[ Strona główna ]

RACJE

PO NAMYŚLE


Joanna Hańderek

BRZMI DUMNIE ... JAKO CYMBAŁ BRZĘCZĄCY

Na Światowy Dzień Przeciwko Handlowi Ludźmi



Człowiek - to brzmi dumnie? Owszem, brzmi ...jako cymbał brzęczący!1

Uwielbiamy rozprawiać o naszym człowieczeństwie i naszym humanizmie. Pławimy się w naszych osiągnięciach cywilizacyjnych, zachwycamy się zdobyczami nauki i kultury. Tymczasem, jeśli przyjrzeć się bliżej naszym osiągnięciom, robi się dziwnie mroczno. Po pierwsze wiele kultur (a może nawet i wszystkie – nie lubię stwierdzeń radykalnych, obawiam się jednak, że prawda jest radykalna), zbudowanych jest na krzywdzie. Odkąd człowiek ruszył w świat i zaczął zdobywać nowe ziemie i nowe umiejętności, odkąd zaczął rozbudowywać swoje domostwa i rozwijać cywilizację, stał się wrogiem drugiego człowieka i całego świata.

Udomowienie zwierząt i ludzi, które zaczęło się wraz z przyjęciem osiadłego trybu życia, stało się równocześnie zniewoleniem. W zasadzie można tu postawić znak równości. Udomowienie zwierząt, udomowienie świata, człowieka to proces brutalizacji stosunków społecznych, jak i rozwoju niewolnictwa.

Uwielbiamy się szczycić, że w naszych czasach i naszej kulturze niewolnictwo zostało zniesione. Są to jednak pozory postępu i próżne samozadowolenie. Dzisiaj (30 lipca) obchodzimy Światowy dzień przeciwko handlowi ludźmi – obchodzony nie bez przyczyny. Obchody uświadamiają nam, że pod powierzchnią praw człowieka, dziecka, kobiet kryje się obraz niewolnictwa głęboko zakorzenionego w naszej kulturze i nierzadko chronionego przez prawo i obyczaje. Oburza nas myśl, że można zapewnić ochronę prawną i socjalną prostytutkom, tymczasem prostytucja właśnie jest źródłem niewolnictwa. Na „czerwonym” rynku handluje się głównie kobietami sprzedawanymi do domów publicznych na całym świecie. Współcześni handlarze tak zwanym żywym towarem bez trudu pozyskują nowe ofiary i znakują swoją „własność” jak bydło!!! Kody kreskowe wypalane na ramieniu lub na karku stały się współcześnie swoistym standardem. Myśl o zaapewnieniu ochrony prawnej kobietom świadcząym usługi seksualne oburza nas tak bardzo, że nie bierzemy pod uwagę, iż pozostawiając je bez tej ochrony, skazujemy miliony kobiet na życie w niewoli i przemocy.

Wolimy problemu nie widzieć, wolimy o nim nie myśleć. Uważamy, że skoro mamy prawo międzynarodowe i organizacje pozarządowe wspierające ofiary, to wszystko już jest załatwione. Tymczasem każdym naszym codziennym wyborem przypieczętowujemy czyjś los. Sięgając po tanie produkty, sankcjonujemy niewolniczą pracę ludzi w szwalniach w Bangladeszu lub innych miejscach na świecie, gdzie roi się od półlegalnych przedsiębiorstw i podwykonawców wielkich korporacji. Liczy się dla nas cena i metka, nie zadajemy sobie pytania, dlaczego, jakim cudem, koszula czy spodnie są takie tanie. To dla naszego komfortu i dla naszej satysfakcji w wielu miejscach na świecie ludzie pracują niewolniczo. Świat fair trade to świat świadomości, że moje wybory, nawet te najmniej istotne, mają znaczenie dla drugiego człowieka, nierzadko po drugiej stronie globu.

Rozczulamy się nad losem dziecka, małej niewinnej istoty pobitej przez złych rodziców. Wstrząsają nami wiadomości o takich dramatach, ale wolimy nie zaprzątać sobie głowy losem dzieci porwanych przez handlarzy żywym towarem i sprzedawanych do domów publicznych lub do pracy niewolniczej. Skąd te dzieci są porywane? Bardzo często trafiają do handlarzy żywym towarem prosto ze szklaku uchodźczego, podczas ucieczki z terenów zagrożonych wojną lub katastrofą klimatyczną. My jednak wolimy opowiadać o Polsce dla Polaków i ochronie naszej kulturowej tradycji niż zastanowić się, jak możemy pomóc uchodźcom, by dotarli do nas bezpiecznie. Ups! Zapomniałam, że my nie chcemy uchodźców przyjmować! Ich los mało nas obchodzi!

Problem współczesnego niewolnictwa to problem naszej ślepoty na podstawowe fakty: niesprawiedliwości społecznej, opresji kulturowej, biedy i dyskryminacji. Wiele osób dotkniętych niewolnictwem zostaje uprzedmiotowionych dużo wcześniej, stąd ich krzywda nie robi na nikim specjalnego wrażenia. Kobiety ciągle żyją w przestrzeni dyskryminacji. Porywane, torturowane, gwałcone ciągle żyją z piętnem: własnej głupoty i chciwości (co mądrzejsi powiedzą, że sama jest sobie winna, przecież zgłosiła się do pracy za granicą, nie sprawdzając dokładnie ogłoszenia), własnej łatwowierności. Po co zaufała i wsiadła do samochodu kolegi? Mogła przecież przewidzieć, że ten wywiezie ją za granicę i sprzeda. Cały czas prostytutki to tylko dziwki, a dziwki przecież nie można zgwałcić. Cały czas prostytucja jest hańbą, więc skrzywdzona kobieta, nawet jak ucieknie, musi zmagać się nie tylko z traumą, nie tylko z prześladowcami i wspomnieniem koszmaru, ale często też musi zmagać się z napiętnowaniem przez swoje środowisko.

Współczesne oblicze niewolnictwa ma twarz naszej obojętności. Uważamy, że sprawa już została załatwiona. Teraz tylko gdzieś daleko, gdzieś poza naszym światem, gdzieś na marginesie społeczeństwa wydarzają się straszne rzeczy, ale one nas nie dotyczą. One nie są naszym udziałem. I nie chcemy nawet się zastanowić co z tej naszej obojętności wynika dla ofiar, jak bardzo dajemy przyzwolenie i wzmacniamy oprawców. Zapominamy też, że niewolnictwo nie jest tylko echem przeszłości, bohaterską lub wzruszającą opowieścią o Spartakusie lub wuju Tomie, ale naszym niewidzeniem, niesłyszeniem i niemówieniem o tym, co się dzieje dokoła nas, jest naszym codziennym wyborem.



1. Warto przypomnieć, że autor tych słów dobrowolnie przyjął pseudonim „Gorki” (po polsku „Gorzki”), a cytowane zdanie pochodzi z dramatu społecznego pt. Na dnie – opowieści o ludziach zepchniętych na margines, wegetujących w domu noclegowym (przyp. red.).







Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"