[ Strona główna ]

RACJE

Numer 13

LUTY 2024


WaldemarSadowski

POLSKI NIHILIZM PRAWNICZY



Dyskurs o sytuacji prawnej mediów publicznych w Polsce ukazuje dramatyczny stan kultury umysłowej i upadek mądrości prawniczej w tej europejskiej prowincji. Uderzająca jest nieporadność argumentacyjna, która ma uzasadniać przejęcie kontroli nad spółkami medialnymi przez Ministra Sienkiewicza. Owszem strona rządowa ma rację, i to rację głębiej uzasadnioną niż im się wydaje. Koalicja Październikowa działa legalnie, tylko nie potrafi tego adekwatnie uzasadnić. To jest tak jakby ktoś „ukradł” rower, nie wiedząc, że to jego rower.

Argumentacji pisowskich populistów w tym sporze w ogóle tu nie oceniam, bo ich wypowiedzi nie mają żadnego sensu, ukazują raczej stan czystej ignorancji lub cyniczne oszukiwane opinii publicznej. Nadal jesteśmy więc intelektualnym zaściankiem Europy, w którym panuje mieszanka nihilizmu prawniczego i głupoty.

Główna teza sprowadza się do tego, że partia polityczna Zjednoczona Prawica naruszyła w latach 2016 – 23 fundamentalne wartości ludzkie i społeczne zapisane w formie norm prawnych w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, w Traktatach Europejskich i w Konstytucji RP. Chodzi tu głównie o wartości, które zostały zinstytucjonalizowane w systemach prawa po II Wojnie Światowej. Tymczasem Rzecznik Praw Człowieka, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, eksperci Ministerstwa Kultury oraz kilku znanych Profesorów prawa przywołują w debacie publicznej niemal wyłącznie przepisy usytuowane nisko w hierarchii systemu prawa, regulujące organizację podmiotów gospodarczych. Są to normy wyrwane z hierarchicznej struktury obowiązywania, o mniejszej wadze w porównaniu do norm regulujących istotne wartości społeczne, na których spoczywa fundament państwa. W ten sposób nie da się zalegalizować rewolucji demokratycznej.

A przecież w trudnych przypadkach konfliktu norm prawnych, tzw. hard cases, gdy nie da się zastosować jednocześnie dwóch obowiązujących norm, aby uznać która norma powinna znaleźć zastosowanie w konkretnej sytuacji, dokonujemy ważenia wartości, czyli uznajemy, która norma chroni ważniejszą wartość społeczną i to ta norma deaktywuje normę niższej rangi. Sąd wybiera spośród dwóch sprzecznych norm, normę ważniejszą w systemie prawa.

Prawo jest hierarchicznym systemem norm. Podstawą całej konstrukcji są normy zawierające podstawowe wartości i zasady, z których wynikają normy niższego rzędu o mniejszym znaczeniu społecznym. Po 1945 roku, w kulturze Zachodu, a potem w większości krajów świata, uznano, że fundamentem gmachu prawa jest norma godności człowieka. Przyczyną konstytucjonalizacji tego konceptu były zbrodnie i poniżenie, których ludzie doświadczyli od państwa w czasie ostatniej wojny.

Jedną z istotnych przyczyn tamtej katastrofy humanitarnej były manipulacje umysłami dokonywane w masowych mediach przez państwa faszystowskie i komunistyczne. Media Goebbelsa kłamały tak samo jak media Kaczyńskiego. Gremia myślicieli z różnych części świata przygotowując powszechną deklarację praw człowieka, jeszcze w trakcie działań wojennych i wyzwalania obozów zagłady, przerażone zachowaniem istot z gatunku homo sapiens, zastanawiały się, co jest nie tak z tym gatunkiem naczelnych. Co jeszcze – oprócz trójpodziału władzy, czy wielu przepisów karnych - należy wprowadzić do systemu prawa, aby lepiej chroni

jednostkę przed państwem, które od czasu do czasu, ma zdolność przeobrażania się w bestię, dokonującą masowych mordów ludzi.

Przedstawiciele społeczności międzynarodowej, działające pod egidą powstającej ONZ, zaproponowały wprowadzenie do systemów prawa godności człowieka jako normy absolutnej. A więc żaden przepis i działanie państwa, które naruszałyby godność człowieka nie może być prawem. Koncepcja ta weszła do koncepcji praw człowieka, podpisanych przez większość państw, a potem skopiowana została do większości konstytucji i traktatów.

Przy czym „godność człowieka” w tej koncepcji, to nie jest element natury, jak nerki czy serce, ale konstrukt kultury, oparty na sytuacji egzystencjalnej człowieka. Podobnie jak prawo własności. Stanem naturalnym jest posiadanie rzeczy, ale dopiero kultura, instytucje moralności i prawa, konstruują prawo własności - abstrakcyjny stosunek człowieka do rzeczy. Podobnym bytem jest norma godność człowieka, konstruująca abstrakcyjny stosunek człowieka do innego człowieka i państwa do człowieka.

Z normy tej wynika prosty obowiązek dla każdego: szacunek dla drugiego człowieka. A dla państwa coś więcej: absolutny zakaz ingerencji w autonomię i wolną wolę. Rozum, wolna wola i autonomia jednostki tworzą razem istotne cechy godności człowieka.



Godność jako norma prawna

Art. 30 Konstytucji RP z 1997 roku tak określa tę normę: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”.

Jest to norma najwyższa, absolutna i nienaruszalna. Dopiero z tej normy wychodzą i rozgałęziają się inne normy konstytucyjne, a następnie normy niższego rzędu zawarte w przepisach ustaw, rozporządzeń czy regulaminów. Prof. Leszek Garlicki: „Godności człowieka nie można traktować tylko jako jednego z wielu praw i wolności jednostki. Jest to bowiem ogólna wartość konstytucyjna, stanowiąca źródło, fundament i zasadę całego porządku konstytucyjnego (…) jest to norma podstawowa (Grundnorm) w sensie logicznym, ontologicznym i hermeneutycznym”.

Aby dobrze zrozumieć wykładnię tej normy, trzeba przywołać w wyobraźni krzyki torturowanych ludzi, płacz dzieci oddzielanych od matek na rampie w Oświęcimiu, poczuć zapach dymu spalonych domów. To właśnie odczuwali twórcy tej normy w drugiej połowie lat 40-tych, gdy uznali tę wartość za jądro wszelkich systemów prawa. To dlatego norma ta brzmi tak kategorycznie jak prawo fizyki: godność jest nienaruszalna.

To dlatego Jürgen Habermas widzi w niej granicę dla państwa: „Nieskończona godność każdej osoby zawiera się w roszczeniu, by tę sferę wolnej woli wszyscy inni respektowali jako całkowicie nietykalną (…) pozostającą poza obszarem możliwości dysponowania nią przez państwo”.

Ochrona godności rozciąga się na dwie sfery życia człowieka – ciało i ducha, implikując nietykalność cielesną i nietykalność duchową każdej jednostki. Leszek Garlicki, „Polskie prawo konstytucyjne”, Warszawa 2015, str. 92.: „Istotą godności człowieka jest jego podmiotowość (autonomia), a więc swoboda postępowania zgodnie z własną wolą, wewnętrznego samookreślenia i kształtowania otoczenia stosownie do owej autonomii.”

Współczesna konstrukcja tej idei wywodzi się od Kanta, który ujął ją w formie postulatu: „człowiek nie może być nigdy środkiem do jakiegoś celu, lecz zawsze musi być celem samym w sobie”. Nie może być traktowany przedmiotowo, instrumentalnie, używany jak narzędzie do osiągnięcia jakiegoś celu”. „Autonomia jest więc podstawą godności natury ludzkiej i każdej natury rozumnej”, stwierdza filozof z Królewca., i jako przykład przedmiotowego traktowania człowieka, naruszającego jego godność, podaje kłamstwo: „to ten, kto ma zamiar dać innym kłamliwą obietnicę, przekona się zaraz, że chce drugiego człowieka użyć tylko za środek, bez względu na to, że człowiek ten zarazem cel w sobie zawiera. Albowiem człowiek, którego przez taką obietnicę chcę użyć do własnych celów, nie może żadną miarą godzić się na mój sposób postępowania względem niego, a więc sam nie może zawierać w sobie celu mego czynu”.

Autonomia intelektualna jednostki stanowi opokę demokracji i kultury politycznej Zachodu. To w tej strefie formuje się wola narodu – ostateczne źródło władzy i prawa. Wolna wola jest konstruktem działającym w oparciu o napływające z zewnątrz informacje, które przetworzone przez rozum stają się podstawą decyzji – życiowych, moralnych, politycznych. Dlatego w demokracji umysł jednostki musi być chroniony — wolny od manipulacji, indoktrynacji, prania mózgu, kłamstwa, oszustwa i głupoty. Człowiek wprowadzany w błąd jest mimowolnym wykonawcą obcej woli.

Manipulując informacjami – zniekształcając przekaz lub kłamiąc – można sterować jego zachowaniem. Człowiek taki nie jest już wolny – jest podporządkowany cudzej woli; traci autonomię, często nie zdając sobie z tego sprawy. Jego godność zostaje tym samym naruszona. Kłamstwa, manipulacje, stronnicze skróty, emocjonalizacja przekazu, stronniczy dobór i kolejność tematów w mediach informacyjnych – publicznych i prywatnych – to naruszanie najbardziej intymnej, chronionej przez prawo, sfery człowieka: wolnej woli.

Media publiczne, manipulując informacjami, zniekształcając przekaz lub kłamiąc, sterują zachowaniem ludzi. Człowiek traktowany jest tu przedmiotowo, jako instrument do osiągania określonych celów politycznych, co jest naruszeniem jego godności. Jednostki czerpiące informacje o faktach z takich mediów tracą suwerenność, nie są to już osoby wolne – są podporządkowane cudzej woli; obywatele tracą autonomię, często nie zdając sobie z tego sprawy

A więc ocena legalności działań Pisowskich Populistów i Koalicji Październikowej nie może być dokonana prawidłowo bez oceny treści emitowanych w mediach publicznych. Jeżeli media, w tym TVP okłamywały obywateli na masową skalę, to naruszały normę godności człowieka.



Norma z wielu przepisów

Jeżeli naruszona zostaje godność człowieka przez TVP na masową skalę, to Premier, Minister Kultury czy Sąd nie może się zasłaniać brakiem przepisów, które jakoby uniemożliwiają dokonanie zmian i przywrócenie prawa. Nawet gdyby się okazało, że Minister czy Sędzia nie może znaleźć w systemie norm niższego rzędu, które umożliwią emisję treści zgodnych z prawem, dokonanie zmian osobowych w zarządach i osądzenie niedozwolonych działań, to w tym przypadku mają prawo i obowiązek wykorzystać inne procedury, aby usunąć w tym zakresie konstytucyjne bezprawie.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Mirosław Granat tak ujmuje rozwiązanie konfliktu norm w tym zakresie: „Jeśli godność, w konkretnej sprawie, jest pojmowana przez Trybunał Konstytucyjny jako norma prawna, to nie ma ona „konkurencji” z innymi normami konstytucyjnymi. (…) Zatem godność jako prawo zawsze musi „wygrać” w konkurencji z innymi przepisami”.

Z przepisu art. 8 ust. 2 Konstytucji RP wynika zasada bezpośredniego stosowania jej przepisów, co oznacza, że władze publiczne są bezpośrednio związane także postanowieniami Konstytucji dotyczącymi praw i wolności, co „przesądza o normatywnym charakterze tych postanowień”. Przepis art. 30 Konstytucji RP podlega bezpośredniemu zastosowaniu, a jest to jedyna w prawie norma absolutna. Każdy organ państwa, w tym Minister czy Sąd, ma obowiązek zastosować normy konstytucyjne o ochronie godności bezpośrednio, a przepisy prawa cywilnego czy handlowego może i powinien zastosować tylko w takim zakresie, w jakim służą tej ochronie. Korpus przepisów niższej rangi w hierarchii nie może być przeszkodą w ochronie godności człowieka. Sąd ma tu alternatywę: skonstruować normy o ochronie godności z obowiązujących przepisów prawa konstytucyjnego łącząc je z fragmentami przepisów prawa cywilnego albo zaakceptować naruszanie najważniejszej normy w prawie.

Tego związku między godnością a zmianami w mediach nie dostrzega jednak polski mainstream prawniczy. Typowa teza sformułowana przez prof. Ryszarda Piotrowskiego „Minister Sienkiewicz złamał moim zdaniem konstytucję. Konstytucja stanowi, że władze publiczne działają na podstawie i w granicach prawa, a nie na podstawie przekonania, że cel, choćby był bardzo słuszny, uświęca zastosowane środki”. W kontekście naruszenia normy absolutnej takie wypowiedzi, to bezmyślne paplanie.

Norma, która pozwala na ochronę wspólnoty obywatelskiej przed naruszaniem godności człowieka przez TVP istnieje w systemie prawa. Może być skonstruowana z łącznego przywołania przepisów prawa konstytucyjnego i prawa cywilnego, handlowego lub innych przepisów. Norma prawna, to zrekonstruowana z przepisów prawnych reguła postępowania. Normy są zakodowane w przepisach, które z powodu ograniczeń językowych nie wyrażają pełnego zakresu znaczeniowego normy. Stąd do jasnego i pełnego sformułowania normy często konieczne jest wykładnia, rozumowanie i argumentacja.

Minister czy Sąd powinien - w tym przypadku w kontekście rewolucji demokratycznej w mediach - przywołać różne przepisy, w tym art. 30 Konstytucji RP w całości oraz pojedyncze fragmenty przepisów z ustaw niższego rzędu, aby zrekonstruować i zastosować normę godności człowieka i na tej podstawie zwolnić z pracy w mediach członków zarządów i tzw. dziennikarzy, którzy systematycznie generowali treści naruszające w masowy sposób godność.

Obowiązek przywrócenia godności człowieka usprawiedliwia - ze względu na wagę tej normy – każde działanie właścicielskie państwa, o ile jest przeprowadzone w sposób pokojowy, bez stosowania nieuzasadnionej przemocy. Minister działał ponadto zgodnie z art. 4. Konstytucji - w imieniu większości, czyli w imieniu Narodu. Każdy sąd, który by uznał, że przywrócenie godności człowieka przez Ministra jest nielegalne, a więc nakazałby zachowanie status quo - powrót do stanu z lat 2016 – 2023 - przywracałby stan nielegalny, który narusza godność człowieka. Sąd nie może jednak orzekać bezprawia. Działania państwa rozsiewające kłamstwa i manipulacje nigdy nie mogą być legalne.

Warto też zwrócić uwagę, że prawo do dokonania pokojowej rewolucji w mediach publicznych przysługuje także – na podstawie praw człowieka i obywatela - dużej grupie protestujących obywateli, działającej w sposób asertywny, ale pokojowy. Tym bardziej może i powinien tego dokonać także organ państwa, działający w imieniu demokratycznej większości. W tym organ pełniący funkcje właściciela lub sprawujący nadzór nad organem naruszającym normę art. 30 Konstytucji.

W przypadku mediów publicznych w Polsce, które naruszały godność człowieka w sposób masowy i permanentnie, obowiązek ten spoczywał przede wszystkim na Ministrze Kultury, ale inne organy państwa jak policja czy sądy mają obowiązek wspierać zabiegi przywrócenia stanu zgodnego z prawami człowieka i obywatela.

Norma, która w pełni uzasadnia działania Ministra Kultury i Policji, skonstruowana jest więc z przepisów art. 30 i 31 Konstytucji RP oraz przepisów zwartych w Kodeksie spółek handlowych, Kodeksie cywilnym o ochronie dóbr osobistych i Ustawie o radiofonii i telewizji. W tej konkretnej sytuacji istnieją więc przepisy prawne niższego rzędu, które umożliwiały w sposób uregulowany przerwanie naruszania godności – w tym przypadku poprzez zwolnienie osób i zmianę emitowanych treści w mediach publicznych, zgodnie z przepisami Ustawy o radiofonii i telewizji, w tym z art. art.21.

Zgodnie z tą ustawą publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością oraz innowacyjnością, wysoką jakością i integralnością przekazu (art.21 ust.1 u.r.t.), a jej programy powinny m.in. kierować się odpowiedzialnością za słowo i dbać o dobre imię publicznej radiofonii i telewizji; rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą oraz sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli i formowaniu się opinii publicznej (art. 21 ust.2 pkt1-3 u.r.t.). Nie można więc oceniać legalności działania mediów publicznych bez oceny emitowanych treści, a tak zachowuje się nawet kilku profesorów prawa konstytucyjnego.

Przywrócenie działania godności człowieka i realizacji misji mediów publicznych pod względem prawnym przeprowadzone zostało więc w sposób wzorcowy. Polska rewolucja demokratyczna także w dziedzinie sądów i prokuratury jest więc głęboko uzasadniona nie tylko moralnie, ale i prawnie. Sytuacja wygląda pozornie - dla umysłów o ograniczonych zdolnościach do abstrakcyjnego myślenia, a więc niezdolnych do zrozumienia wartości konstytucyjnych - jakby niektóre przepisy niższej rangi były naginane lub omijane. Przepisy te mogą być jednak deaktywowane częściowo lub w całości, jeżeli są sprzeczne z najwyższymi wartościami ujętymi w prawie. Polska rewolucja demokratyczna odbywa się z silnym uzasadnieniem prawnym.

Warto tu zwrócić uwagę na zachowanie głównego reżysera zmian w prawie - Ministra Adama Bodnara. Wszystkie jego asertywne decyzje wykonuje w sposób spokojny, bez okazywania gniewu, agresji, bez zbędnych komentarzy, które by deprecjonowały ludzi. W tym przypadku „ofiary” demokratycznej rewolucji w Polsce zachowują godność.



Kultura homo videns

Problem jest poważny: Koalicja Październikowa nie powołuje się na wartości, w tym na normę skonstruowaną na podstawie godności człowieka. Działania i zmiany prawne pochodzą znikąd. Rodzą się ex nihilo w głowie Tuska, Sienkiewicza i Bodnara. To arbitralne, w niczym nie ugruntowane decyzje polityków. Wygląda na to, że w polskim systemie prawa ta norma de facto nie obowiązuje. Nie istnieje, bo nie jest postrzegana i stosowana. Tymczasem wiele znaków na niebie i ziemi pokazuje, że w nadchodzących czasach będzie niezbędna. Do rozstrzygnięcia wielu problemów etycznych i prawnych.

Jak postępować z rozwojem sztucznej inteligencji, z masową imigracją zdesperowanych ludzi, biotechnologii, manipulacji genetycznych, konfliktów z użyciem broni masowej zagłady, masowym generowaniem kłamstw (faków) w sieci. Jest to prawdziwe wyzwanie dla kultury i systemów prawa. Jak ochronić człowieka i panowanie zasad humanizmu w nadchodzących czasach, nie dostrzegając normy godności człowieka? Koncepcja i model prawny godności człowieka powinien stanowić centralną oś kultury i systemów prawa, ale jak wynika z polskiego publicznego dyskursu, norma ta obowiązuje tylko na niby.

Dlaczego tak się dzieje? Podejrzewam, że mamy do czynienia z głębszym problemem systemowym, jakby rozległa struktura umysłowa społeczeństwa uległa dramatycznej zmianie. W demokracji liberalnej, gdzie społeczeństwo rozbite jest na niezależne jednostki, autonomiczne umysły, gdzie decyzje generowane są przez skomplikowane procesy, w których uczestniczy każdy, jakość umysłu, umiejętność racjonalnego rozumowania, opartego na logice, dysponującego przyzwoitym poziomem wiedzy i aparatem pojęciowym, jest podstawowym warunkiem dobrego funkcjonowania wspólnoty, demokracji, a nawet przetrwania społeczeństwa i państwa.

Tymczasem stan umysłów uczestników gry w demokrację nie napawa optymizmem. Sytuację taką prognozował prof. Giovanni Sartori z Columbia University. Czytając jego „Homo videns” z 1999 roku, sprawdzają się zawarte tam kasandryczne prognozy o nadejściu populizmu - epoki powszechnej ignorancji, która może doprowadzić do, jak to określa: „chaosu” lub „władzy Wielkiego Brata”.

Według niego homo sapiens przekształca się pod wpływem mediów elektronicznych opartych na prostych obrazkach w nową mentalną odmianę człowieka: homo videns. Umysł ludzki traci zdolność abstrakcyjnego i logicznego myślenia. Człowiek nigdy nie był istotą w pełni rozumną, ma tylko taki potencjał i teraz w nowej sytuacji ewolucyjnej może się cofnąć lub rozwinąć w kierunku myślenia w trybie emocjonalnym, irracjonalnym, zdegradowanym do operowania wąskim zasobem wiedzy i uproszczonymi konkretami. Sartori pisze tak: „demokracja staje się systemem rządów, w którym decydują ludzie niekompetentni. Czyli samobójczym systemem rządów”, i dalej: „kiedy rzeczywistość coraz bardziej się komplikuje i złożoność spraw rośnie w zawrotnym tempie, umysły stają się coraz prostsze, wychowujemy dorosłych, którzy całe życie zachowują się jak dzieci”.

Z jednej strony rosną oczekiwania i aspiracje obywateli do partycypacji, napędzane ruchami populistycznymi, ale spadają ich kwalifikacje do tego zadania. „Żadna pojedyncza luka w wykształceniu nie jest sama w sobie istotna” – pisze Sartori – „Dopiero całość ujawnia kulturalną i informacyjną pustkę, która napawa grozą".

Grozą napawa dyskurs prawniczy w Polsce, zamknięty w pozytywistycznej pustce, pozbawiony mocy abstrakcyjnego myślenia o wartościach humanizmu, z którego mogłaby się wyłonić mądrość prawnicza. Grozę budzą niezrozumiałe preferencje wyborców w USA, najsilniejszej demokracji Zachodu czy w Indiach. Zagrożenie kulturą polityczną homo videns, w której wyraźnie widać faszystowski potencjał, jest realne.

Być może jest to walka z wiatrakami, ale w takim kontekście należy przypominać uczestnikom polskiej debaty, że prawo wspólnot europejskich nie jest jednak oparte na nihilizmie prawniczym. Obowiązujący w Unii Europejskiej system oparty jest na wartościach. Rewolucja demokratyczna - także w innych dziedzinach ustroju - jest legalna, gdyż z tych norm wynika. Ich listę tak formułuje Art 2 Traktatu Lizbońskiego: “Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne Państwom Członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.”





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"