[ Strona główna ]

RACJE

numer 10

Listopad 2022


Nyegosh Dube

MODI-FIKACJA. KRYZYS DEMOKRACJI W INDIACH



Stwierdzenie, że Narendra Modi “zmodi-fikował” Indie to nie tylko gra słów, ale i poważne niedopowiedzenie. Pomiędzy zwykłą modyfikacją a „modi-fikacją” istnieje głęboka przepaść. W ciągu ośmiu lat sprawowania władzy Modi zmienił wieloletnią świecką demokrację odzwierciedlającą ogromną różnorodność Indii w państwo coraz bardziej monolityczne, hinduistyczne i autorytarne. Przy wszystkich swoich wadach, od zakończenia II wojny światowej, Indie były jedyną (poza Japonią) funkcjonującą demokracją w całej Azji - poza okresem stanu wyjątkowego Indiry Gandhi w latach 1975-77. Pozostałe kraje kontynentu doświadczały długich okresów dyktatory i autorytarnych rządów cywilnych lub wojskowych. Niezwykłe jest również to, że hinduska „modi-fikacja” działa i nabiera wigoru przy wysokim poziomie popularności premiera - w przedziale od 60 do 70%. Kto wie, czy Modi nie jest wręcz najpopularniejszym przywódcą demokratycznego świata. Ustępujący premier Wielkiej Brytanii na przykład miał wskaźnik popularności na poziomie zaledwie 9%. Tymczasem w Indiach wyborcy nie tylko z radością powitali, ale i nadal popierają etnicznie i religijnie hinduskiego przywódcę.

Kiedy dorastałem w Indiach w latach sześćdziesiątych XX wieku, na scenie politycznej dominowała Partia Kongresowa Jawaharlala Nehru i jego córki Indiry Gandhi (bez związku z Mahatmą). Polityka była dość nierówna: z jednej strony działał gigantyczny Kongres, a z drugiej mnóstwo politycznych karłów. Pamiętam, jak podczas kampanii wyborczej w 1967 roku, w dojrzałym wieku 9 lat, wspierałem Partię Swatantra, liberalną, świecką, antykomunistyczną, proamerykańską i wolnorynkową. Machałem do niej niebieską chorągiewką z białą gwiazdą na osiedlu, w którym mieszkałem w Bombaju. Dlaczego lubiłem Swatantrę? Wiedziałem co nieco o indyjskiej (i światowej) polityce, wiedziałem, że Kongres dominował przez lata i chciałem zmiany. Co więcej, nie lubiłem zbytnio Indiry Gandhi, mimo że, jak większość Hindusów, darzyłem wielkim szacunkiem jej ojca, pierwszego premiera demokratycznych Indii. Być może dzięki mojemu entuzjazmowi, choć nie dzięki modemu głosowi, Swatantra zdobyła drugą co do ilości liczbę mandatów (44 do 283 dla Kongresu).

Najwyraźniej jednak nie nadszedł czas, aby inna partia (lub grupa partii) przejęła rządzenie Indiami, mimo że faktycznie ludzie popierający inne partie stanowili większość. Kongres nigdy nie zdobył absolutnej większości w głosowaniu powszechnym, jednak dzięki większościowej ordynacji wyborczej i dużej liczbie partii, a także braku szerokiego sojuszu opozycji, zawsze udawało mu się zgarnąć wystarczającą liczbę miejsc w parlamencie. Jednym z najbardziej znanych "karłów" spoza Kongresu była Jana Sangh, prawicowa partia hinduistycznych nacjonalistów. Pamiętam jej plakaty, banery, ciężarówki itp. Jej kolorem był pomarańczowy, kolor hinduizmu. Partia ta uważana była przez większość Hindusów głównego nurtu ekstremistyczną. W pierwszych wyborach powszechnych w Indiach w 1951 roku uzyskała 3% głosów, w 1967 roku, 9,3% - więcej niż Swatantra. Był to jej najlepszy wynik przed 1977 rokiem, gdy połączyła się z wieloma innymi stronnictwami, tworząc partię Janata. Ale nawet wtedy, nie głosowało na nią ponad 90% indyjskiego elektoratu.

Ale cofnijmy się do roku 1975, roku przełomowego, w którym Indira Gandhi ogłosiła stan wyjątkowy, wprowadziła cenzurę mediów i uwięziła dziesiątki tysięcy działaczy partii opozycyjnych, a także związkowców, dziennikarzy i działaczy społeczeństwa obywatelskiego. Stan wyjątkowy był w Indiach równie wielkim, a może nawet większym szokiem niż stan wojenny w Polsce; pamiętać trzeba, że Indie były wcześniej prężną demokracją! Indira (jak ją powszechnie nazywano) ogłosiła stan wyjątkowy w reakcji na orzeczenie sądu, który uznał jej wybory do parlamentu w 1971 roku za nieważne z powodu różnych nadużyć wyborczych, pozbawił ją mandatu i zakazał jej kandydowania przez następne sześć lat. (Powinienem wyjaśnić, że moi rodzice i ja sam wyemigrowaliśmy z Indii w 1970 roku, więc nie miałem osobistych doświadczeń z tego okresu). Ale nagle, z powodów, które wciąż pozostają tajemnicą, choć teorii nie brakuje, w 1977 roku Indira ogłosiła wybory powszechne, które okazały się kolejnym przełomem; Kongres został pokonany, Indira straciła mandat, a absolutną większość w parlamencie zdobyła nowa partia opozycyjna, Janata, powstała z połączenia kilku ugrupowań z całego politycznego spektrum (w tym BLD - fuzji Swatantry z partią socjalistyczną(!) i kilku innych - oraz Jan Sangh i trzech odłamów Kongresu).

Po raz pierwszy od uzyskania niepodległości w Indiach powstał rząd, w którym nie było Kongresu. Indira i jej partia zapłaciły wysoką cenę polityczną za stan wyjątkowy, chociaż w kraju utrzymywał się wyraźny podział na północ i południe. Wprawdzie Kongres został praktycznie zmieciony ze sceny politycznej na północy, ale niemal zmiótł opozycję na południu. W wielu okręgach nawet zwiększył poparcie, głównie dlatego, że stan wyjątkowy był tam znacznie łagodniejszy, a Janata była postrzegana jako zdominowana przez północną część kraju. Jak można się było spodziewać, rząd prowadzony przez partię składającą się z socjalistów, hinduskich nacjonalistów, wolnorynkowców i odłamów Kongresu okazał się niestabilny, co doprowadziło do jego upadku w 1980 roku i ogłoszenia wcześniejszych wyborów. Kongres, ponownie kierowany przez Indirę, odniósł w nich spektakularne zwycięstwo, zdobywając ponad dziesięć razy więcej mandatów niż Janata. Jednym z rezultatów dramatycznej porażki Janaty było ponowne powstanie Jan Sangh, reinkarnowanej jako Bharatiya Janata Party (BJP) - partii Narendry Modiego. Partia, która obecnie zdecydowanie dominuje ns indyjskiej scenie politycznej, miała skromne początki. W wyborach z 1984 roku, w których Kongres osiągnął swój najlepszy w historii wynik, w dużej mierze dzięki fali sympatii po zabójstwie Indiry Gandhi, BJP zdobyła tylko dwa mandaty. Jednak w 2019 roku zdobyła 303 mandaty - absolutną większość.

Rok 1989, który przyniósł przełom polityczny w Europie Środkowo-Wschodniej, oznaczał także koniec długiej ery hegemonii Kongresu (poza latami 1977-1980). W wyborach 1989 roku Kongres stracił ponad połowę mandatów, osiągając najgorszy wynik od 1977 roku. Był to początek 25 lat rządów mniejszościowych i koalicyjnych. Chociaż Kongres powrócił do władzy już w 1991 r. (pod wodzą jednego ze swoich najlepszych przywódców w historii, P. V. Narasimha Rao), nie uzyskał większości w parlamencie, a poparcie dla niego spadło jeszcze bardziej w porównaniu z 1989 r. Rząd Rao rozpoczął proces liberalizacji gospodarki (kluczowy element programu Swatantra w latach 60.), inicjując tym samym nową epokę w dziejach Indii. Jednak równie ważne było powstanie BJP, która stała się głównym graczem na indyjskiej scenie politycznej. Partia zyskiwała na rosnącej popularności Hindutvy, hinduskiego nacjonalizmu, i bardzo się do tej popularności przyczyniała.

Punktem zwrotnym było zniszczenie meczetu Babri w Ayodhya w północnym stanie Uttar Pradesh przez aktywistów Hindutvy w 1992 roku. Liderzy BJP brali czynny udział w planowaniu zamachu i podżeganiu Hindusów do szturmu na meczet. Wywołało to starcia hindusko-muzułmańskie w całych Indiach, w których zginęło około 2000 osób, oraz islamski zamach terrorystyczny w Bombaju, w którym życie straciło 257 osób.

Nacjonalizm hinduski jako projekt polityczny istniał w Indiach już od dziesięcioleci. Jeśli w ogóle można powiedzieć, że miał założyciela, to byłby nim Veer Savarkar, który w 1923 r. opublikował The Essentials of Hindutva, a w latach 30. stał się liderem Hindu Mahasabha - partii narodowych ekstremistów. Zaskakujące może być to, że był on ateistą i odróżniał "Hindutvę" od religii zwanej "hinduizmem".Dla niego tylko Hindusi (sikhowie, dżiniści i buddyści) byli prawdziwymi Hindusami. Jego koncepcja hinduskości łączyła etniczność z tożsamością narodowo-kulturową, która była związana z religią, co przypominało tożsamość żydowską. Jednak właśnie to podejście sprawiło, że stał się zwolennikiem nazistowskich Niemiec, zgadzając się z nazistami, że Żydzi są elementem obcym w narodzie niemieckim, podobnie jak muzułmanie w Indiach. Jeszcze w 1961 roku, gdy ludzkość wiedziała już o Zagładzie, wypowiadał się przychylnie o reżimie Hitlera, choć jednocześnie popierał Izrael jako żydowską ojczyznę i bastion przeciwko wpływom krajów islamskich.

Zarówno Savarkar, jak i europejskie ruchy faszystowskie były inspiracją dla Rashtriya Swayamsevak Sangh (RSS), hinduskiej nacjonalistycznej organizacji paramilitarnej, założonej w 1925 roku i działającej do dziś. Jej członkowie maszerują w groteskowych mundurach, noszą długie kije i wykonują faszystowskie saluty na wysokości piersi. Zabójca Mahatmy Gandhiego i jego wspólnicy byli od dawna członkami zarówno RSS, jak i Mahasabhy. RSS zostało zdelegalizowane po zamachu w 1948 roku, ale zakaz ten został zniesiony po tym, jak śledztwo wykazało, że jego przywódcy nie stali za zabójstwem. Savarkar, choć uniewinniony od udziału w spisku, podobno dał błogosławieństwo spiskowcom, co - jeśli faktycznie miało miejsce - czyni go współwinnym tej zbrodni. Dziś BJP, czci Savarkara i jej przywódcy, składają mu hołd w rocznice jego urodzin i śmierci. A w rocznice śmierci Gandhiego, wciąż istniejąca Mahasabha bezczelnie składa hołd zabójcy. RSS dystansuje się do tej zbrodni.

Mahatma Gandhi pochodził ze stanu Gudżarat w zachodnich Indiach. W 1958 roku, pewien zamieszkały tam ośmiolatek związał się z RSS jako młodszy kadet. Jeśli wpiszemy w Google "bal swayamsevak RSS", zobaczymy zdjęcia małych chłopców w mundurach RSS. W 1971 roku został pracharakiem, pełnoetatowym działaczem Podczas stanu wyjątkowego, kiedy RSS zostało ponownie zdelegalizowane, został regionalnym organizatorem działającym w podziemiu. W rzeczywistości RSS stało się wielkim podziemnym ruchem oporu, przyciągającym dziesiątki tysięcy nowych członków. Położyło to podwaliny pod rozwój Hindutvy od najniższych szczebli aż do szczytów władzy w Indiach. Po zakończeniu stanu wyjątkowego wschodząca młoda gwiazda RSS przeniosła się do Delhi, by pracować dla organizacji na szczeblu krajowym. W 1985 roku RSS wysłało go z powrotem do Gudżaratu, przydzielając go do BJP. Zainicjował zwycięstwo partii w wyborach komunalnych w Ahmedabadzie, największym mieście stanu, i w konsekwencji został mianowany sekretarzem generalnym Gujarat BJP. W tym charakterze odegrał kluczową rolę w wygraniu przez BJP wyborów do zgromadzenia stanowego w 1995 roku. Partia ponownie była pod wrażeniem i awansowała go na sekretarza krajowego z siedzibą w Delhi. W 2001 roku został wyznaczony do zastąpienia szefa BJP w Gudźaracie, który podupadł na zdrowiu, a następnie wygrał to stanowisko w drodze wyborów i zakończył rządzenie stanem przez 13 lat. W 2014 roku został mianowany kandydatem BJP na premiera i poprowadził swoją partię do zwycięstwa.

Człowiek, którego trajektorię kariery nakreśliłem w poprzednim akapicie to oczywiście nikt inny jak Narendra Modi. Jego partia, BJP, jest, prawdę mówiąc, dzieckiem stanu wyjątkowego, a jego pół-autorytarne rządy wnukiem krótkiej, ale traumatycznej dyktatury Indiry Gandhi. W terminach hinduistycznych można mówić o "karmie". Prawdą jest również, że BJP jest zasadniczo politycznym ramieniem RSS, podobnie jak Jan Sangh we wcześniejszych dekadach. Trudno powiedzieć, czy powstanie Hindutvy i BJP lub innej partii podobnej do BJP było nieuniknione i czy nastąpiłoby niezależnie od stanu wyjątkowego. Można jednak przypuszczać, na podstawie światowych trendów, że nacjonalistyczny populizm miał szansę powstać w Indiach tak samo jak w Polsce, USA, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Węgrzech, Turcji i innych krajach. Przyjrzyjmy się teraz rekordowi Modiego jako szefa Gudżaratu.

Hindusi, którzy w 2014 roku głosowali na BJP, chcieli, aby całe Indie stały się jak Gudżarat. Stan ten doświadczył szybkiego wzrostu (blisko 10% rocznie) i znacznej poprawy infrastruktury za rządów Modiego. Wzrost ten przebiegał jednak zgodnie z modelem neoliberalnym i przynosił korzyści głównie korporacjom i klasie średniej. Modi oferował hojne zachęty dla firm do lokowania się w Gudżaracie, kierując publiczne pieniądze do kieszeni korporacji kosztem wydatków na zdrowie, edukację, opiekę społeczną i środowisko; rozdwał również ziemię i inne zasoby naturalne, a także budował lub ulepszał autostrady, lotniska, porty i inną infrastrukturę, której potrzebowały korporacje. Z pewnością przynosi ona korzyści całemu społeczeństwu, ale biedni w Indiach z reguły nie jeżdżą samochodami ani nie latają (choć oczywiście ciężarówki korzystają z autostrad, by dostarczać towary potrzebne biednym i wszystkim innym). Należy też wspomnieć, że pod rządami Modiego wszystkie wioski Gudźaratu zostały podłączone do sieci elektrycznej - to z pewnością cenne osiągnięcie. Ale ogólnie rzecz biorąc, wzrost gospodarczy w Gudźaracie był przede wszystkim kapitałochłonny i w niewielkim stopniu dotyczył biedniejszej części społeczeństwa, która w Indiach jest wciąż znacząca, nawet w Gudźaracie.

Tak więc. choć wyniki gopodarcze Modiego w Gudżaracie są mieszane, on sam i BJP niestrudzenie głoszą, że był to błyskotliwy sukces na niespotykaną skalę.

Pytanie, czy był to błyskotliwy sukces, czy też nie, jest przyćmione innym ważnym „dziełem” Modiego, jakim był pogrom w Gudżaracie w 2002 r. Zginęło w nim około 2 000 osób, w tym wiele kobiet i dzieci, z których zdecydowana większość to muzułmanie. Zburzono także 20 000 muzułmańskich domów i 230 meczetów. Istnieją niezbite dowody na to, że pogrom został zorganizowany i wspomagany w różnym stopniu przez władze Gudźaratu, w tym przez samego Modiego, który, nie mając żadnych dowodów, oskarżył muzułmanów o podpalenie pociągu wiozącego hinduskich pielgrzymów wracających z Ayodhyi (58 pielgrzymów zginęło), a następnie nakazał policji nie interweniować, gdy hinduskie tłumy paliły muzułmańskie domy, firmy i meczety; zabijały też i gwałciły muzułmanów. Według wysokiego urzędnika, który uczestniczył w spotkaniu z Modim tuż przed wybuchem pogromu, Modi powiedział, że hindusom należy pozwolić na wyładowanie swojego gniewu, a muzułmanom trzeba dać nauczkę. Modi po prostu podżegał do antymuzułmańskiej przemocy. Ataki były dobrze skoordynowane, władze rozdawały adresy domów i firm muzułmańskich, a przywódcy tłumu używali telefonów komórkowych do organizowania napadów. Modi powinien być ścigany za swoją rolę w pogromie, jednak zamiast tego był w stanie wygrywać wybory za wyborami.

Połączenie propagandy sukcesu gospodarczego z hinduistyczną demagogią było kluczem do sukcesu Modiego przez ostatnie dwie dekady. Do tego trzeba dodać niekończącą się propagandę przeciwko Partii Kongresowej i dynastii Nehru-Gandhi i spuściźnie Jawaharlala Nehru. Z pewnością fakt, że Kongres był przez dziesięciolecia w rękach rodziny Nehru, sprawia, że propaganda ma łatwiejsze zadanie. Dynastyczna sukcesja polityczna w demokracji jest rzeczywiście czymś niezbyt pożądanym. Ale dziesiątki milionów Hindusów wszystkich klas uwielbiały rodzinę Nehru-Gandhi, a to przede wszystkim doprowadziło do jej wieloletniej dominacji w Kongresie. Jedną z kluczowych postaci dynastii jest Sonia Gandhi, urodzona we Włoszech wdowa po Rajivie Gandhim, starszym synu Indiry, który został premierem po jej zabójstwie - a później sam został zamordowany. Powszechnie oczekiwano, że zostanie premierem, kiedy sojusz pod wodzą Kongresu wygrał wybory w 2004 roku. Jednak BJP i inni wyznawcy ideologii Hindutva przypuściły na nią ksenofobiczny atak, więc ustąpiła, a stanowisko to objął Manmohan Singh, architekt reform Rao. Obóz Hindutvy przez lata zohydzał ja nacechowaną ksenofobią mową nienawiści, jednocześnie, w bezwstydnym pokazie hipokryzji, świętując wstąpienie pochodzącej z Indii Kamali Harris na stanowisko wiceprezydenta USA i pochodzącego z Indii Rishi Sunaka na stanowisko premiera Wielkiej Brytanii.

Dochodzimy więc do kolejnego przełomowego roku dla Indii: 2014. Chociaż dwie kadencje Manmohana Singha obejmujące całą dekadę, przyniosły znaczne sukcesy gospodarcze i społeczne, BJP sięgnęła po władzę, zdobywając bezwzględną większość miejsc w parlamencie. Po raz pierwszy od 1984 roku partia inna niż a zdobyła większość parlamentarną. Jednocześnie Kongres uzyskał najgorszy w historii wynik. Dla Indii było to polityczne trzęsienie ziemi. Najważniejszym czynnikiem tego zwycięstwa był sam Narendra Modi. Postrzegano go jako silnego, charyzmatycznego, pracowitego i nieprzekupnego przywódcę, który załatwia sprawy, stawiając (rzekomo) na pierwszym miejscu interesy hinduskiej większości. Trąbił o swoich osiągnięciach gospodarczych w Gudźaracie, obiecywał podobny rozwój gospodarczy W całym kraju i wykorzystywał inflację, wolniejszy wzrost i skandale korupcyjne podczas drugiej kadencji Singha (skandale, które nie dotyczyły go osobiście). Modi miał za sobą z jednej strony ogólnokrajową, oddolną siłę RSS, a z drugiej strony duże wsparcie ze strony sektora korporacyjnego. Po objęciu rządow przez Modiego obie strony dostały to, czego chciały: politykę pro-hinduską i pro-korporacyjną.

Narendra Modi jest u władzy już od 8 lat, zdobywając jeszcze większą większość parlamentarną w kolejnych wyborach krajowych w 2019 roku. W tym okresie Indie przeszły szeroko zakrojoną i głęboką „modi-fikację”. Modi jest obecnie bardzo popularny w Indiach. Przez lata, dzięki agresywnej autopromocji, zbudował kult jednostki, ale poparcie zawdzięcza także oddaniu swoich zwolenników. Swoje dwa krajowe zwycięstwa wyborcze potraktował jako mandat do konsolidacji władzy poprzez podporządkowanie autonomicznych instytucji państwowych (sądownictwa, policji i administracji cywilnej) woli swojego rządu, przez używanie organów władzy wykonawczej, organów ścigania i sądów do nękania i prześladowania przeciwników politycznych, niezależnych mediów, organizacji społeczeństwa obywatelskiego i naukowców; poprzez umieszczanie ludzi z BJP i RSS na ważnych stanowiskach we wszelkiego rodzaju instytucjach państwowych. Jednocześnie na wielką skalę forsował program hinduskiego nacjonalizmu zdefiniowanego przez RSS w połączeniu z rządami stanowymi kontrolowanymi przez BJP. Tak więc, jak każdy typowy przywódca autorytarny, Modi atakuje i podsyca wrogość wobec tych, których uważa za wrogów, oraz wobec grup mniejszościowych (w kontekście indyjskim przede wszystkim wobec dużej mniejszości muzułmańskiej). Choć Modi twierdzi, że jego głównym priorytetem jest rozwój gospodarczy, w rzeczywistości jego głównym celem jest zmiana kształtu Indii i przekształcenie ich w "Hindu Rashtra" - państwo dla hindusów.

Modi potraktował również swoje zwycięstwa jako mandat do sprawowania rządów twardej ręki, rozpętując wysoce destrukcyjne kampanie i podejmując kroki, które wywołały powszechną nędzę (tak wśród hindusów, jak i muzułmanów) oraz niepokoje na dużą skalę; zwiększyły także napięcie w stosunkach z Pakistanem.

Jego pierwszym szokującym działaniem była „reforma finansowa” z 2016 roku, w ramach której w ciągu jednej nocy unieważniono 86% indyjskich banknotów, oficjalnie w celu zwalczania "sfałszowanych banknotów o wysokich nominałach". Ponieważ ponad 90% transakcji finansowych w Indiach odbywa się w gotówce, a ponad 85% pracowników otrzymuje wynagrodzenie w gotówce, wywołało to ogromny wstrząs, powodując upadek wielu małych firm i utratę wielu miejsc pracy, a także wiele godzin zmarnowanych przez dziesiątki milionów ludzi czekających w kolejkach ma wymianę banknotów. Równie ogromnym i niszczycielskim środkiem były drakońskie restrykcje przeciw epidemii Covid w 2020 roku. Kosztowały one około 120 milionów ludzi utratę środków do życia i wywołały masowy exodus ludzi, którzy pieszo (transport publiczny został zamknięty) wracali z miast do swoich wsi, co doprowadziło do śmierci setek osób i dalszego rozprzestrzeniania się epidemii. Oba środki szokowe dotknęły głównie ludzi biedniejszych, podobno tych, dla których Modi jest idolem.

Do ogromnych zakłóceń i utrudnień spowodowanych tymi dwiema decyzjami należy dodać dwa niezwykle kontrowersyjne posunięcia legislacyjne, które wywołały masowe protesty w całym kraju. Pierwszym był zestaw trzech neoliberalnych ustaw rolnych (deregulujących sprzedaż hurtową produktów rolnych, zmniejszających wsparcie rządowe dla rolników i otwierających rolnictwo na interesy korporacyjne) przyjętych we wrześniu 2020 roku, przeforsowanych przez BJP bez jakichkolwiek konsultacji z organizacjami rolników. Zapoczątkowały one roczną falę protestów na wielką skalę, w których udział wzięły setki tysięcy rolników. Ich przyjazd do Delhi sparaliżował znaczną część miasta na wiele miesięcy, przy czym policja używała armatek wodnych, gazu łzawiącego i pałek przeciwko protestującym. Odbył się również ogromny ogólnokrajowy strajk generalny robotników. Parlament ostatecznie uchylił trzy ustawy w grudniu 2021 roku i protesty dobiegły końca.

Drugie posunięcie legislacyjne, które wywołało zamieszki na dużą skalę, miało miejsce rok wcześniej i wyraźnie odzwierciedlało hinduską agendę Modiego. Była tu ustawa o zmianie obywatelstwa, która umożliwiła szybką ścieżkę nadawania obywatelstwa nielegalnym imigrantom z Pakistanu, Afganistanu i Bangladeszu, którzy są hinduistami, sikhami i innymi niemuzułmanami, rzekomo dlatego, że są to oficjalnie państwa islamskie, w których mniejszości religijne są prześladowane, a jednocześnie odmówiła prawa do obywatelstwa nielegalnym imigrantom muzułmańskim (głównie z Bangladeszu i Myanmaru). Związany z tym był plan wdrożenia krajowego rejestru obywatelskiego, co może doprowadzić do pozbawienia obywatelstwa biedniejszych indyjskich muzułmanów nieposiadających wymaganej dokumentacji. Po raz pierwszy, wbrew świeckiej konstytucji Indii, wprowadzono religię jako kryterium przyznawania indyjskiego obywatelstwa. Setki tysięcy muzułmanów, a także pro-sekularnych niemuzułmanów, protestowało w całym kraju. Szczególnie aktywni byli studenci. Rząd odpowiedział godzinami policyjnymi, zamknięciem internetu i brutalnym stłumieniem protestów.

Tymczasem już kilka miesięcy wcześniej, w sierpniu 2019 r., zdominowany przez BJP parlament uczynił duży krok w stronę realizacji agendy hinduskiej i przesuwaniu Indii w kierunku "hinduistycznej rashtry". Cofnął autonomię Dżammu i Kaszmiru, jedynego stanu Indii o większości muzułmańskiej. Nie koniec na tym: nie tylko oddzielił wschodni region Ladakh od Kaszmiru, ale także zdegradował Kaszmir do terytorium związkowego - wszystko to bez zgody rządu, legislatury czy ludności Kaszmiru. Tuż przed tym Kaszmir poddano silnej presji, łącznie z odcięciem go od internetu (ma ponad rok). O ile buddyści i hindusi z Ladakhu (razem 52% z 275 tys. mieszkańców) byli zadowoleni z tego posunięcia, o tyle 8 mln muzułmanów z Kaszmiru nie miało większych powodów do radości. Tysiące protestowały w Śrinagarze, stolicy Kaszmiru, doprowadzając do starć z indyjskimi siłami bezpieczeństwa. Do protestów doszło również w Delhi i innych indyjskich miastach. Delegacja liderów opozycji przybyła do Śrinagaru, aby ocenić sytuację, ale została zmuszona do opuszczenia kraju. Pakistan potępił uchylenie autonomii Kaszmiru, obniżył rangę stosunków, zawiesił wymianę handlową i kulturalną.

Poza tymi działaniami legislacyjnymi i wykonawczymi na dużą skalę, Indie rządzone przez Modiego charakteryzują się codziennymi aktami zastraszania, prześladowań i przemocy, skierowanymi z jednej strony do muzułmanów we wszystkich dziedzinach życia, a z drugiej strony do polityków, dziennikarzy, pisarzy, pracowników naukowych, prawników, działaczy społeczeństwa obywatelskiego i studentów oraz innych (niezależnie od przynależności religijnej), którzy krytykują lub kwestionują Modiego i jego rząd, organizacje lub ideologię Hindutva oraz wizję Indii według Modiego-BJP-RSS. To zastraszanie, nękanie, prześladowanie i przemoc stosowane są przez zwykłych hindusów i członków nacjonalistycznych organizacji, takich jak RSS, oraz przez agencje i instytucje państwowe, również przez policję i inne organy ścigania.

Dochodzi do ataków tłumu i mścicieli na muzułmanów i przedsiębiorstwa należące do muzułmanów, do zakłóceń muzułmańskich zgromadzeń religijnych, (często przy współudziale lub za zgodą policji i władz lokalnych), do nielegalnego wyburzania przez władze muzułmańskich sklepów i domów. Muzułmanów oskarża się o prowadzenie "miłosnego dżihadu" (poślubianie i nawracanie hinduskich kobiet) oraz o ubój krów. Obwiniani są także o wybuch epidemii Covid w Indiach. Doszło również do licznych ataków na chrześcijan, których celem były ich kościoły, szkoły i misje. Oskarża się ich także o przymusowe nawrócenia. Niezależni dziennikarze, niehinduskie organizacje pozarządowe, instytucje akademickie i inne osoby postrzegane jako wrogie są celem ataków przy użyciu różnych narzędzi prawnych, takich jak ustawa o podburzaniu (z czasów kolonialnych!), o przestępstwach gospodarczych, porządku publicznym i terroryzmie. Stosuje się także prawa regulujące licencjonowanie i finansowanie organizacji pozarządowych i uniwersytetów z zagranicy. Agencje takie jak Centralne Biuro Śledcze, Dyrekcja ds. Egzekwowania Prawa i policja stanowa prowadzą dochodzenia i naloty na organizacje pozarządowe, media i partie opozycyjne oraz związane z nimi osoby.

Jak już wspomniałem, Modi doszedł do władzy na szczeblu krajowym, obiecując rozwój gospodarczy w stylu Gudżaratu. Jego rząd rzeczywiście zanotował osiągnięcia w zakresie infrastruktury, bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz programów dla ubogich, takich jak zapewnienie 800 milionom ludzi podstawowego miesięcznego pakietu zbóż i nasion roślin strączkowych, wyposażenie wiosek w toalety, a wiejskich domów w bieżącą wodę i gaz lub utworzenie cyfrowych kont bankowych do przelewów socjalnych, jednak pod rządami Modiego nierówności znacznie wzrosły, a wydatki na ograniczenie ubóstwa, opiekę społeczną i zdrowotną zostały zredukowane. Z drugiej strony obniżono podatki od przedsiębiorstw, zniesiono podatek od bogactwa i ustanowiono konfiskaty ziemi na rzecz przedsiębiorstw. Mało tego. Początkowy wzrost PKB zwolnił jeszcze przed pandemią (do zaledwie 3,1%), podczas gdy bezrobocie stale rośnie. Szumnie zapowiadana inicjatywa "Make In India", choć przyniosła sporo bezpośrdnich inwestycji zagranicznych, nie zdołała zwiększyć udziału produkcji w PKB i uczynić z Indii globalnego hubu produkcyjnego w stylu Chin. Ogólnie rzecz biorąc, wyniki gospodarcze poprzednika Modiego, Manmohana Singha, zarówno na froncie wzrostu, jak i walki z ubóstwem, były lepsze.

Niezależnie od tego, jakie są rzeczywiste wyniki gospodarcze Modiego i czy akceptujemy jego narrację o wielkiej transformacji, w indyjskim krajobrazie gospodarczym i infrastrukturalnym zaszły spore zmiany. Modi autentycznie pragnie, aby Indie rozwijały się gospodarczo i stały się bardziej nowoczesnym, rozwiniętym krajem o rosnącym standardzie życia i zmniejszonym ubóstwie. Jego pragnienie bez wątpienia podzielają Hindusi z całego spektrum politycznego, jednak trzeba pamiętać, że równie lub bardziej istotny dla Modiego i jego rządu jest Hindu Rashtra – projekt fundamentalnej transformacji natury państwa po 1947 roku, poprzez ponowne zdefiniowanie kultury politycznej Indii i napisanie na nowo historii tego kraju.

Tak jak politycznie przetrwał pogrom w Gudżaracie praktycznie bez szwanku (nawet jeśli na arenie międzynarodowej do 2014 roku był pariasem w wielu krajach, w tym przez dekadę odmawiano mu wjazdu do USA), Modi nie zapłacił (a przynajmniej jeszcze nie zapłacił) politycznej ceny za rozpętanie serii destrukcyjnych, wręcz katastrofalnych posunięć i przyjęcie praw, które opisałem powyżej, a które wywołały chaos, niepokoje, konflikty i szkody gospodarcze na dużą skalę. Jego rządy silnej ręki potwierdzają dominację hinduskiej większości nad muzułmańską mniejszością, dławią protesty, a jednocześnie zapewniają pewien ostęp gospodarczy i infrastrukturalny, czym trafiają w sedno oczekiwań dużej części hinduskiej klasy średniej i znacznej części biedniejszej ludności. Nadrzędnym celem Modiego jest stworzenie Indii opartych na hegemonii: hegemonii Modiego jako wybitnego przywódcy, hegemonii BJP i hegemonii programu Hindutva.

Wszyscy, którzy sprzeciwiają się temu hegemonicznemu imperatywowi, są określani jako "antynarodowi". Termin ten jest obecnie często używany przez Modiego, jego partię i szeregowych zwolenników. Ten hegemoniczny imperatyw wymaga podporządkowania całego szeregu instytucji, które stanowią podstawę demokratycznego społeczeństwa, w tym sądownictwa, społeczeństwa obywatelskiego, mediów i uniwersytetów. Wymaga zastraszania i prześladowania organizacji i jednostek, które kwestionują ten imperatyw. Modi przedstawia sekularyzm, promowany przez Kongres, jako instrument, który faworyzuje muzułmanów i inne mniejszości kosztem hindusów. (W istocie, większość mediów głównego nurtu jest obecnie uległa wobec Modiego, a większość partii opozycyjnych, w tym Kongres, skłania się ku Hindutvie). Modi wzywa do zdefiniowania Indii jako hinduskiego państwa narodowego i ojczyzny hinduskiej cywilizacji, przy czym islam i chrześcijaństwo uważa się za religie obce Indiom (a zatem muzułmanie i chrześcijanie nie są prawdziwymi Hindusami). Rządowa propaganda potępia wieki rządów Mogołów (które przyniosły Tadż Mahal i jednego z największych władców Indii, Akbara) jako obcą okupację i gloryfikuje starożytne królestwa hinduskie i okres wedyjski.

Na zakończenie pozwolę sobie zwrócić uwagę na pewne sprzeczności. Modi chełpi się tym, że jest modernizatorem przekształcającym Indie w państwo pierwszego świata, ale jednocześnie jest reakcjonistą wracającym do rzekomego hinduskiego złotego wieku i do tradycyjnego hinduizmu. On i jego partia potępiają obce rządy, obce religie i polityków urodzonych za granicą, ale robią wszystko, by przyciągnąć zagranicznych inwestorów i zwiększyć rolę zagranicznego kapitału w gospodarce. On i jego zwolennicy oczerniają Pakistan, ale chcą przekształcić Indie w hinduistyczną wersję tego kraju. Modi dyskredytuje rządy Nehru i Kongresu, a jednak jego wysiłki rozwojowe zależą od infrastruktury edukacyjnej, naukowej i przemysłowej, zbudowanej w czasach Nehru i po nim (jak np. fabryki stali, w których mój ojciec pracował jako inżynier). Chociaż Chiny i Pakistan są dwoma głównymi przeciwnikami Indii, a Rosja jest najbliższym sojusznikiem Chin, Indie sprzymierzyły się z nimi, aby wstrzymać się od głosu we wszystkich głosowaniach ONZ potępiających agresję Rosji na Ukrainę. Kilka tygodni temu Modi zamieścił na Facebooku zdjęcia, na których obejmuje Putina! Mówi o wielkości Indii, ale wielkość Indii wynika z ich różnordnośći, istnienia mieszanki kultur, religii, tradycji i wpływów, a także z tętniącej życiem demokracji - wszystko to Modi i siły Hindutvy podważają, osłabiają i niszczą.

Czy Indie będą w stanie przeciwdziałać i cofnąć „modi-fikację”? Najbliższe lata dadzą na to odpowiedź. Pozwólcie jednak, że podam kilka statystyk, które pozwolą przedstawić sprawy w odpowiedniej perspektywie. W 2014 roku, w którym BJP po raz pierwszy zdobyła większość parlamentarną, uzyskała niższy procent głosów powszechnych niż Kongres w 1977 roku, gdy został pokonany po raz pierwszy. A w 2019 roku, kiedy zwiększyła swoją większość, BJP uzyskała niższy procent głosów (37%) niż Kongres w 1989 roku, kiedy ponownie poniósł poważną porażkę. Poza tym Indie pozostają związkiem federalnym: 11 z 28 stanów jest w rękach opozycji, a 7 stanów rządzonych przez BJP to małe stany na północnym wschodzie (Assam itd.). Popularność Modiego jest znacznie wyższa niż popularność jego partii i choć popularność ta niewątpliwie pomaga jego partii w zdobywaniu mandatów, dalsze pozostawanie u władzy przez BJP na szczeblu krajowym i stanowym nie jest przesądzone. Wśród innych zmiennych, 200-milionowa grupa zdegradowanych Dalitów może być czynnikiem zmieniającym grę. Tak więc, zakładając, że wybory w Indiach będą nadal wolne i uczciwe, wciąż jest nadzieja na „de-modifikację”.





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"