Peter Singer

CZY POWINNIŚMY PROWADZIĆ BADANIA NA TEMAT RASY I INTELIGENCJI?


W nowoczesnych liberalnych demokracjach wolność myśli, słowa i badań naukowych jest na ogół respektowana, jednak o pewnych sprawach wciąż nie można mówić swobodnie. Od wielu lat bez skrępowania dyskutujemy na temat takich, stanowiących niegdyś tabu problemów, jak istnienie Boga lub seks pozamałżeński – wciąż jednak istnieją intelektualne „pola minowe” – tematy, o których mówić jest trudno lub wręcz niebezpiecznie.

Na takie właśnie pole minowe natrafił w 2005 roku były rektor Uniwersytetu Harvarda, Larry Summers, gdy napomknął publicznie, że trudności, jakie ma jego uczelnia ze znalezieniem odpowiednich kandydatek na stanowiska profesorek fizyki i matematyki mogą mieć wyjaśnienie genetyczne. (Summers nie twierdził, że mężczyźni są przeciętnie bardziej uzdolnieni w tych dziedzinach niż kobiety, tylko że jest jakiś powód, dla którego wśród najwybitniejszych fizyków i matematyków jest niewiele kobiet. Harvard oczywiście zatrudnia wyłącznie najwybitniejszych.)

Dwa lata później James Watson, amerykański biochemik i laureat Nagrody Nobla, którą otrzymał za opracowanie modelu budowy przestrzennej podwójnej helisy DNA, popełnił jeszcze większą gafę. W wywiadzie dla „Sunday Times” uczony ten powiedział, że w czarnych barwach widzi przyszłość Afryki, gdyż „cała nasza polityka społeczna opiera się na założeniu, że Afrykanie są tak samo inteligentni jak my, podczas gdy wyniki testów wskazują, że jednak nie są”. „Chciałbym – dodał – żeby wszyscy ludzie byli równi, jednak każdy, kto zatrudnia czarnych pracowników, dobrze wie, że tak nie jest”.

Wkrótce potem, w wywiadzie dla „The Independent”, Watson próbował wyjaśnić, co właściwie miał na myśli. „W dzisiejszym świecie – tłumaczył – ludzie w większości wierzą, że władze umysłowe są w równym stopniu dziedzictwem całej ludzkości. Być może tak jest w rzeczywistości. Jednak samo pragnienie, żeby tak było to za mało; nie ma ono nic wspólnego z nauką, a samo postawienie pytania nie oznacza jeszcze, że pytający jest rasistą”.

Watson ma rację, twierdząc, że samo postawienie pytania nie jest jeszcze przejawem rasizmu, rasizm bowiem wyraża się w negatywnej postawie wobec ludzi innej rasy. Z pewnością nie ma nic rasistowskiego w próbie poznania prawdy. Tym jednak, co musi budzić podejrzliwość, jest propagowanie negatywnych opinii na temat jakiejś grupy ludzi bez rzetelnych podstaw naukowych. Do tego jednak Watson się przyznał. Po powrocie do Nowego Jorku przeprosił wszystkich, którzy wyciągnęli z jego uwag wniosek, że Afrykanie są w jakimś sensie „genetycznie gorsi”. Nie to – tłumaczył – miał na myśli – tym bardziej zresztą, że takie twierdzenie nie miałoby podstaw naukowych.

Przeprosiny okazały się daremne. Londyńskie Muzeum Nauki odwołało wykład, jaki Watson miał wygłosić na temat swojej ostatniej książki. Wskutek presji, jaką wywarł na niego zarząd, zrezygnować musiał ze stanowiska kanclerza „Cold Spring Harbor Laboratory”, instytucji, która pod jego kierownictwem stała się jednym z wiodących światowych ośrodków badawczych w dziedzinie biologii. Zaplanowany wcześniej wykład odwołały także władze uniwersytetu Rockefellera.

Bez względu na to, co myślimy o tej konkretnej wypowiedzi Watsona, nie możemy pozostawić bez odpowiedzi trudnego pytania, jakie ona nasuwa: czy naukowcy powinni, czy też nie powinni prowadzić badań nad hipotetycznymi związkami pomiędzy rasą a inteligencją? Czy temat ten jest zbyt kontrowersyjny, żeby się nim w ogóle zajmować? Czy niebezpieczeństwo, że wyniki tych badań mogą być wykorzystane w złych celach, jest zbyt wielkie? Zagrożenia istnieją – to oczywiste. Stereotypy rasowe ograniczają szanse życiowe wielu ludzi, zwłaszcza pochodzenia afrykańskiego, a koncepcja zależności pomiędzy rasą a inteligencją jest o wiele bardziej skomplikowana niż nam się na ogół wydaje. Naukowcy powinni podejmować ją bardzo ostrożnie, jeśli naprawdę chcą powiedzieć coś ważnego na ten temat.

Niektórzy powiadają, że narzędzia, jakich używamy do pomiarów inteligencji, są same w sobie wyrazem uprzedzeń kulturowych. Niedawno zmarły Stephen Jay Gould, autor „The Mismeasure of Man”, potępił badania międzykulturowe z wykorzystaniem testów inteligencji jako próbę wykazania przez białych mężczyzn swojej wyższości nad innymi ludźmi. Gdyby tak było rzeczywiście, to testy inteligencji trzeba by uznać za broń obosieczną, gdyż od wielu lat raz po raz okazuje się, że mieszkańcy Azji Wschodniej osiągają w nich wyniki przeciętnie lepsze niż osoby pochodzenia europejskiego. Ponadto jest oczywiste, że wykazywane różnice w poziomie inteligencji nie muszą być związane z przynależnością rasową. W jakiejś mierze na przykład muszą one wynikać z różnic w poziomie życia w krajach ubogich i zamożnych, gdzie wysoki jest poziom oświaty i niewiele dzieci cierpi z powodu niedożywienia.

W moim przekonaniu twierdzenie, że nie należy prowadzić badań w tej dziedzinie, niemal równa się żądaniu, by zaniechać wszelkich badań na temat przyczyn nierówności w dochodach, wykształceniu i stanie zdrowia ludzi różnych ras i przynależności etnicznej. Gdy stajemy wobec tak poważnych problemów, uznanie, że niewiedza jest lepsza niż wiedza, jest bardzo trudne do obrony.

W komunikacie wyjaśniającym przyczyny odwołania wykładu Watsona, Londyńskie Muzeum Nauki stwierdziło, że jego uwagi wykraczały poza akceptowalne granice wolności wypowiedzi. W oświadczeniu zwrócono się również do wszystkich, którzy chcieli się czegoś dowiedzieć na temat genetyki i rasy, z zaproszeniem do udziału w innych spotkaniach organizowanych przez to muzeum. Jak się zdaje, należy przez to rozumieć, że zdaniem szefów tej placówki inni wykładowcy mają większe niż Watson kwalifikacje do wypowiadania się na temat zależności pomiędzy rasą i inteligencją. Jeśli tak, to trzeba mieć nadzieję, że wiedza o ciężkich obrażeniach, jakie odniósł Watson natknąwszy się na tę minę, nie zniechęci ich do wkroczenia na to samo pole.

Na zakończenie należy jasno powiedzieć, że bez względu na to, jakie są fakty, nie mogą one usprawiedliwiać nienawiści lub braku szacunku dla ludzi innej rasy. Bez znaczenia jest, czy niektórzy z nich są nieco bardziej, czy nieco mniej inteligentni. Prawa człowieka nie zależą od inteligencji, jeśli tylko przekracza ona pewien minimalny poziom, co z pewnością jest udziałem ogromnej większości ludzi bez względu na ich przynależność rasową lub etniczną.





Towarzystwo Humanistyczne
Humanist Assciation