POPIOŁY JEGO NABITO W DZIAŁO I KU TATARII WYSTRZELONO - SPRAWA KAZIMIERZA ŁYSZCZYŃKIEGO

Relacja o sprawie Łyszczyńskiego, pisana prawdopodobnie przez naocznego świadka procesu, wydana została drukiem za granicą w r. 1689. Jej polski przekład ukazał się dopiero w połowie XIX w.

Przyjaciel Ludu, t. X, Leszno 1843, str. 292 i następne.




Roku 1688 dnia 31 października został Kazimierz Łyszczyński, podsędek brzeski, w Warszawie przez biskupa wileńskiego1 do więzienia wtrącony, jako o ateizm obwiniony, u którego nawet znaleziono niektóre pisma, prawdziwą istność Boską nadwerężające...

Powstał przeciw takowemu uwięzieniu pisarz ziemski-brzeski, mówiąc, jako wbrew prawu i wolności jest szlachcica, który jeszcze prawem o zbrodnie nie został przekonany, więzić; oskarżał nawet duchowieństwo, jakoby chcące hiszpańską inkwizycję wprowadzić. Jednakowoż utrzymywali wszyscy jednogłośnie i z wielką żarliwością, jak niemniej dziwili się temu, że tak publiczna zbrodnia znalazła swego obrońcę, dodając, iż każdego na gorącym uczynku schwytanego uwięzić wolno, a osobliwie człowieka istność Boga zapierającego, jako tego, który się sam ze wszystkich praw wyzuwa i swobody szlacheckiej używać nie może. A co więcej, że było wielu takich ze szlachty, których tylko o zbrodnią obrażonego majestatu obwiniono, a przecież zachwytano ich i następnie na sejmach słuchano i sądzono. Dalej, że ten wywraca całą wolność, który Boga, jako najwolniejszą istotę i od któregę cała wolność pochodzi, zapiera. Na koniec wszystkim i każdemu w szczególności wiadomo, że kto tylko w kacerstwo wpada, głowę utracą. Tu atoli zaparcie Boga jest daleko gorsze nad wszelkie nawet kacerstwo, bo kacerz odstępuje tylko od jedności kościoła, ale zaprzaniec Boski opuszcza zupełnie Boga.

Na tym wreszcie stanęło, że Łyszczyński w przeciągu czterech tygodni przed sejm stawion być miał, przeciągła się jednakowoż ta sprawa aż do 15 lutego bieżącego roku (1689) aż do zebrania się senatu, na który wprowadzoną została. Obwiniony Łyszczyński stawion nasamprzód przed sąd duchowny, pod przewodnictwem deputowanego biskupa inflanckiego, 2 od którego gdy za winnego uznanym był, oddany pod sąd całego sejmu. Świeccy panowie senatorowie nie chcieli czynności sądu duchownego stwierdzić, twierdząc, że sąd wszystkich trzech stanów Rzeczypospolitej nasamprzód przodkowanie mieć powinien, od którego obwiniony sądowi duchownemu, a nie od tego do owego stawion był być powinien. Miejsce skarżącego zastępował instygator litewski i oparł zaskarżenie swoje na następujących obwinieniach:

Miał Łyszczyński napisać książkę 15-arkuszową, w której pilnie wszystkie dowody z pogańskich i bluźnierczych autorów na zaparcie istności boskiej wraz z wnioskami zebrał w słowach: Ergo non est Deus (a więc nie ma Boga). Co czynił nie w duchu rozprawiania, ale z pewnością stanowczo twierdził, dodając często: „My ateiści wierzymy i mniemamy tak". Gdy raz pewnego kalwińskiego autora (jeżeli się nie mylę Alstediusza) o Bogu przeciw ateistom dyskutującego czytał, pododawał na boku tej książki tu i ówdzie: „bredzi i plecie ten lekkowierca po szalonemu". Dalej miał nauczać o sakramencie małżeństwa, że takowe niczym więcej jak tylko prostym związkiem jest. Że zakaz żenienia się w pokrewieństwie nie ma żadnej ważności zasadniczej, dlatego też córkę swoją wydał za bliskiego jej krewnego, o co przed sąd duchowny zaskasżony i od tegoż klątwą obrzucony został. Takowymi winami obłożywszy go instygator w szczególności o ateizm, jako między wszystkimi występkami najszkaradniejszy, upraszał, aby oskarżonego pod zasłużoną karę podciągniono.

Obwiniony, po przejrzeniu i zauważeniu swoich pism, odpowiedział w sposób następny: „Majestat Boski poznaję i czczę w obecności Majestatu Jego pomazańca. Czczę Tego, który jest Stwórcą i Rządcą i Utrzymaczem wszystkiego, co na świecie jest. Ja zaś jestem biedną, nędzną i znikomą istotą i do tego najnieszczęśliwszą między wszystkimi, gdy teraz przed sądem stoję. Uciekam się więc przed tron sprawiedliwości i krzesło miłosierdzia i upraszam waszej królewskiej mości, aby tutaj ze mną nie tak surowo, jak to przed sądem duchownym się stało, postąpiono; gdy tam moje zasady, które ja ku okazaniu i udowodnieniu mojej wiary przywieść mogę, nie pozwolono mi przedłożyć. Gdy atoli w tak ważnej okoliczności więcej mi mówić nie podobna, gdyż mi język w ustach kołczeje, upraszam waszej królewskiej mości o tę łaskę, aby mi do obrony patrona udzielono".

Nie chciano na tę prośbę zezwolić, aby jurysta w obronie ateizmu stawał, a nawet wynaleźć takiego nie można było, który by mniemania oskarżonego dokładnie pojąć i wyjaśnić był w stanie, w jakiej pisma swoje ułożył. Oznajmiono mu przeto, iż on sam obronę swoją najlepiej uskutecznić potrafi iw takowej stanąć zechce.

Po czym mówił dalej obwiniony: „Wierzę, że Bóg jest jeden i to, co pisałem, nie pisałem w imieniu mojej osoby ani też w myśli pochwalenia tego, tylko jedynie miałem zamiar wszystko to, co przez innych pisane było, zebrać tutaj; w drugiej części zaś, którą dodać miałem, zbić powyższe twierdzenia i nowe dowody o prawdziwej istności Boskiej pododawać chciałem. To zaś napisałem: My ateiści wierzymy tak itd., dlatego uczynimy, że mówiącego ateistę wprowadziłem. Co się zaś tyczy krytyki Alstediusza, wynikła stąd, iż się nad nim wielokrotnie zastanawiałem, iż tak błahe i bezsilne dowody o istności Boga wprowadza, i z tej przyczyny owe niewiele wartające ponotowałem twierdzenia. Wreszcie nie dość żem się urodził i wychował w wierze katolickiej, ale nadto mam rzetelne świadectwa z prowadzonego życia i postępowania chrześcijańskiego, nade wszystko mam wspaniałe i mocne dowody, które mi wcale o prawdziwej istności Boskiej powątpiewać nie dozwalają..."

Na ostatek zakończył powtórną prośbą, aby mu patrona dodano, na co wreszcie zezwolono, z tym warunkiem, by obronę w trzech dniach wskazany patron sądowi przedłożył...

Wniósł patron obronę w sposób następny: Że gdy jego klient częścią o ateizm oskarżony, częścią o kacerstwo obwinionym jest, odróżnione jedno od drugiego... być powinno... Łyszczyński wiele dobrych uczynków wypełniał, które świadkami jego dobrych usposobień być powinny. Z młodości prowadził życie chrześcijańskie, mszy św. i kazań pilnie słuchiwał, a nawet przed kilkoma dniami przed samym zachwyceniem go do więzienia wieczerzę Pańską przyjmował. Chętnie jałmużnę wydzielał, kaplicę wystawić przedsiębrał, na którą już materiał był nagromadził. Modlitwy z wielkim nabożeństwem odprawiał i rozmaite nabożne rozmyślania pisał, które wraz z innymi papierami zabrane, teraz oskarżonemu, dla utrudzenia obrony, zwrócić nie chciano. Województwo całe wydało mu chlubne świadectwo cnotliwego życia. Testament swój rozpoczął on od Św. Trójcy wezwania, polecając w nim duszę Bogu, a ciało ziemi itp. Wszystko to okazuje, jak w umyśle swoim był natchnionym, i tyle prób jego dobrej wiary powinny by za nim same przemawiać, aby w tak dotkliwej sprawie za usprawiedliwiający mu dowód służyć mogły. Nadto żyjemy teraz w czasach łaski, w których kościół zawsze ostrość swą tak zwalniać powinien, by obłąkanych daleko więcej przez swoją -łagodność przyswajał i do sprawiedliwości nakłaniał, niżeli przez przedwczesną surowość od siebie odpychał i odstręczał. Wypadałoby wreszcie skarżącemu podziękować, że był żarliwszym niżeli święta matka, kościół, osobliwie gdy wiadomo jest, że więcej z zawiści przeciw oskarżonemu niżeli z miłości do Boga; więcej z chytrości, niż z gorliwości w tej sprawie wystąpił; bo gdyby skarżący przez oskarżonego o pewny dług nie był napominany, nie poważyłby się zagruntowanej z nim przyjaźni zrywać. Na ostatek obrońca udawał się do łaski królewskiej, której lepiej przystoi miłosierdzie wyświadczać jak z surowości postępować. Tak przedłożoną intencją,zobowiązywał się przysięgą potwierdzić obwiniony.

Skarżący replikowali, iż oskarżony nie może się prawem na kacerzów przepisanym zasłaniać, które między nim a ateiz-mem. wielki stanowi przedział. Tamci odłączają się tylko od jedności kościoła, ci zaś burzą takowy z gruntu... Nabożne rozmyślania, o których obrońca wspomina, nikomu nie są wiadome, gdyż w pismach jego takowych nie znaleziono. Miłosierne uczynki nie są przekonywającym świadectwem jego prawdziwej wiary, że przypomnieć muszę, iż podobne czyny u pogan i obłudników się trafiają. Ostatnia wola jego nie jest dokładną ani porządnie potwierdzoną, a nawet znajduje się inna w ręku, która nie najlepszym jest świadectwem jego chrześcijańskich uczuć, gdy w niej na różne pobożne uczynki nie więcej nad złotych trzy rocznie zapisuje. Ciała w niej nie przeznaczył ziemi, ale spalić go na stosie polecił, napisawszy sobie do tego bezbożny i bluźnierczy nagrobek. Uczyniona wzmianka różnicy wieku, w którym mamy wolność od sprawiedliwości do łaski się uciekać, ma miejsce jedynie w duchownych sprawach. Gorliwość skarżącego nie ma nic więcej, jak rozkrzewienie Boskiej sławy na celu. Do ofiarowanej przysięgi nie może być obwiniony przypuszczony jako zapierający się tego, na którego by imię przysięgał. Prędzej skarżący do takowej mógłby znaleźć przystęp jako składający przed sądem wiele przekonywających dowodów. Łaska królewska również tu miejsca mieć by nie powinna, bo łzy oskarżonego są tylko udaniem, którymi serce królewskie chce zmiękczyć, a wiadomo, że dobroć bez sprawiedliwości jest największą tyranią...

W dniu 26 lutego, gdy strony na nowo stanęły, a nic jeszcze postanowionym nie zostało, rozpoczął wreszcie obwiniony z przelęknionym jak przody umysłem i drżącymi usty przemówienie: Że jest podobnym do głuchego, któremu wszystko zdaje się być niewiadomym, a jednak, że tym nie potrafi się usprawiedliwić. Że obrońca jego chociaż wprawdzie różne okoliczności na usprawiedliwienie się jego wnosił, nie umiał ich atoli skutecznie popierać, gdyby on zaś łaski tej dostąpił, aby mu pozwolono w więzieniu obronę swoją napisać, dowiódłby w niej jaśnie całej swej niewinności. Uznanym by zaś został za winnego kary, upraszałby natenczas o złagodzenie surowości prawa łaskawością. Wiadomo nadto, jak owi, którzy na łożu śmiertelnym naturalną z tego świata śmiercią schodzić mają, na liczne pokusy bywają wystawieni; gdyby zaś na niego, jeżeli jest w tym wola Boża, surowy wyrok wypadł, zwątpiłby, czyli wówczas przed nagabującymi go pokusami mężnie bronić by się potrafił; gdy przecie i tym, którzy na męczeńską śmierć skazywani zostają, ułatwić skrócenie cierpień przez uprzednie uduszenie lub spalenie dopomagają.

Gdy mowę swoją tymi zakończył słowy zaczęto wota od panów senatorów zbierać, jednakowoż w tym dniu głosy tylko od samych biskupów słyszane były, pomiędzy którymi pamiętną była mowa biskupa poznańskiego3, mianowicie, kiedy oskarżony wymówił się przeciw niemu: „że wielebny biskup posiada stimulos conscientiae4, czyli czuje ciernie w sumieniu swoim z powodu wielu cielesnych sprosności". Aby się od podobnych przymówek uwolnił, którym oskarżony bez bojaźni cugle popuszczał, nie mógł upatrzeć skuteczniejszego środka, jak spuścić powyższy przycinek na sąd Tego, od którego ludzkie sumienie jest sądzone.

Zebraniem głosów od świeckich panów senatorów i deputowanych zajmowano się na dniu 28 lutego aż do późnej nocy. Zdania prawie wszystkich do tego zmierzały, aby na śmierć skazany i na stosie spalony został. Niektórzy żądali nawet, aby mu poprzednio rękę spalono. Inni chcieli zmniejszyć cierpienie przez ścięcie mu wprost głowy; wreszcie głosowało kilku, aby go na wieczne zasadzić więzienie. Jeden tylko wniósł całą tę sprawę do Rzymu odesłać.

W końcu j. król. mość wydał wyrok: „Aby skarżący z sześciu innymi świadkami zaprzysięgł, jako oskarżonego nie ze" złośliwych przyczyn w tę sprawę wprowadził, jako żadnych innych pism u niego nie znalazł, prócz tych, które sądowi przedłożone zostały, i że żadnych innych, które by ku obronie jego służyć mogły, u siebie nie zatrzymał". Resztę do następnego posiedzenia odłożono.

Na dniu 9 marca złożył skarżyciel Łyszczyńskiego z sześciu innymi świadkami przyznaną sobie przysięgę w sprawie oskarżonego ateisty. Na dniu 10 marca odwoływał publicznie Łyszczyński swojej wiary błędy w kościele farnym5. Nasamprzód biskup inflancki czułą miał przemowę, podczas której Łyszczyński na podwyższeniu, naumyślnie do tego przyrządzonym, przed wielkim ołtarzem klęczał. Po skończeniu kazania usiadł w krześle biskup naprzeciw niego, a za nim stojący ksiądz czytał głośno rewokację, którą Łyszczyński przy nieutulonym płaczu głośno powtarzał. Po czym dane przez biskupa rozgrzeszenie wraz z bardzo łagodnym biczowaniem otrzymawszy, odstąpił po tej ceremonii biskup od podwyższenia, ateusz zaś moment jeszcze pozostawszy na miejscu, zaczął do przytomnego ludu mowę, wzywając Boga, króla, senat i całą Rzeczpospolitą o łaskę i miłosierdzie. Po skończeniu takowej obrząd ten został uczczony solenną procesją, której królowa z książętami i księżniczkami przytomną była.

Na dniu 28 b. m. został wyrok przeciw oskarżonemu ateuszowi przez litewskiego nadwornego marszałka ogłoszony, w następnej treści: Że pisma Łyszczyńskiego, w jego własnym ręku trzymane, spalone będą na rynku, po czym on zaś sam z miasta wyprowadzony, żywcem spalony zostanie, dobra jego zabrane, dom, w którym mieszkał, zburzony i plac na którym, takowy stał, na wieczne czasy pustką zostawiony będzie.

Po odczytanym wyroku przystąpił biskup poznański i inflancki przed tron królewski, prosząc, by surowość prawa cokolwiek złagodzoną została. Sam obwiniony zaczął mówić upadłszy na kolana i upraszał przy wylaniu obfitych łez, by na tak długie męki wystawionym nie był, ale raczej, by ścięciem głowy prędzej zakończyć mógł życie; gdyż to do zbawienia jego duszy wielce pomocnym mu będzie; w przeciwnym zaś razie obawiać by się musiał pokus, które w takich momentach człowieka napastować zwykły.

Przedstawienie to spowodowało j. król. mość, iż mu polecił ogłosić łaskę, że przez ścięcie głowy rozstanie się z tym światem.

Na dniu 30 marca spełniojna została egzekucja w ten sposób, że na szafocie wystawionym wśród rynku pisma jego, we własnym trzymane ręku, spalono, po czym głowę mu ścięto i wkrótce z miasta wyprowadzone ciało na popiół spalono.

Przy śmierci okazywał się bardzo nabożnym, dysponując się chętnie na nią. Popioły jego nabito w końcu w działo i ku Tatarii wystrzelono.


1. Konstanetgo Brzostowskiego

2.Mikołaja Popławskiego

3. Stanisława Witwickiego

4. Wyrzuty sumienia

5. Katedralnym warszawskim św. Jana




Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation