Michał Szymańczak

OD PRAWA DO ŻYCIA DO PRAWA DO SAMOSTANOWIENIA

(o ewolucji praw przyznawanych dziecku)




W 1871 roku brytyjską opinię publiczną zbulwersowała historia małej Mary Ellen - dziewczynki maltretowanej fizycznie. Jedyną instytucją, która istniała wówczas, żeby chronić przed przemocą było...Towarzystwo Zapobiegania Cierpieniu Zwierząt.

Jednakże w tym samym roku Towarzystwo Lekarskie Stanu Nowy Jork(USA)- jako pierwsza instytucja w świecie- w jednej ze swych rezolucji uznała prawa nowo narodzonego dziecka do ochrony i pomocy. W 1900 roku w Chicago utworzono pierwszą w świecie instytucję sądu dla nieletnich rozpatrującą sprawy przestępstw dzieci i młodzieży według odmiennych, łagodniejszych- niż wobec dorosłych- procedur. W 1915 roku w Norwegii- pierwszym państwie na świecie- ustawowo zrównano w prawach dzieci małżeńskie i pozamałżeńskie.

Drzwi do urealnienia nowoczesnych koncepcji ochrony praw dzieci zostały otwarte. Stało się to mniej więcej w 125 lat po Rewolucji Francuskiej będącej kamieniem milowym w rozwoju koncepcji praw człowieka. Stało się to mniej więcej równolegle ze zniesieniem w świecie niewolnictwa.

“Rzeź niewiniątek” (tak zatytułowana jest wydana ostatnio w Stanach Zjednoczonych historia maltretowania dzieci) towarzyszyła ludzkości niemal przez cały czas jej istnienia. Jak pisze Barbara Kowalska - Ehrlich: “Przez całe wieki stosunki w rodzinie regulowane były głównie normami religijnymi oraz obyczajowymi i to one wyznaczały naczelną rolę ojca a normy prawa naczelnego ją sankcjonowały. Te różnorodne normy społeczne regulowały zresztą w dawnych czasach wiele kwestii np. wiek, w którym nadaje się imię dziecku, różnicowały pozycję dziecka z małżeństwa i pozamałżeńskiego, stosunki majątkowe, spadkowe, sprawowanie opieki, ojcowskie prawo karania dzieci itp. Ojciec decydował jednak o wszystkich istotnych sprawach dziecka, a stosunki w rodzinie pozostawały jego wewnętrzną sprawą”(KOWALSKA-EHRLICH 1992 s.88). A wśród tych istotnych spraw znajdowała też swoje miejsce zasadnicza- życie dziecka, którego pełnym dysponentem był właśnie ojciec.

Nie miejsce tu na zastanawianie się nad uwarunkowaniami tej sytuacji. Warto wszakże zauważyć, że historycy myśli pedagogicznej korzeni barbarzyńskiego traktowania dzieci doszukują się w Starym Testamencie, gdzie zostało zapisane: ”Ja będę mu ojcem, a on będzie mi synem: gdy zgrzeszy, ukarzę go rózgą ludzką i ciosami synów ludzkich”(Druga Księga Samuela 7,14)(GREVEN 1992).

Prawo życia i śmierci przysługujące ojcu zniósł w Rzymie, w 365 roku cesarz Walentynian I. Zakazane zostało zabicie i porzucenie dziecka: uznano to za przestępstwo, pozostawiając ojcu prawo karcenia dzieci. Tę datę uznać można za przełom w historii praw przyznawanych dziecku: de facto- jak zauważa Samuel Radbill- cesarski edykt zapoczątkował tę historię, a wszystko co uczyniono później stanowiło jedynie rozwinięcie tamtej decyzji(RADBILL 1968).

Historycy wychowania przywołują Nowy Testament, w którym po raz pierwszy został sformułowany zakaz poszanowania dzieci: “Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo powiadam wam, że aniołowie ich w niebie ustawicznie patrzą na oblicza Ojca mojego, który jest w niebie”(Ewangelia św. Mateusza 18,10).

Nie było przy tym oczywiście tak, iż do czasu Walentyniańskiego edyktu w historii cywilizacji nie działały instytucje w jakiś sposób chroniące dzieci. Przykładowo, historia instytucji opieki nad dzieckiem datuje się od czwartego tysiąclecia p.n.e., gdy w Mezopotamii funkcjonowała instytucja patrona nad sierotami. Z kolei starohinduska Rigweda (jedna z czterech Ksiąg- Med. zawierająca poematy religijne z 1500- 600 roku p.n.e.)wspomina wręcz o swoistej prawnej ochronie dzieci. Nie zmienia to jednak faktu, ze właśnie tamten edykt uznać można za początek- powolnej, ale systematycznej- ewolucji prawnej ochrony dziecka. Zagwarantowano mu bowiem wówczas prawo najważniejsze- prawo do życia.(Współcześnie uważa się, że prawo do życia przysługuje z samej istoty człowieczeństwa, a nie z nadania).

Jednocześnie jednak upłynąć musiały dalsze setki lat, aby do społecznej świadomości wkroczyło choćby pojęcie “dzieciństwa”, co nastąpiło pod koniec

XVI w.(HART 1990).Trzeba było dalszych dwustu lat, aby J.J. Rousseau napisał znamienne zdanie: ”Mniej mówmy o obowiązkach dzieci, a więcej o ich prawach”(Za: RADBILL 1968, s. 12).Trzeba było kolejnych stu kilkudziesięciu lat, by pojawił się międzynarodowy ruch na rzecz ochrony praw dzieci.

Przełomową rolę w tej ewolucji odegrał bez wątpienia wiek dwudziesty. Myśląc wszakże o specyfice tego okresu w odniesieniu do walki o pełną ochronę praw dziecka szczególną uwagę zwrócić trzeba na role żywiołowo powstających od końca XIX w. I aktywnie działających międzynarodowych organizacji na rzecz dzieci.

W 1913 roku w Belgii odbył się I Międzynarodowy Kongres Opieki nad Dzieckiem, podczas którego zaproponowano powołanie międzynarodowego stowarzyszenia opieki nad dzieckiem. W 1920 roku z trzech wielkich organizacji- Międzynarodowego Czerwonego Krzyża(Genewa), Komitetu Pomocy Dzieciom(Berno) i Towarzystwa Funduszu Ratowania Dzieci(Londyn)- wyłonił się Międzynarodowy Związek Pomocy Dzieciom (Union Internationale de Secours aux Enfants- UISE).Jego założycielką była Englantyne Jebb, słynna już wówczas angielska bojowniczka o prawa kobiet i organizatorka pomocy dzieciom dotkniętym kataklizmem wojennym. Co zatem znamienne, zorganizowany ruch na rzecz ochrony praw dzieci wyłonił się w jakiejś mierze z ruchu feministycznego oraz ruchu na rzecz obrony zwierząt(o czym wspominaliśmy na wstępie).Paradoks to historii, czy może znaczący symbol, o którym warto pamiętać?

Międzynarodowy Związek Pomocy Dzieciom w 1923 roku podjął uchwałę zwaną Deklaracją Praw Dziecka, która przyjęta została przez Ligę Narodów. Fundamentalne znaczenie miała preambuła Deklaracji mówiąca, że “mężczyźni i kobiety wszystkich narodowości uznają, że ludzkość powinna dać dziecku wszystko, co posiada najlepszego i stwierdzają, że ciążą na nich, bez względu na rasę, narodowość i wyznanie- wyspecyfikowane następnie obowiązki”.

Cesarz Walentynian przyznał dzieciom bezwzględne prawo do życia. J.J Rousseau zauważył, że powinny im przysługiwać prawa obywatelskie. Lekarze, prawnicy, psychologowie, pedagodzy z przełomu stulecia wypracowali formy pracy z dzieckiem zakładające szczególne ich traktowanie. Deklaracja Praw Dziecka określiła, na czym to szczególne traktowanie powinno polegać- na ofiarowywaniu wszystkiego co najlepsze, na uznaniu, że dziecko jest najwyższym dobrem.

Kolejny istotny krok w ewolucji praw przyznawanych dzieciom to dziesięciopunktowa Deklaracja Praw Dziecka ONZ z 1959 roku. Rola tego dokumentu polega przede wszystkim na znaczącym poszerzeniu katalogu praw dzieci. Próbuje on bowiem określić, jakie treści zawierają się w stwierdzeniu, że każde dziecko powinno dostać wszystko to, co ludzkość ma najlepszego, a więc:

-równość wszystkich dzieci, bez żadnego wyjątku i różnicy,

-możliwość szczególnej ochrony prawnej,

-prawo do nazwiska i obywatelstwa,

-możliwość korzystania z opieki społecznej,

-szczególna opieka nad dziećmi specjalnej troski,

-miłość i zrozumienie jako podstawę rozwoju,

-bezpłatną i obowiązkową naukę na poziomie przynajmniej podstawowym,

-pierwszeństwo w zakresie otrzymywania wszelkiej ochrony i pomocy,

-pełną ochronę przed zaniedbaniem, okrucieństwem i wyzyskiem,

-wychowywanie w duchu pokoju, zrozumienia, braterstwa, tolerancji.

Po kolejnych trzydziestu latach- i jedenastu latach prac nad projektem- w1989 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych jednomyślnie uchwaliła Konwencję o Prawach Dziecka. Ustala ona w sposób kompleksowy status prawny i społeczny dziecka(osoby do lat 18)w oparciu o dotychczasowe regulacje międzynarodowe, a także nowe koncepcje wychowawcze i idee dotyczące traktowania dzieci i młodzieży. Ustanawia pełny katalog praw dziecka jako istoty ludzkiej”.(KOWALSKA-EHRLICH 1992, s.91).

Co zatem postanawia Konwencja? Generalnie zobowiązuje ona państwa, które ją ratyfikowały do:

*zapewnienia każdemu dziecku: opieki medycznej, kształcenia, szkolenia zawodowego, opieki społecznej, możliwości do zabawy i wypoczynku, właściwego traktowania wobec prawa;

*zapewnienia specjalnej opieki: dzieciom niepełnosprawnym, dzieciom uchodźcom, dzieciom mniejszości(etnicznych, religijnych), dzieciom- ofiarom maltretowania, zaniedbywania, tortur, konfliktów zbrojnych, dzieciom bez rodzin- przez opiekę zastępczą i adopcję;

*pomagania rodzinie przez: respektowanie jej odpowiedzialności, praw i obowiązków w zakresie ochrony i opieki nad dziećmi oraz troski o rozwój dziecka, zapewnienie rodzinie odpowiedniego materialnego standardu życia, umożliwianie kontaktu dzieciom z obojgiem rodziców w sytuacji ich rozstania, promowanie instytucji opieki i pomocy dziecku;

*ochrony dziecka przed: wyzyskiem w pracy, wykorzystywaniem seksualnym, traktowaniem jak “żywy towar”, maltretowaniem i zaniedbywaniem ich przez rodzinę, narkomanią, torturami, pozaprawnymi decyzjami dotyczącymi ich losu, okrutnym karaniem, pozaprawnym izolowaniem od rodziny, szkodliwymi dla zdrowia praktykami tradycyjnymi;

*umożliwienia dziecku: wyrażania własnych poglądów w sprawach jego dotyczących, otrzymywania i przekazywania informacji, uczestnictwa w życiu kulturalnym, uczestniczenia w zgromadzeniach i zakładania stowarzyszeń, odbywania praktyk religijnych(wszystko- odpowiednio do wieku i dojrzałości dziecka).

Są to więc zasady, których urzeczywistnienie wieńczyłoby dotychczasową ewolucję doktryny praw dziecka.

Próbując ogólnie-i najkrócej-określić kierunki ewolucji praw dzieci- od edyktu Walentyniana do Konwencji o Prawach Dziecka ONZ-jak się wydaje odnotować trzeba przede wszystkim:

  • uznanie, że dzieciom w ogóle należą się określone prawa,
  • uznanie dziecka za podmiot prawa(przestało ono być własnością człowieka dorosłego, stało się obywatelem),
  • zmianę sytuacji dziecka w rodzinie- z nieograniczonej podległości władzy ojca do ustanowienia instytucji władzy rodzicielskiej wyznaczonej zasadą “dobra dziecka”,
  • poszerzenie tzw. katalogu (zbioru) praw dzieci - od prawa do dziedziczenia(okres starożytny)i prawa do życia po prawa dotyczące wszystkich aspektów życia dziecka (Konwencja o Prawach Dziecka ONZ),
  • ustawowe zrównanie praw wszystkich dzieci, w tym pozamałżeńskich,
  • ustanowienie osobnych (łagodniejszych) procedur postępowania w odniesieniu do dzieci i młodzieży niedostosowanej społecznie,
  • ustanowienie szczególnej ochrony, opieki i pomocy dzieciom specjalnej troski, dzieciom uchodźców i mniejszości narodowych,
  • przejmowanie przez państwo ciężaru zapewnienia dzieciom ochrony ich praw (przy pomocniczej jedynie roli stowarzyszeń i organizacji),
  • wzrost roli społeczności międzynarodowej w wysiłkach na rzecz efektywnej ochrony praw dzieci na całym świecie (BALCEREK 1986),

Do tego zatem doszła współczesna cywilizacja i wyraźnie widać jak daleką drogę przeszła od Walentyniańskich czasów. I wydaje się, że tego rodzaju postęp o wiele bardziej odmienił oblicze naszego świata niż najnowocześniejsze konstrukcje mostów, jeśli porównamy je z rzymskimi akweduktami...

Czy jednak faktycznie Konwencja o Prawach Dziecka ONZ, jak częstokroć twierdzi się, formułuje PEŁNY katalog praw dzieci? Czy z chwilą urzeczywistnienia wszystkich postanowień Konwencji na całym świecie(co oczywiście jest niezwykle trudne i trwać będzie kolejne dziesiątki lat, jeśli cywilizacja w ogóle ewoluować będzie w tym kierunku)dzieci doświadczą pełnego respektowania ich praw, a co za tym idzie-pełnej emancypacji?

Odpowiedź na tak sformułowane pytanie musi być negatywna. Weźmy przykładowo miłość i zrozumienie jako podstawę właściwego rozwoju dziecka, wyspecyfikowane w Deklaracji Praw Dziecka z 1959 roku, a “zapomniane” niejako w Konwencji. Okazuje się przeto, że Konwencja-wypadkowa zróżnicowanych grup nacisku-ustanawia lub sankcjonuje pewne normy, na przykład priorytet wychowania rodzinnego, ale z różnych względów unika wniknięcia “w głąb” tych norm. Co bowiem lepsze z punktu widzenia dobra dziecka: wspólnota rodzinna z rodzicami, z którymi brak jakiejkolwiek więzi emocjonalnej, czy może opieka zastępcza ze strony osób kochanych przez dziecko, ale “obcych”(rodzice zastępczy)? Dylemat to bynajmniej nie banalny, ale zgodnie z postanowieniami Konwencji właściwa odpowiedź mogłaby być tylko jedna-“lepszy” znienawidzony rodziciel niż kochany inny opiekun...

To wszakże jeden z przykładów obrazujący, że ONZ-owska Konwencja nie jest bynajmniej panaceum na każdą sytuację.

Na początku lat siedemdziesiątych pojawił się nowy nurt refleksji humanistycznej- antypedagogika, radykalnie włączająca się do ruchu na rzecz ochrony praw dzieci. I choć częstokroć chciano by traktować ją jak “niegroźne dziwactwo”, to jednak nazwiska sławnych jej przedstawicieli- wybitnych psychologów Abrahama Maslowa, Alice Miller czy Carla Rogersa, pedagoga Alexandra Neilla, czy przywoływanego przez antypedagogów prekursora ruchu- Janusza Korczaka, nakazują traktować ten nurt z większym respektem.

W kwestii ochrony praw dzieci antypedagodzy twierdzą, iż po uzyskaniu równouprawnienia przez Murzynów i kobiety, dzieci są ostatnią dyskryminowaną grupą istot ludzkich. Generalnie deprecjonują oni wszelkie akty prawne określające prawa dzieci(w tym akty międzynarodowe takie jak Konwencja o Prawach Dziecka), twierdząc że mimo deklaracji o podmiotowości dziecka ujmują one zagadnienie praw wyłącznie w kategoriach opieki, jaka dzieciom przysługuje.

W Polsce stanowisko takie najwyraźniej wyraża prof. Aleksander Lewin, sukcesor dorobku pedagogicznego Janusza Korczaka i przewodniczący Polskiego Komitetu Korczakowskiego: “Mimo wielu deklaracji o podmiotowości, dzieci ciągle są traktowane przede wszystkim jako przedmiot opieki, jako konsumenci, którym trzeba dostarczać wszelkiego rodzaju dóbr(materialnych i duchowych)... nawet Deklaracja Praw Dziecka ONZ z r. 1959- przy całym niewątpliwym znaczeniu- ma charakter jednostronny, protekcjonistyczny, ujmuje zagadnienie praw dzieci wyłącznie w kategoriach opieki, jaką dorośli powinni zapewnić dzieciom. Okazuje się- i jest to zjawisko nieco paradoksalne- że rozwój form opieki oznacza najczęściej jeszcze większe uzależnienie dziecka i ograniczenie jego praw”(LEWIN 1990, s.49).

Aby taki stan rzeczy przezwyciężyć należy- zdaniem antypedagogów- z jednej strony rozpoznać obszary dziecięcej dyskryminacji, z drugiej zaś- postulować prawa, które by te dyskryminacje wyeliminowały; należy uprawomocnić faktycznie pełny katalog praw dzieci, a więc katalog, który uwzględniałby immanentne prawa dziecka jako osoby ludzkiej.

Zauważamy zasadniczą różnicę w podejściu do praw dzieci we wszystkich dotychczasowych rozwiązaniach w porównaniu z decyzjami antypedagogów. Omawiana ewolucja praw dzieci była de facto powiększaniem zbiorów praw PRZYZNAWANYCH dzieciom- od prawa do życia po cały kompleks praw ujętych w Konwencji o Prawach Dziecka ONZ. Tymczasem antypedagodzy twierdzą, że dzieciom praw przyznawać nie można- bowiem wizja świata, która się za tym kryje jest wizją gdzie ktoś(np. dorośli) komuś(np. dzieciom)może jakieś prawa przyznawać czy odbierać, co jest ewidentnym świadectwem nierówności i humanitarnego- w najlepszym przypadku- protekcjonizmu. Tymczasem każda jednostka ludzka, a więc również dziecko, posiada określone prawa nie z czyjegoś nadania, ale z samej natury swojego istnienia.

Zasadniczym zatem prawem każdego człowieka - a więc i dziecka - jest prawo do samostanowienia - i o nie przede wszystkim upominają się antypedagodzy. Co zawiera w sobie to prawo?

Richard Farson z Western Behavioral Science Institute w La Jolla w USA twierdzi, iż samostanowienie w odniesieniu do dzieci oznacza między innymi:

  • prawo do swobodnego wyboru środowiska życia-gwarantujące możliwość opuszczenia domu rodzinnego i życia w środowisku zastępczym(jak wiadomo, ostatnio decyzja jednego z sądów amerykańskich umożliwiła chłopcu zmianę środowiska rodzinnego na JEGO WNIOSEK, co w precedensowym prawie amerykańskim otwiera drogę do powszechnego zagwarantowania tego prawa);
  • prawo do uczestniczenia w życiu politycznym- gwarantujące bierne i czynne prawa wyborcze(bo jakie jest racjonalne wytłumaczenie tego, że np. nie może wybierać osoba, która ma 17 lat i 364 dni, a może osoba, która ma 18 lat i 1 dzień? Dlaczego nie może wybierać 17- latek(będący-co się zdarza-studentem nauk politycznych), a może(co również się zdarza) 100-latek kojarzący jedynie własne imię i nazwisko?
  • prawo do działalności gospodarczej-gwarantujące możliwość prowadzenia własnych firm(np. mycia samochodów - na całym świecie dzieci to robią, ale dzieje się to na ogół nielegalnie: są niezarejestrowani, nie odprowadzają podatków, nie chronią ich związki zawodowe, etc.)

Przytoczone powyżej niektóre z postulatów antypedagogów brzmią dzisiaj abstrakcyjnie; nie zmienia to jednak faktu, iż samostanowienie jest celem, w kierunku którego- czy chcemy tego, czy nie-ewoluować zapewne będzie doktryna praw dziecka. Już dziś nie dziwi nas, że kilkunastolatek sam decyduje o swojej fryzurze(nie do pomyślenia w mojej młodości!). Mniej oczywiste, ale są też tacy, których nie dziwi, że dziecko w momencie rozwodu rodziców może w niektórych krajach(niestety bardzo rzadko w Polsce)zadecydować, przy którym z rodziców pragnie pozostać- choć to niezwykle ważna i mająca najdalej idące skutki decyzja.

Być może więc kiedyś, w dalekiej przyszłości, dzieci nie będą mogły uwierzyć, że były ongiś takie czasy gdy prawa do samostanowienia - w majestacie krajowych i międzynarodowych rozwiązań legislacyjnych - nie przyznawano 1/3 ludzkości.

 

LITERATURA

M. BALCEREK(1986) Prawa dziecka. Warszawa, PWN

S. J. BREINER(1990) Slaughter of the Innocents. Child Abuse through the Ages and Today. New York, Plenum Press.

CHILDREN’S RIGHTS AND YOU (1990).Genewa, NGO Group for the Convention.

P.GREVEN (1992)Spare the Child. The Religious Roots of Punishment and the Psychological Impact of Physical Abuse.

S.N.HART(1990)The History of Children’s Psychological Rights. W: Z.PAVLOVIV, ur. Psiholoske pravice otrok. Liubljana, Drustvo Psihologov Slovenije.

B.KOWALSKA-EHRLICH(1992)Ochrona dziecka w świetle Konwencji Praw Dziecka i w prawie polskim. W:A.RZEPLIŃSKI, red. Prawa i wolności człowieka. Warszawa, CODN.

A.LEWIN (1990)Czy dziecko ma prawa. ”Biuletyn Polskiego Komitetu Korczakowskiego” nr 25.

S.X RADBILL(1968) Children in a World of Violence: A History of Child Abuse. W: R.E.HELFER, R.S.KEMPE, eds. The Battered Child. Chicago, The University of Chicago Press.

B.ŚLIWERSKI(1991)Wychowanie między przemocą a wolnością. ”Biuletyn Pedagogiczny Pałacu Młodzieży w Łodzi”, nr 1.

S.WOŁOSZYN (1978) Korczak. Warszawa, Wiedza Powszechna.






Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation