe idee; błąd przeciwny grozi lekkomyślną akceptacją nonsensów. Otwartość umysłu wymaga umiejętnego łączenia wrażliwości na nowe idee z poddawaniem ich krytycznej ocenie.

3. Otwartość umysłu zakłada szczere zaangażowanie w poszukiwanie prawdy, bez tego bowiem troska o świadectwa empiryczne i argumenty oraz gotowość do rewidowania własnych poglądów nie służyłaby żadnemu sensownemu celowi. Niektórzy sądzą błędnie, że otwartość umysłu implikuje relatywizm, zapewne dlatego, że relatywizm idzie w parze z postawą indyferencji wobec poglądów konkurencyjnych. Jeśli jednak relatywizm polega na tym, że wszelkie poglądy uważane są za jednakowo uprawnione, czy też wszelkie tezy za równie prawdziwe (ponieważ prawda jest tylko prawdą dla kogoś lub dla jakiejś grupy ludzi), to ideał umysłu otwartego jest nie do pogodzenia z relatywizmem. Jeżeli żaden pogląd nie może być lepszy niż inny, to nie ma powodu, by badać świadectwa empiryczne w celu zrewidowania swoich przekonań. Otwartość umysłu nie stanowi, rzecz jasna, gwarancji, że badanie odniesie sukces, ponieważ nawet wnikliwa i bezstronna refleksja nie zawsze unika błędu; jednakże praktyka umysłu otwartego (poszukiwanie kontrargumentów, uwzględnianie nowych idei, próby sfalsyfikowania nawet bardzo przekonujących teorii, itd.) mocno potwierdza tezę, że w ten sposób zbliżamy się do prawdy.

4. Ograniczony zakres ludzkiej wiedzy i możliwość popełniania błędów sprawiają, że otwartość umysłu jest postawą wysoce pożądaną. Nie wymaga ona jednak, abyśmy każde twierdzenie uważali za wątpliwe; przejawem przesadnego sceptycyzmu z mojej strony byłoby wahanie się przed uznaniem zdania: „W tej chwili nie śpię i siedzę tu, pisząc ten akapit.” Otwartość umysłu wymaga natomiast ogólnej świadomości epistemologicznego fallibilizmu – świadomości tego, że czasem się mylimy. Prawda ostateczna jest, jak mówi Russell, domeną niebios. Prawdy, które pochodzą z naszych nawet najmocniej ugruntowanych teorii naukowych, sądy wartościujące, które wypowiadamy w przypadkach kontrowersyjnych, a także konkluzje wyprowadzane z rozważań nad wszelkimi skomplikowanymi sprawami, trzeba zawsze traktować jako prowizoryczne. Znaczy to, że otwartość umysłu jest nieodłączna od cnoty pokory intelektualnej i skromności epistemicznej.

5. Otwartość umysłu jest nie do pogodzenia z dogmatyczną akceptacją jakiejkolwiek tezy, wykluczającą refleksję i badanie jako bezprzedmiotowe na tej podstawie, że w danej sprawie posiadamy już pewność absolutną; przeciwnie, obejmuje ideał bezstronnego badania argumentów i świadectw, niezależnie od tego, w jakim kierunku badanie takie prowadzi. Nie wynika stąd wcale, że otwartość umysłu wyklucza posiadanie mocnych przekonań; istotny jest sposób, w jaki żywi się takie przekonania, mianowicie gotowość do zrewidowania ich w świetle wszelkiej relewantnej krytyki. Nie musimy stale wątpić w prawdziwość twierdzeń, do których doszliśmy; musimy tylko być skłonni do zanalizowania własnych i cudzych wątpliwości, gdy się one pojawią. Innymi słowy, otwartość umysłu nie wyklucza stanowczości przekonań; wszak można ją pogodzić ze świadomością, że niekiedy coś, co wydawało się niepodważalne, z czasem okazuje się wątpliwe.

6. Otwartość umysłu wymaga czegoś więcej niż racjonalność czysto subiektywna. Nie wystarczy, że bierze się pod uwagę to, co osobiście uważa się za świadectwa słuszności naszego przekonania, gdyż może się okazać, że mylimy się w kwestii świadectw rzeczywiście relewantnych. Błąd taki często sprawia, że pomijamy właśnie to, co należało wziąć pod uwagę, chcąc dociec prawdy. Niedostatki edukacyjne lub zwykłe nieporozumienia prowadzą czasem do opierania się na wątpliwych źródłach, bez sięgania do wielu świadectw, które eksperci w danej dziedzinie uważają za relewantne. Ci, którzy twierdzą, że nie było Holokaustu, uważają siebie za osoby o otwartych umysłach, uwzględniające ważne świadectwa, lecz stronniczość i uprzedzenia skłaniają ich do ufania fałszywym źródłom i nie pozwalają traktować poważnie rzeczywistych świadectw. Zwolennicy „naukowego kreacjonizmu” zamykają oczy na odpowiednie świadectwa geologiczne, gdyż opierają swoje poglądy na źródłach pozanaukowych, sądząc błędnie, że właśnie te źródła muszą być podstawą oceny twierdzeń nauki.

7. Skoro otwartość umysłu zakłada uwzględnianie najlepszych dostępnych świadectw, fakt podziału pracy poznawczej zmusza nas do odwoływania się w wielu kwestiach do ekspertów, sami bowiem nigdy nie znaleźlibyśmy na nie odpowiedzi, nie potrafimy nawet krytycznie ocenić proponowanych odpowiedzi, a niektórych z nich wręcz nie rozumiemy. W takich przypadkach próba samodzielnego rozwiązania problemu, a nawet próba dokonania wyboru między stanowiskami ekspertów, którzy nie zgadzają się między sobą, wcale nie musi zwiększać szans na poszerzenie naszej wiedzy. Otwartość umysłu jest do pogodzenia z uznawaniem za wiarygodne przekonań innych ludzi w sytuacji, gdy nie ma podstaw do wątpliwości, wymaga jednak unikania łatwowierności, a zwłaszcza ślepej wiary. Innymi słowy, wymaga od nas, nie będących ekspertami, monitorowania świadectwa ekspertów najlepiej, jak potrafimy, zarówno po to, by ustalić wiarygodność indywidualnych ekspertów, jak i po to, by ocenić względną wartość poszczególnych ekspertyz konkurencyjnych. Jednym z ważnych testów wiarygodności jest ustalenie, w jakiej mierze dany ekspert sam wykazywał otwartość umysłu, gdy dochodził do swoich konkluzji, a pod tym względem ktoś, kto nie jest ekspertem, często potrafi ocenić eksperta.

8. Otwartość umysłu nie wymaga, byśmy traktowali każdą ewentualność jako poważne zagrożenie dla naszych przekonań lub jako powód do starannego ich przemyślenia. Istnieje różnica między możliwością, że na nasze konto wpłynął czek, którego szybkie przesłanie nam zapowiedział niedawno wypróbowany przyjaciel, a możliwością, że ktoś przekazał na nasze konto milion dolarów, ponieważ postanowił sprawić nam miłą niespodziankę. Pierwsza możliwość jest bardzo prawdopodobna, druga, niestety, całkiem nieprawdopodobna. Otwartość na tę drugą, jako nie dającą się wykluczyć, i powodowane tym sprawdzanie stanu swojego konta, byłoby zachowaniem niemądrym. Jeśli każda możliwość traktowana jest jako równie prawdopodobna i nawet fantastyczne scenariusze brane są pod uwagę, powaga badania staje się problematyczna, a otwartość umysłu może prowadzić do łatwowierności. Nie znaczy to jednak, że osoba o otwartym umyśle nigdy nie powinna traktować poważnie możliwości mało prawdopodobnej. W sytuacjach życia lub śmierci czasem nie ma żadnych innych możliwości.

9. Ponieważ nie można szczerze twierdzić, że ma się umysł otwarty na cudze poglądy, jeśli nie pozwala się rozwijać ich i głosić, lub też popiera się tłumienie ich, więc jest oczywiste, że otwartość umysłu wymaga opowiadania się za tolerancją i prawem swobodnego obiegu idei w społeczeństwie. Jej niezbywalnym warunkiem jest akceptowanie pluralizmu przekonań i wartości, przyznawanie ludziom prawa (z pewnymi ograniczeniami, takimi jak krzywdzenie innych) do wyrażania i obrony swoich poglądów, także niepopularnych, oraz podkreślanie, że decyzję co do uznania danej idei (a także co do dalszych badań nad nią) powinny mieć merytoryczne podstawy. Tak więc otwartość umysłu zakłada szacunek dla nieskrępowanej dyskusji i debaty, wymaga autentycznego przysłuchiwania się temu, co mają do powiedzenia inni, a także podtrzymywania nadziei na przyszły postęp w sprawach, które dziś wydają się niedostępne badaniu.

10. Jeśli otwartość umysłu ma się rozpowszechniać, niezbędna jest taka koncepcja edukacji i takie podejście do nauczania, które ukazują wartość tej cnoty intelektualnej. Istotne jest to, by edukacja nie tylko unikała wszelkich form indoktrynacji, lecz nadto ułatwiała uczniom rozpoznawanie i opieranie się indoktrynacji oraz kształtowanie samodzielności sądów. Wymaga to przyswajania im umiejętności myślenia krytycznego i dyspozycji do praktykowania tej umiejętności. Te cele edukacji szkolnej muszą znajdować wyraz w takim podejściu do nauczania, które promuje dyskusję i wysiłek badawczy uczniów, pobudza ich ciekawość i zainteresowanie, zachęca do stawiania pytań sondujących wiedzę nauczyciela i skłania uczniów do szukania świadectw i argumentów, które uzasadniają ich własne poglądy. Spełniająca te warunki postawa nauczyciela nie wyklucza jednak zajmowania przezeń stanowiska w sprawach spornych, ilekroć może on to uczynić w sposób zachęcający do krytycznej refleksji, unikając autorytarnego narzucania własnych poglądów.

Krótko mówiąc, otwartość umysłu nie implikuje okazywania szacunku i gotowości poważnego rozważenia twierdzeń pseudonauki, tez paranormalnych, negowania Holokaustu i wszelkich innych nonsensów czy bredni; w świetle naszej najlepszej wiedzy idee tego rodzaju nie spełniają elementarnych wymogów krytycyzmu i odrzucanie ich jest wręcz świadectwem otwartości umysłu. Gdyby jednak, choć to nieprawdopodobne, pojawiły się nowe fakty, przemawiające na rzecz którejś z takich idei, należałoby ją ponownie zbadać.

Gdy w edukacji szkolnej traktuje się na równi teorię ewolucji i teorię tzw. inteligentnego projektu, powstaje fałszywe wrażenie, że teorie te mają taki sam status, a więc wprowadza się uczniów w błąd co do tego, czym jest nauka. Uznawanie wszelkich tez za wyrażające swą własną prawdę (relatywizm poznawczy) polega w gruncie rzeczy na całkowitym odrzuceniu pojęcia prawdy, a tym samym zakwestionowaniu sensu myślenia krytycznego. Otwartość umysłu nie wyklucza traktowania konkluzji, do których się dochodzi, jako prawomocnych; poprawne rozumowanie może rzeczywiście przynieść taki rezultat. Jednakże osoba o umyśle otwartym zachowuje gotowość ponownego rozważenia owych konkluzji w świetle przyszłych świadectw empirycznych i argumentów, których nie można przewidzieć.


Przełożyła Barbara Stanosz

Artykuł ten ukazał się w piśmie Skeptical Inquirer, tom 33 nr 2 (marzec/kwiecień 2009). Autor jest Kanadyjczykiem, emerytowanym profesorem wydziału edukacji na Mount Saint Vincent University w Halifax (Nowa Szkocja).






Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation