[ Strona główna ]

RACJE

numer 3

WYBORY 2020


Joanna Hańderek

DLACZEGO NIE DUDA


PiS od lat prowadzi kampanię nienawiści. Zarówno podczas wyborów jak, i między wyborami, zamiast poważnego namysłu i debaty nad rozwiązaniami ważnych problemów życia społecznego i politycznego. Na celowniku znaleźli się uchodźcy, kobiety, ekolodzy, Europejczycy i ludzie ze środowisk LGBT. W obecnej kampanii z jednej strony mamy do czynienia z eskalacją tych tendencji, z drugiej zaś Andrzej Duda dodaje do tej nienawiści coś więcej: histerię!

Podstawową rolą prezydenta jest czuwanie nad przestrzeganiem konstytucji. To jego zadanie numer jeden. Przez całą kończącą się kadencję swojej prezydentury Andrzej Duda wielokrotnie nie tylko łamał konstytucję, ale wręcz bagatelizował jej znaczenie. W ten sposób strażnik konstytucji przyzwyczajał nas do tego, że konstytucja jest czymś nieistotnym i mało ważnym, jakimś papierkiem, nad którym mogą debatować białe kołnierzyki.

Ostatni histeryczny pomysł kampanijny Dudy to wprowadzenie do konstytucji zapisu zakazującego adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Dwa w jednym: akt nienawiści i objaw ignorancji. W konstytucji naszego kraju małżeństwo, niestety, zdefiniowane jest jako związek mężczyzny i kobiety, i nie ma w niej nigdzie zapisu o legalizacji par jednopłciowych. Pomijając haniebność tej dyskryminacji, można zobaczyć, jak dla prezydenta Dudy konstytucja nic nie znaczy. Propozycja by wprowadzić do niej tak krzywdzący zapis oznacza, że lekceważy fakt, iż zapis ten nie odnosiłby się do żadnej innej ustawy. Ot taki symbol nienawiści. Pokazanie światu, że w Polsce geje i lesbijki, osoby transpłciowe, biseksualne nie mają swego miejsca. Dwa w jednym: upokorzenie ludzi i akt pogardy wobec konstytucji.

Prezydent powinien być prezydentem wszystkich Polaków. Niezależnie od własnych przekonań politycznych i zaplecza partyjnego – to taka ładna teoria. Obecnie panujący jest prezydentem właściwie jednego człowieka – prezesa swojej partii; to tylko posłuszny długopis. W okresie kampanii prezydent/kandydat Duda wpadł jednak najpierw w lekką, a później coraz większą histerię. To chęć wykazania się siłą i niezależnością. Dlatego w każdym, kolejnym wiecu wyborczym prezydent/kandydat Duda czuje się w obowiązku samodzielnie kogoś zaatakować. Ostatnio tak zwane elity. Mowa iście w duchu gomułkowskim o zdegenerowanych elitach warszawki i krakówka, które okradają prosty lud, prawdziwych Polaków, bo zdaniem Dudy prawdziwa Polska to Polska wiejska. To poniżanie ludzi wykształconych z wielkich miast ujawnia dziwną potrzebę, by się wykazać w upokarzaniu i szczuciu jednych na drugich. To naprawdę przerażające. Pokrzykiwanie, budzenie nienawiści do elit (po raz kolejny), do osób wykształconych (ciągle to samo), do intelektualistów To iście fanatyczne i dyktatorskie zachowanie. (Czasem mam wrażenie, że wzorem stalinowców zaczną robić „test dłoni”: jak zniszczona od pracy fizycznej, to znaczy, że dobra, jak niezniszczona, to znaczy, że człowiek jest zły).

Prezydent/kandydat powstał z kolan, przestał ratować opłatki i wyprostowany, z groźną miną, zaczął wykrzykiwać, że jest obrońcą ludu. Kto wie, czy jeszcze przed wyborami coś mu się nie przypomni z historii i zacznie mówić o kułakach?

Prezydent powinien być gwarantem naszej stabilności. Duda głównie opowiada, że sam jest stabilny. To rozczulające, obrazek rodzinnego szczęścia. Tylko, że pierwsza dama póki co realizuje się w jego cieniu, nic nie mówiąc, a sam Duda pytany o żonę, zasugerował, że takie jest jej miejsce i rola: słuchać i milczeć.

Rzeczywiście okazuje się stabilny: w poglądach tradycyjnych, gdzie równość i dbałość o prawa kobiet nie istnieją, a ryby, dzieci i kobiety głosu nie mają. Piękna to stabilizacja. Do tego dochodzi dbałość o przyszłość. Flagowy program 500+, który można streścić do hasła „idźcie i rozmnażajcie się” nie zawiera jednego: co stanie się z tymi dziećmi za 10 i 20 lat. Duda uwielbia pozować na tle dzieci, nie mówi jednak nic o zanieczyszczeniu powietrza i zmianach klimatycznych, czyli nie zauważa realnych problemów dzieci, na tle których tak ślicznie się ustawia. Pytany o ekologię Andrzej Duda pokrzykuje, że w ostatnich latach jego kadencji zrobił dużo. Ciekawe, co zrobił, skoro on sam w przemówieniach neguje globalne ocieplenie jako efekt działalności człowieka, oraz jest gorącym orędownikiem polskiego węgla. Pomijając fakt, że ten „polski” węgiel przyjeżdża do nas z Donbasu, a sprzedawany jest Polakom przez Rosjan (więc kupujemy kradziony węgiel) – gospodarka powinna przechodzić na energię ekologiczną. Tymczasem Andrzej Duda opowiada, jak to człowiek nie wpływa na klimat, bo ten sam z siebie się zmienia.

Za chwilę wybory. Trzeba sobie zadać pytanie, czy chcemy, aby nasz prezydent dukał po angielsku, tańczył na spotkaniach religijnych, pokrzykiwał o elitach i wykształciuchach, odbierał prawo do szczęścia osobom ze środowisk LGBT, upokarzał aktywistki i aktywistów, nie liczył się z kobietami, bronił nas przed ekologią? Czy chcemy, żeby ciągle szczuł nas na siebie. Trzeba sobie odpowiedzieć, czy chcemy tej nienawiści i jej eskalacji w naszym życiu, jaką funduje nam przez ostatnią kadencję i podczas tej kampanii prezydent/kandydat? Wojna polsko-polska już się toczy na niemal każdym wiecu i każdym spotkaniu przedwyborczym. Czy chcemy jej eskalacji? Nienawiść w słowie może się szbko przerodzić w nienawistne czyny i o tym musimy pamiętać.








Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"