[ Strona główna ]

RACJE

Felietony


Andrzej Dominiczak

OBYWATELE NIEZWYKLI



Tak zwane „wolne media” powtarzają od kilku dni, że w marszu 4 czerwca uczestniczyły tysiące „zwykłych obywateli”. Tysiące „zwykłych obywateli”!? Czy to możliwe? Maszerowałem z nimi przez cztery godziny i nie widziałem ani jednego „obywatela zwykłego”. Ani jednego! Wszyscy byli niezwykli! Zakładając nawet, że w demokracji istnieje coś takiego jak „obywatel zwykły”, to ów hipotetyczny byt na marsz nie przyszedł i nie wziął w nim udziału. Pewnie spędził to niedzielne popołudnie tak jak „zwykły obywatel” ma w zwyczaju: w ogródku, przy grillu (ten bogatszy) albo przed telewizorem – ten najzwyklejszy? Tu zastrzeżenie. Dopuszczam tę myśl tylko teoretycznie lub nawet żartem, bo na własne oczy zwykłego obywatela nie widziałem nigdy, nawet w ogródku i przy grillu. Po pierwsze dlatego, że nie każdy człowiek, a tym bardziej nie każdy Polak, jest w ogóle obywatelem. Na przykład 40 procent rodaków nie wybiera się na wybory! Czy to są obywatele? Otóż nie są. Obywatel to aktywny członek społeczeństwa obywatelskiego, zaangażowany w demokrację, sprawy publiczne i obronę praw obywatelskich. Nie jestem nawet pewien, czy każdy wyborca to obywatel. Wyborcy PiS są przecież wrogami demokracji i praw obywatelskich, więc jeśli są obywatelami, to na pewno nie zwykłymi.

A my, podmioty społeczeństwa obywatelskiego i liberalnej demokracji – obywatele wzorowi, „jak z obrazka” – czy jesteśmy zwykli? Otóż nie jesteśmy, a nawet być nie możemy, bo demokracja liberalna opiera się na uznaniu godności i pełni praw każdego lub każdej z nas, a źródłem tej godności i tych praw jest odkrycie (w oświeceniu) i uznanie (nieco później) wyjątkowości i podmiotowości każdego człowieka, inaczej bowiem (gdybyśmy byli zwykli czyli tacy sami), dlaczego i po co każdemu z osobna przyznawać prawo do udziału w wyborach i referendach? Obywatel to człowiek z definicji „nie zwykły”, a jeśli „wolne media” powtarzają, że „protestowali obywatele zwykli”, to znaczy, że nie wiedzą, co mówią, a tym samym nie są wcale wolne ani nawet prodemokratyczne, choć nie zdają sobie z tego sprawy.

Polskie media rządowe i antyrządowe hodują dwa ludzkie stada: z jednej strony stado owieczek, skubiących trawkę, bezmyślnych i posłusznych „cesarzowi” i bogu, a z drugiej stado baranów, na ogół konsumpcyjnych, dla niepoznaki zwanych „zwykłymi ludźmi”. Hodowla tych pierwszych udaje się dobrze, tych drugich (na szczęście) tylko częściowo. Nie wszyscy baranieją pod ich wpływem. Być może media „nastawione na zysk” nie mogą postępować inaczej, jeśli chcą przetrwać? Jeśli tak, to tym bardziej warto tworzyć media społecznościowe i niekomercyjne, takie jak „Racje”. My możemy pisać, co chcemy i co myślimy. Nie zawsze na serio, ale zawsze naprawdę.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"