[ Strona główna ]

RACJE

NUMER 2 - LUTY 2020


Michael Baigent, Richard Leigh, Henry Lincoln

ADOLF HITLER JAKO ARCYKAPŁAN


W latach trzydziestych XX wieku jedną z podstawowych religii lub namiastek religii były totalitarne ruchy społeczne znane dziś pod wspólną nazwą faszyzmu. We Włoszech pierwotna forma faszyzmu, głoszona przez Mussoliniego, nigdy nie zdołała osiągnąć statusu religii i pozostała - jeszcze bardziej niż marksizm-leninizm - jedynie filozofią polityczną i ideologią. Tradycyjna rola religii pozostała w znacznej mierze w rękach Kościoła. Z tego też powodu włoski faszyzm, szczególnie w porównaniu z innymi krajami, osiągnął stosunkowo mierne wyniki w nadawaniu swemu ruchowi charakteru religijnego.

W Hiszpanii faszyzm głoszony przez Franco dołożył wszelkich starań, by zawrzeć ścisły sojusz z Kościołem i w ten sposób zyskać sobie tytuł do boskiej aprobaty. Dzięki temu rozwijał się z większą energią i dynamizmem niż we Włoszech, a także cechował się wyjątkowym okrucieństwem, do którego zdolny jest jedynie fanatyzm religijny. Pod wieloma względami Mussolini wydaje się dziś figurą prawie komiczną, Franco natomiast, który trzymał Hiszpanię i naród hiszpański żelazną ręką, postacią ponurą.

Skrajnym przykładem prawicowego totalitaryzmu był nazizm w Niemczech. W porównaniu z faszyzmem włoskim był nie tylko filozofią czy ideologią, a w odróżnieniu od hiszpańskiego nie szukał porozumienia z Kościołem, lecz przeciwnie, podjął systematyczne działania, by wyrugować Kościół i zająć jego miejsce jako nowa religia.

Od zakończenia drugiej wojny światowej minęło blisko 75 lat. W tym czasie pojawiły się setki komentarzy, opracowań i objaśnień na temat fenomenu Adolfa Hitlera, partii nazistowskiej i Trzeciej Rzeszy. Wciąż jednak pozostają niejasności i tajemnice. Jak to się stało, że cywilizowany, kulturalny naród, który dał światu Goethego i Beethovena, Kanta i Hegla, Bacha i Heinego, mógł pójść za tak perwersyjnym przywódcą i pogrążyć się w potwornej i demonicznej orgii zniszczenia? Intelektualiści usiłowali odpowiedzieć na to pytanie na wiele różnych sposobów. Wyjaśniali nazizm jako zjawisko społeczne, kulturalne, polityczne, ekonomiczne. Odpowiedzialnością za jego powstanie obciążali traktat wersalski, kryzys finansowy, galopującą inflację, utratę godności narodowej, narodziny komunizmu, upadek klasy średniej i wiele innych rzeczy.

Oczywiście, wszystkie te elementy odegrały istotną rolę i bez wątpienia były ze sobą powiązane, ale najważniejszą sprawą w zrozumieniu nazizmu jest zakres jego wpływu – jako nowej religii – na naród niemiecki, i to zarówno emocjonalnego, jak i intelektualnego, jednoczącego na swój własny niemoralny sposób serca i umysły. Nazizm przybrał formę religii i jako taki wybawił Niemcy po pierwszej wojnie światowej od czyśćca braku wartości. To właśnie religijny charakter przydał nazizmowi dynamizmu, histerycznego fanatyzmu, demonicznej energii i okrucieństwa, dzięki którym prześcignął totalitarne ruchy we Włoszech i Hiszpanii. Trzecia Rzesza była pierwszym państwem w historii Zachodu od czasów starożytnego Rzymu, które oparte było nie na społecznych, ekonomicznych lub politycznych zasadach, ale na zasadach religijnych i magicznych, a jego samozwańczy przywódca był nie tyle politykiem czy nawet demagogiem, ile szamanem.

Trzecia Rzesza nie powstała jako przypadkowy rezultat jadowitej charyzmy jednego człowieka. Przeciwnie, została starannie obmyślona i skrupulatnie rozpisana na wiele głosów. Z przerażającą samoświadomością i psychologicznym wyrafinowaniem podjęła próbę ożywienia potrzeby religii w narodzie niemieckim i manipulowania nią, kwestię wartości traktując właśnie w sensie religijnym. Nazistowskie Niemcy oferowały kosmologię, filozofię i ideologię. Odwoływały się do serca, podświadomości i intelektu. W tym celu sięgnęły do arsenału starożytnych technik, którymi posługiwały się religie: wymyślnego ceremoniału, śpiewu, rytmicznego skandowania, magicznego krasomówstwa, barwy i światła. Sławetne kongresy partii w Norymberdze nie przypominały zgromadzeń politycznych, jakie obecnie odbywają się na Zachodzie, ale swoisty teatr, podobny do greckich świąt religijnych. Barwy mundurów i sztandarów, rozmieszczenie widzów, wieczorna pora, reflektory, kolejność imprez – to wszystko było dokładnie zaplanowane. Fragmenty filmów z tamtego czasu przedstawiają ludzi odurzonych alkoholem, doprowadzających się do stanu upojenia i ekstazy za pomocą okrzyków „Sieg Heil!" i wielbiących Führera, jakby był bóstwem. Twarze tłumu naznaczone są bezmyślną błogością i tępym, niewolniczym osłupieniem. Takie same twarze można dostrzec na spotkaniach kościelnych, na których sławni kaznodzieje swoimi kazaniami i muzyką próbują rozbudzić zainteresowanie religią chrześcijańską. Nie jest to jedynie kwestia przekonującej retoryki. W rzeczywistości retoryka Hitlera była nieprzekonująca, często banalna, pełna powtórzeń, pozbawiona treści. Ale jego mowy były przepełnione jadowitą energią, rytmiczne skandowanie hipnotyzowało niczym dźwięk bębna. W połączeniu ze zbiorowymi emocjami, presją tysięcy ludzi stłoczonych na ograniczonej przestrzeni podczas pompatycznych widowisk, którym z rozmysłem nadawano kościelną formę, rozdętą do rozmiarów Wagnerowskich, wytwarzały masową histerię i pobudzały prawdziwie religijną żarliwość. W czasie zjazdów z udziałem Hitlera dochodziło do „przemiany świadomości", którą psycholodzy zwykle kojarzą z mistycznym doświadczeniem. Sam Hitler stawał się czarnym Mesjaszem, wchłaniającym religijną energię, którą uruchomił. Według słów jednego z historyków: „Wkrótce naród niemiecki zaczął widzieć w Hitlerze Mesjasza Niemiec. Spotkania publiczne – szczególnie kongresy partii w Norymberdze – otaczała religijna atmosfera. Wszystkie inscenizacje projektowano tak, by wytworzyć nadprzyrodzoną, religijną atmosferę".1

Sami Niemcy zdawali sobie sprawę z religijnego wymiaru tego, co robił Hitler, i w pewnych sytuacjach przyjmowali to z zadowoleniem. Warto tu przytoczyć wypowiedź burmistrza Hamburga: „Niepotrzebni są nam księża. Możemy komunikować się z Bogiem poprzez Adolfa Hitlera"2. W kwietniu 1937 roku grupa niemieckich katolików oznajmiła: „Słowo Hitlera jest prawem boskim, a jego dekrety i prawa mają boską moc"3.

Jednym z najcenniejszych źródeł informacji o sposobie myślenia Hitlera jest Herman Rauschning, jeden z pierwszych członków partii nazistowskiej – wstąpił do niej już w 1926 roku. Wkrótce znalazł się w gronie najbardziej zaufanych współpracowników Hitlera i został wybrany na prezydenta gdańskiego senatu w 1933 roku. Jednakże w roku 1935, głęboko zaniepokojony wydarzeniami w Niemczech, uciekł do Szwajcarii, a potem do Stanów Zjednoczonych. Uważając za swój obowiązek ostrzec świat przed Trzecią Rzeszą, tuż przed wybuchem wojny opublikował dwie książki, w których przytoczył wiele rozmów z Hitlerem. Jasno z nich wynika, że Hitler wiedział doskonale, co robi, i że rozbudzenie potrzeby religii w narodzie niemieckim było elementem drobiazgowo obmyślonego planu. Hitler wyjaśnia Rauschningowi: „Sfanatyzowałem masy, by móc uczynić z nich narzędzie mojej polityki. Ja masy obudziłem. Wyniosłem je ponad nie same, nadałem im sens i funkcję (podkreślenie autorów)"4. Następnie dodaje: „W czasie masowego wiecu myślenie jest wyłączone. A ponieważ takiego stanu potrzebuję, gdyż zapewnia największy stopień skuteczności moich przemówień, każę się stawiać na wiecach wszystkim razem, tak że stają się masą, czy tego chcą czy nie. Inteligencja i burżuazja na równi z robotnikami. Dokonuję przemieszania narodu. Przemawiam do niego jak do mas"5. Sam Hitler pisze w Mein Kampf:

W tych wszystkich przypadkach ma się do czynienia z problemem kształtowania wolnej woli człowieka. Szczególnie widać to podczas spotkań z ludźmi, których wola jest przeciwna mówcy i których trzeba przestawić na nowy sposób myślenia. Wydaje się, że rano i w ciągu dnia potęga ludzkiej woli buntuje się z największą energią przeciwko wszelkim próbom narzucenia jej woli lub opinii innego człowieka. Wieczorem zaś łatwo ulega dominacji silniejszej woli... Tajemniczy sztuczny mrok kościołów katolickich także służy temu celowi, płonące świece, kadzidło..."6

Hitler przyznał, że stosował techniki religijne. Potwierdził także, przynajmniej w pewnym stopniu, gdzie się z nimi zapoznał. „Głównie uczyłem się od jezuitów. Zresztą, o ile wiem, Lenin robił to samo"7. Po jednym ze swoich typowych ataków na wolnomularstwo Hitler powiedział:

[Ich] hierarchiczna budowa i wychowanie przez symbole i rytuały, czyli bez angażowania rozumu, za to przez zapładnianie wyobraźni magicznym działaniem symboliki kultowej - oto właśnie te niebezpieczne i znaczące elementy, które przejmuję. Czy nie rozumie pan, że nasza partia musi być czymś podobnym? Zakonem, hierarchicznym porządkiem świeckiego kapłaństwa"8.

Nazizm nie poprzestał na przejęciu jedynie akcesoriów religijnych. Stał się religią w swojej zasadniczej treści. Część owej treści wziął od Ryszarda Wagnera, który w XIX wieku wychwalał świętość krwi germańskiej i według słów jednego z historyków „namiętnie wierzył w teatr jako świątynię sztuki germańskiej, gdzie mistyczne obrzędy zdolne są odkupić niemiecki naród i niemiecką duszę”.

Oprócz Wagnera, który wpłynął na uformowanie wizji narodowego socjalizmu, Hitler czerpał także inspirację od filozofa Fryderyka Nietzschego, którego myśl wypaczył, wyrwał z kontekstu i przeinaczył, aby odpowiadała jego własnym celom. Nieżyjący Nietzsche nie mógł zaprotestować. Kiedy naziści usiłowali w ten sam sposób zawłaszczyć dzieła żyjącego poety Stefana George'a, ten sprzeciwił się z niezwykłą gwałtownością. Na znak pogardy i odrzucenia nazizmu bezzwłocznie udał się na emigrację do Szwajcarii, ale przedtem zaszczepił opór przeciw Hitlerowi jednemu ze swoich najbliższych uczniów, młodemu hrabiemu von Stauffenbergowi, który stał się pomysłodawcą i głównym wykonawcą zamachu bombowego na Hitlera w 1944 roku.

Hitler i jego otoczenie byli również pod wpływem kilku małych grup okultystycznych i tajnych stowarzyszeń, na przykład Zakonu Nowych Templariuszy, Zakonu Germańskiego i Towarzystwa Thüle, które prowadziły działalność między końcem lat siedemdziesiątych XIX wieku a okresem bezpośrednio po pierwszej wojnie światowej.9 W doktrynach owych grup można odnaleźć wojowniczą wrogość wobec chrześcijaństwa i zainteresowanie starogermańskim pogaństwem.

Nie udało się jednoznacznie ustalić, jak dalece Hitler był osobiście zaangażowany w działalność tych grup okultystycznych, i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy. Z całą pewnością jednak znał ludzi, którzy byli z tymi grupami blisko związani i należeli jednocześnie do partii nazistowskiej w początkach jej działalności. Na przykład wiadomo, że Rudolf Hess i Alfred Rosenberg należeli do Towarzystwa Thüle. Mein Kampf została zadedykowana Dietrichowi Eckhartowi, pośledniemu, obłąkanemu poecie, który był jedną z głównych postaci nie tylko w Towarzystwie Thüle, ale i w innych tego typu związkach.

Jaka zatem była natura nowej religii Hitlera? Jak udało się jej zawładnąć sercami i umysłami utraconymi przez tradycyjny Kościół? Według historyka z końca lat trzydziestych „totalitarny narodowosocjalistyczny światopogląd był wiarą pogańską, uważał chrześcijaństwo za wrogie i antagonistyczne".10

W 1938 roku doktor Arthur Frey, szef Szwajcarskiej Ewangelickiej Agencji Prasowej, opublikował książkę, która wciąż jest jednym z najbardziej wnikliwych opracowań na temat narodowego socjalizmu jako religii. Prawdą jest oczywiście, że Frey jako chrześcijanin dbał o swoje interesy i chciał upiec pieczeń przy cudzym ogniu, mimo to jego obserwacje są trafne. Otóż zdaniem Freya Trzecia Rzesza zamierzała być „nie tylko państwem, ale także wspólnotą religijną, tzn. Kościołem".11 „Führer był nie tylko świeckim kajzerem, który pełnił w państwie rolę rządu, ale także Mesjaszem, który mógł ogłosić tysiącletnie królestwo".12

Ta ocena nie jest ani trochę przesadzona. Co więcej, znajduje niemal dosłowne potwierdzenie w wypowiedzi Baldura von Schiracha, przywódcy Hitlerjugend, odpowiedzialnego za edukację młodych Niemców: „...Służba państwu niemieckiemu wydaje się nam prawdziwą i szczerą służbą Bogu; sztandar Trzeciej Rzeszy wydaje się nam Jego sztandarem; przywódca narodu jest zbawcą, którego On przysłał, aby nas uratować".13 Na temat chrześcijaństwa w Niemczech Hitler powiedział:

Co powinniśmy zrobić? To samo, co zrobił Kościół katolicki, kiedy narzucał poganom swoją wiarę: zachować, co się da zachować, i przeinterpretować. Pójdziemy drogą odwrotną: Wielkanoc nie będzie już zmartwychwstaniem, tylko wieczną odnową naszego narodu, Boże Narodzenie będzie narodzeniem naszego Zbawiciela... Sądzi pan, że te liberalne klechy, które nie mają już wiary, tylko urząd, nie będą nauczać naszego Boga w tych swoich kościołach?".14

Doktor Frey podsumowuje kredo narodowego socjalizmu następująco: „Dla wiary niemieckiej krew jest święta... W ciągu wieków... twórcza tajemnica dziedziczonej krwi przybiera formę rasy".15

Znaczenie krwi podkreśla nazistowska ceremonia, która według francuskiego pisarza Michela Tourniera była równoznaczna z „zapładnianiem sztandarów". Podczas ceremonii oryginalny sztandar nazistowski, zbroczony krwią tych, którzy pod nim maszerowali, kiedy Hitler po raz pierwszy próbował zdobyć władzę w 1923 roku, wykorzystywano w osobliwym rytuale. Przykładano do niego nowe sztandary, tak aby mógł im przekazać - jakby za sprawą groteskowej magii seksualnej - coś ze swojej własnej świętości. W poniższym ustępie jeden z bohaterów Tourniera tak opisuje ceremonię:

Zna pan dalszy ciąg: strzelanina, która kosztowała życie szesnastu członków orszaku Hitlera; Göring został ciężko ranny; sam Hitler, pociągnięty na ziemię przez śmiertelnie rannego Scheubnera-Richtera, zwichnął sobie ramię. A potem wielomiesięczna niewola w twierdzy Landsberg, gdzie Hitler napisał Mein Kampf. Ale wszystko to jest dodatkiem. We wszystkim, co odtąd dotyczy Niemiec, człowiek jest tylko dodatkiem. To, co jedynie liczyło się wtedy, dziewiątego listopada dwudziestego trzeciego roku w Monachium, to chorągiew, chorągiew ze swastyką niesiona przez wywrotowców. Pośród szesnastu trupów wpada do kałuży krwi, która ją plami i uświęca. Odtąd ta krwawa chorągiew, Blutfahne, stanie się najświętszą relikwią partii hitlerowskiej. Od roku trzydziestego trzeciego chorągiew jest dwa razy do roku wystawiana na widok publiczny: dziewiątego listopada, kiedy to marsz do monachijskiej Feldherrnhalle na placu Odeonu jest odtwarzany jak średniowieczne misteria pasyjne, ale przede wszystkim we wrześniu podczas kongresu partii w Norymberdze, który stanowi apogeum rytuału hitlerowskiego. Tam właśnie, niczym rozpłodowiec pokrywający nieskończenie wiele samic, Blutfahne styka się z nowymi chorągwiami spragnionymi takiej inseminacji. Widziałem tę scenę... i zapewniam, że gest Führera dokonującego tego aktu zaślubin symboli to gest hodowcy bydła, który własnoręcznie wpycha pałę byka do pochwy krowy. I można oglądać defiladę całych armii złożonych z samych chorążych, które są wyłącznie armiami chorągwi, rozległe, wzburzone, smagane wiatrem morze sztandarów, bander, flag, proporców, emblematów i godeł. W nocy znicze dopełniają apoteozy – ich światło iluminuje chorągwie, sukno oraz drzewce zakończone brązowymi szpikulcami, a pogrąża w ciemnościach masy ludzkie skazane na jakiś mroczny koniec. Wreszcie, kiedy Führer przystępuje do monumentalnego ołtarza, by odprawić swoje nabożeństwo, sto pięćdziesiąt reflektorów przeciwlotniczych zapala się nagle nad Zeppelinwiese, tworząc świetlistą katedrę, której słupy wysokie na osiem tysięcy metrów poświadczają kosmiczny zasięg celebrowanej tajemnicy"16.

Ceremonia „zapładniania sztandarów" była jedną z wielu uroczystości, świąt i obchodów, za pomocą których naziści zmieniali i adaptowali chrześcijański kalendarz do własnych pogańskich celów: „...obchodzimy święta słońca, roku, płodności, plonów, tam, gdzie nie zostały one zniesione przez religię, która jest obca światu, wroga ziemi".17 Jednym z najważniejszych rytuałów było starożytne święto młodego boga słońca. W akademiach kształcących młodych esesmanów święta Bożego Narodzenia obchodzono nie jako narodziny Chrystusa, ale jako powstanie z popiołów Dzieciątka Słońce w porze zimowego przesilenia dnia z nocą. Nie ma potrzeby omawiać szczegółowo religijnego czy też specyficznie pogańskiego charakteru takich obrzędów; w zasadzie stanowią one dwudziestowieczny wariant starego kultu Sol Invictus, któremu cześć oddawał Konstantyn tysiąc sześćset lat wcześniej. Jedyna istotna różnica polegała na tym, że dla narodowego socjalizmu nawet słońce w jakiś niewytłumaczalny sposób było wyłącznie germańskie.

Jeśli Hitler był mesjaszem nowej religii, to jego kapłanami były elitarne, czarno odziane formacje Schutzstaffel, czyli SS. Hitler zwykł nazywać Heinricha Himmlera, głównodowodzącego SS, swoim Ignacym Loyolą, sugerując w ten sposób podobieństwo między SS i jezuitami. SS rzeczywiście pod wieloma względami wzorowało się na jezuitach i z rozmysłem korzystało z ich doświadczeń w takich dziedzinach jak szkolenie psychologiczne i edukacja. Sami jezuici opierali swoją strukturę i organizację na jeszcze starszych militarno-religijno-rycerskich zakonach, takich jak templariusze i Krzyżacy. Himmler pojmował SS jako zakon w tym właśnie sensie i widział tę organizację jako nową postać Deutschritter – współczesny odpowiednik rycerzy w białych opończach z czarnymi krzyżami, którzy siedemset lat wcześniej zapoczątkowali germański Drang nach Osten (parcie na Wschód) w kierunku Rosji.

Przedwojenne SS podlegało równie surowej rekrutacji, organizacji i rytualizacji jak średniowieczni Deutschritter. Wymyślna i mistyczna ceremonia przyjęcia do zakonu przypominała rycerską inwestyturę. Kandydaci przed wstąpieniem do SS musieli przedstawić własne drzewo genealogiczne potwierdzające czystość ich aryjskiej krwi co najmniej dwa i pół stulecia wstecz, a dla oficerów trzy stulecia. Każdy kandydat musiał przejść nowicjat na religijną modłę, zanim został przyjęty do zakonu. Od masonerii SS nauczyło się, jak ważne są rytualne insygnia, dlatego też hierarchiczne sygnety i kordziki pełniły w niej istotną rolę. Szczególne znaczenie przywiązywano do symboli runicznych. Na rękawach każdego munduru SS widniała runiczna inskrypcja wyhaftowana srebrnym splotem. Emblemat organizacji, podwójne „S” w kształcie dwóch postrzępionych błyskawic, był opisany jako tzw. runa Sig, czyli runa potęgi, rzekomo wykorzystywana przez starożytne plemiona germańskie i symbolizująca grom boga burzy Tora lub Donara - według jednych, Odyna lub Wotana - według drugich.

Himmler wprowadził do SS obłąkańcze zwyczaje. Śluby jej członków przypominały bardziej zaślubiny pogańskie niż chrześcijański obrządek małżeństwa. Zachęcał ludzi z SS do płodzenia potomstwa na nagrobkach – nie trzeba dodawać, że chodziło o nagrobki czystej krwi aryjczyków – uważając, że dzieci poczęte na cmentarzu przenika duch zmarłych, którzy tam spoczywają. Cmentarze, które według przeprowadzonych badań kryły szczątki odpowiednich typów nordyckich, były szczególnie rekomendowane, a ich wykazy regularnie publikowane w oficjalnych gazetach SS.18 Himmler planował stworzenie wewnętrznej kadry arcykapłanów, swoistego konklawe składającego się z dwunastu Obergruppenführerów (odpowiednik generała porucznika w armii), którzy mieli pełnić rolę jego osobistych „rycerzy okrągłego stołu". Ten na poły mistyczny krąg trzynastu członków – liczba świadomie nawiązywała do okultystycznych zgromadzeń oraz do Jezusa i jego uczniów – miał rezydować w głównej kwaterze SS w małym miasteczku Wewelsburg koło Paderborn. Wewelsburg według zamierzeń - prace budowlane nie zostały ukończone przed końcem wojny - miał stać się oficjalną stolicą SS, kultowym centrum, opisywanym jako Mittelpunkt der Welt (środek świata).19 W centrum Wewelsburga mieścił się zamek, w którym każdy z trzynastu urzędujących dygnitarzy miał mieć własny pokój urządzony w stylu epoki, w jakiej rzekomo żył w swoim wcześniejszym wcieleniu. W olbrzymiej wieży północnej trzynastu „rycerzy" miało się spotykać w określonych przez rytuał odstępach czasu. W środku krypty usytuowanej pod wieżą miał płonąć święty ogień, do którego prowadziłyby trzy stopnie, a przy ścianach stałoby dwanaście kamiennych cokołów, których prawdziwe przeznaczenie nie jest znane. Liczby trzy i dwanaście powtarzają się nieustannie w projekcie przebudowy. Symbolika we wszystkim odgrywała istotną rolę: miasto miało rozchodzić się po starannie nakreślonych koncentrycznych kręgach wokół zamku, a jego centralnym punktem byłaby krypta.

Himmler często mówił o geomancji, magii ziemi i liniach na ziemi, lubił fantazjować o Wewelsburgu jako okultystycznym centrum energii podobnym do Stonehenge. Oficjalny organ prasowy „Ahnenerbe" - swego rodzaju biuro badań naukowych SS - często publikował artykuły poświęcone okultyzmowi.

Ciekawe, że żaden z okultystycznych aspektów nazistowskich Niemiec nie znalazł się w bogatym materiale dowodowym w dokumentacji procesów norymberskich. Dlaczego tak się stało? Czy alianccy prokuratorzy nie byli świadomi ich istnienia? Czy odrzucili ten materiał jako nieistotny lub przypadkowy? W rzeczywistości ani jedno, ani drugie. Prokuratorzy w pełni zdawali sobie sprawę z istnienia tego materiału i doceniali jego wagę, obawiali się jednak psychologicznych i duchowych następstw, gdyby opinia publiczna dowiedziała się, że w dwudziestym wieku można było na takich zasadach zbudować państwo, które stało się potęgą. Według nieżyjącego już Aireya Neave'a – jednego z prokuratorów norymberskich – rytualne i okultystyczne aspekty Trzeciej Rzeszy celowo zostały uznane za niedopuszczalny materiał dowodowy.20 Obawiano się, że bystry obrońca, odwołując się do zachodniego racjonalizmu, mógłby domagać się zmniejszenia kary dla zbrodniarzy wojennych ze względu na ich niepoczytalność.

Przedstawiliśmy drobiazgowo religijne aspekty hitlerowskich Niemiec, ponieważ są one niezwykle istotne dla poszukiwania wartości w dzisiejszych czasach. Po wojnie na Zachodzie przyzwyczajono się myśleć o narodowym socjalizmie jako o zwykłej ekstremistycznej partii politycznej, a o Trzeciej Rzeszy jako o państwie rządzonym przez niewielką grupę szaleńców. Z pewnością byli szaleńcami, ale nie w tym tkwi istota sprawy. Chodzi o to, że potrafili zarazić swoim obłędem innych i przeobrazić go w pewną formę mesjańskiej misji. Nazizm nie był zwykłą filozofią polityczną lub ideologią, która wyprowadziła w pole naród niemiecki. Był religią, która zyskała wielu wyznawców, ponieważ spełniała właściwą religii funkcję nadawania sensu i spójności światu, któremu brakowało wówczas tych zasadniczych elementów.

Właśnie z tego powodu Trzecia Rzesza stanowi najcenniejszą lekcję i najokrutniejsze ostrzeżenie. Obecnie wielu ludzi rozczarowanych materializmem opowiada się za państwem opartym na wartościach duchowych. Wydaje się, że taki jest główny cel Prieura de Sion. Teoretycznie jest wystarczająco słuszny i niewielu odpowiedzialnych ludzi byłoby skłonnych z nim się spierać. Jednakże przykład Trzeciej Rzeszy pokazuje, że państwo oparte na zasadach duchowych nie zawsze jest godne pochwały lub pożądane. Jeśli duchowe zasady ulegają wypaczeniu, niszczycielski potencjał staje się większy niż w państwie opartym na zasadach materialistycznych. Duch, który stracił panowanie nad samym sobą, jest znacznie groźniejszy niż materia. Święta wojna może być najbardziej szatańską z wojen bez względu na to, czy prowadzą ją islamscy fundamentaliści na Bliskim Wschodzie czy też chrześcijańscy fundamentaliści w Ameryce.

Przełożył Krzysztof Salawa




1 Langer W., The Mind of Adolf Hitler, s. 55-56.

2. Tamże, s. 56.

3 Tamże.

4. Rauschning, Rozmowy z Hitlerem, s. 227, przeł. Jurgen Hensel i Ryszard Turczyn, Warszawa 1994.

5. Tamże, s. 228.

6. Hitler, Mein Kampf, s. 395.

7. Rauschning, Rozmowy z Hitlerem, s. 256, przeł. Jurgen Hensel i Ryszard Turczyn, Warszawa 1994.

8 Tamże, s. 257.

9 Szczegółowe badania nad wpływem okultyzmu na Hitlera znajdują się w: Goodrick-Clarke, The Occult Roots of Nazizm. Pomysły Hitlera na temat rasy, polityki, eksterminacji niearyjczyków i założenia tysiącletniej rzeszy germańskiej pochodzą głównie z pisma „Ostara" Lanza von Liebenfelsa, który w 1907 roku założył Zakon Nowych Templariuszy. Na sztandarze zakonu widniała swastyka; zob. s. 194-195. Zob. także Phelps, Before Hitler came...

10 Frey, Cross and Swastika, s. 5.

11 Tamże, s. 79.

12 Tamże, s. 78.

13 Baldur von Schirach wypowiedział te słowa podczas procesu w Norymberdze w 1946 roku. Zob. Trial of the Major War Criminals..., t. XIV (maj 1946, 481).

14. Rauschning, Rozmowy z Hitlerem, s. 60, przeł. Jurgen Hensel i Ryszard Turczyn, Warszawa 1994.

15 Frey, Cross and Swastika, s. 85-86.

16. Tournier, Król Olch, s. 228-229, przeł. Leon Bielas, Katowice 1990.

17. Frey, Cross and Swastika, s. 92-93.

18. Wykes, Himmler, s. 121-122.

19.Szczegółowe informacje o Wewelsburgu znajdują się w: Hiiser, Wewelsburg 1933 bis 1945.

20. Informacja ta została przekazana Michaelowi Bentine'owi, a potem nam powtórzona. Zob. Bentine, The Door Marked Summer, s. 291.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"