[ Strona główna ]

RACJE

numer 6

Czerwiec 2021


Bill Cooke

CZY HUMANIZM MUSI BYĆ OPTYMISTYCZNY





Czy humanizm jest dobrze przygotowany, by stawić czoła wyzwaniom XXI wieku? W szczególności, jak może się przyczynić do rozwiązania problemu zmian klimatycznych, definiującego kryzys naszych czasów. Sytuacja nie wygląda dobrze. Humanizm od dawna kojarzy się z przepełnioną optymizmem ufnością w przyszłość. W 1933 roku, gdy Adolf Hitler przystępował do zmiany kierunku rozwoju swojego kraju w stronę plemienności i nienawiści, Manifest Humanistyczny bez najmniejszego wahania komunikował: „W każdej dziedzinie aktywności ludzkiej widać obecnie żywiołowe dążenie do szczerego, wyrażonego w pełni humanizmu”1. Przekonanie to popularne było też pod koniec dwudziestego wieku, kiedy to Rada Świeckiego Humanizmu opublikowała programowy zbiór zasad, tzw. "Afirmacje humanizmu” (Affirmations of Humanism). Jedną z tych zasad był programowy optymizm:

Stawiamy bardziej na optymizm niż pesymizm, bardziej na nadzieję niż rozpacz, na uczenie się, a nie słuchanie dogmatów, prawdę zamiast ignorancji, radość a nie na poczucie winy czy grzechu, na tolerancję w miejsce strachu, miłość, a nie nienawiść, stawiamy współczucie ponad egoizmem, piękno ponad brzydotą i racjonalność nad ślepą wiarą czy irracjonalnością”.2

Podczas gdy humanizm amerykański postrzegał swoje wysiłki w kategoriach manichejskich jako walkę, w której pesymistyczne myśli nosiły znamiona zła, w Wielkiej Brytanii dominowało poczucie, że ta walka na dobrą sprawę była już pomyślnie rozstrzygnięta. W 1967 roku Marghanita Laski w wykładzie wygłoszonym w Conway Hall Memorial mówiła o świeckiej odpowiedzialności za budowę nowego społeczeństwa. Dlaczego? „Myślę, że dlatego, że już wygraliśmy… Niewiara w religię, zarówno w wymiarze podstawowych dogmatów, jak i w wymiarze instytucjonalnym, jest powszechna”.3 Natomiast w Nowej Zelandii lokalna organizacja humanistyczna była zmuszona reagować na zarzut, że krytykując religię, marnuje siły na kopanie leżącego.4 W pewien sposób wielu humanistów lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie było w stanie przyznać, że religia okazała się o wiele bardziej żywotną i prężną, niż by mogli przypuszczać.

Tak samo nie słabnie skłonność do optymizmu. Mała księga humanizmu (The little book of Humanism, 2020) pod redakcją Andrew Copsona i Alice Roberts zawiera szereg cytatów zebranych w stylu bajeczki na dobranoc, odrzucającym wszystko, co nie dodaje otuchy i nie zapewnia spokoju. „Czasami, rozglądając się po świecie, możemy poczuć smutek. Lecz tak naprawdę żyjemy obecnie w jednych z najlepszych, jeśli wręcz nie w najlepszych czasach, w jakich warto by było się urodzić".5 Poza zorganizowanym ruchem humanistycznym znanym rzecznikiem tego nastawienia jest Matt Ridley. „Racjonalny optymizm”, pisał Ridley w 2010 roku, "jest wyrazem przekonania, że świat wyjdzie z obecnego kryzysu dzięki temu, że wolny rynek towarów, usług i idei zapewnia każdej osobie możliwość uczciwej wymiany dóbr i ułatwia specjalizację z pożytkiem dla wszystkich".6 Prognozy tego typu wyglądają w równej mierze nierealistycznie, jak te, które pół wieku temu przewidywały rychły zanik religii. Dziś widać już jak na dłoni, że religia okazuje się o wiele trwalsza, niż sądzili humaniści. Humanizm połowy dwudziestego wieku dokonywał rażąco błędnych ocen sytuacji, w dużej mierze dlatego, że był niewyobrażalnie optymistyczny. A teraz widzimy, że satysfakcja z naszego złotego wieku stanowczo nie jest najbardziej pomocną postawą dla rozwiązania problemu zagrożeń klimatycznych. Wręcz przeciwnie, ślepa wiara w postęp zużyła się, wypaliła i wypadałoby się z nią pożegnać raz na zawsze. Tak więc pytania, które niewątpliwie musimy sobie postawić, są następujące:

1. Czy kontynuowanie takiej tradycji optymizmu w humanizmie prowadzi nas do zamierzonego celu?

2. Czy zawsze musimy postrzegać pesymizm w kategoriach całkowicie negatywnych?

3. Czy „pozytywne myślenie” wymaga bycia optymistą? Odpowiedź na każde z tych pytań brzmi „nie”, co postaram się wykazać poniżej.

Optymizm, pesymizm i złudna wiara, że wszystko będzie dobrze

Na czym opiera się optymizm? Na przekonaniu lub założeniu, że przyszłość będzie dla nas łaskawa. Ale czy to rozsądne? Czy nie przypomina postawy roszczeniowej? I czy nie czyni nas ślepymi na skalę problemów, z którymi będziemy musieli się zmierzyć? „My, ludzie nowocześni”, pisze Clive Hamilton, „przyzwyczailiśmy się do tego, że możemy modyfikować nasze środowisko tak, by odpowiadało naszym potrzebom i przez ostatnich trzysta lat postępujemy według tego przeświadczenia. Odkrywamy teraz, że to nasze naiwne przekonanie, że możemy posiąść wszystko, musi zmierzyć się z potężniejszą mocą, z planetą Ziemią”.7 Ale to nie jest nowy temat. Osiemdziesiąt lat temu H. G. Wells pytał: „Jaką pozycję wobec swojego otoczenia zajmuje Homo sapiens naprawdę? Czy jest wszechmocnym władcą, jak to sobie założyliśmy, czy też drastycznie się przeliczyliśmy, jeśli chodzi o jego możliwości?”8 Humaniści zignorowali wówczas lub podeszli bardzo powierzchownie do uwag Wellsa, tak samo jak wielu ignoruje osoby takie jak Hamilton dzisiaj.

W dwudziestym wieku optymizm mógł jeszcze wyglądać w miarę wiarygodnie na tle bezprecedensowych sukcesów nauki w rozwiązywaniu rozmaitych problemów. Ale w dwudziestym pierwszym wieku dotykamy granic, które mogą sprawić, iż nasze oczekiwanie, że nauka raz jeszcze uwolni nas od problemów, które sami sobie ściągnęliśmy na głowę, może się okazać płonne. Granice te, poznane już w dwudziestym wieku, to między innymi:

  • skończona prędkość światła; (teoria względności)

  • załamanie związków przyczynowo-skutkowych na poziomie kwantowym; (mechanika kwantowa)

  • niemożność dokładnego wyznaczenia jednocześnie położenia i pędu cząstek kwantowych (zasada nieoznaczoności Heisenberga)

  • odkrycie, że nie istnieje żaden system logiczny jednocześnie niesprzeczny i zupełny (Twierdzenie Gödla).9

Nie oznacza to oczywiście, że nauka nie będzie rozwiązywać dalszych problemów w dwudziestym pierwszym wieku. Oczywiście będzie. Jej znaczenie jeszcze bardziej wzrośnie. Jednak nie rozwiąże wszystkich, na to nie ma nadziei. Nauka nie sprosta naszym oczekiwaniom, jeśli będziemy się zachowywać tak samo jak do tej pory. W obliczu tej nowej sytuacji pojawia się konieczność nowej debaty między optymistycznym i pesymistycznym nurtem myśli humanistycznej. Nadejdzie czas, pisał Albert Schweitzer sto lat temu, że „myśl pesymistyczna i optymistyczna, które dotychczas rozmawiały ze sobą prawie jak obcy z obcym, będą musiały podjąć prawdziwą rozmowę”.10 Ten czas właśnie nadszedł. Nie będzie to łatwa rozmowa, choćby dlatego, że w znacznej mierze wciąż nie jesteśmy wystarczająco świadomi, że pesymizm może pełnić konstruktywną rolę. Albert Camus w pełni rozumiał ten problem: „Przekonanie, że filozofia pesymistyczna musi być filozofią zniechęcenia, jest dziecinne i zbyt długo czeka, aż je ktoś obali”.11 George Orwell myślał tak samo. „Wyznania, partie, programy wszelkiego rodzaju — pisał w 1940 roku — poupadały jedno po drugim. Jedyny „izm”, jaki ma jeszcze rację bytu, to pesymizm."12

Pesymizm nie oznacza oczywiście przyjmowania najbardziej mrocznej interpretacji każdego problemu ani rezygnacji ze sporządzania planów działania. Pesymizm to nie to samo co fatalizm. Takie utożsamienie to błąd popełniany przez autorów takich jak E. M. Cioran czy John Gray, którzy sprowadzają pesymizm do pobłażania sobie. Oto Cioran: „Tak nieporadny w życiu jak i w śmierci, brzydzę się sobą, i brzydząc się, marzę o innym życiu, o innej śmierci… Na wieki niech będzie przeklęta gwiazda, pod którą się urodziłem, niech żadne niebo nie będzie jej schronieniem, niech się rozsypie w kosmosie jak pył bez honoru!"13 John Gray jest niewiele lepszy, kiedy, zbesztawszy humanistów za wiarę w postęp, nie umie zaproponować niczego lepszego niż „szukać towarzystwa raczej mistyków, poetów i hedonistów, a nie utopijnych marzycieli”.14

Na pierwszy rzut oka Projekt Dark Mountain i jego „Osiem Zasad Niecywilizacji” (Eight Principles of Uncivilisation) stanowi krok naprzód. Projekt Dark Mountain to współczesny wyraz pesymizmu, w dużej mierze zainspirowany przez amerykańskiego poetę Robinsona Jeffersa (1887-1972). Wiele z postulowanych tam zasad jest jak najbardziej słusznych. Ludzie - głoszą twórcy Projektu - nie są „istotą i celem planety”. Twierdzą, że żyjemy w epoce „rozpadu społecznego, ekonomicznego i ekologicznego” i krytycznie oceniają próby dopasowania rozwiązań do zastanych wyzwań. Jednakże, podobnie jak John Gray, także Projekt Dark Mountain wydaje się tracić odwagę i wycofywać się na bezpieczną pozycję gładkich formułek. W tym samym duchu byronowskiej pobłażliwości, w jakiej pławi się Cioran, Projekt oświadcza: „Nasze słowa będą żywiołowe. Piszemy brudem spod naszych paznokci".15

Zwolennikom pobłażliwego pesymizmu umyka sedno sprawy, tak samo jak nie dostrzegają go naiwni optymiści. I jedni, i drudzy wychodzą z założenia, że stoimy przed zero-jedynkowym wyborem między optymizmem a pesymizmem. Że jedyną możliwą odpowiedzią jest tak lub nie. Ale ta dychotomia jest fałszywa. Humanizm dwudziestego pierwszego wieku musi odnaleźć właściwą płaszczyznę porozumienia między apokaholizmem, czyli obszarem zajętym przez pobłażliwych pesymistów, a utopizmem, czyli obszarem optymistów. W znalezieniu tego złotego środka może pomóc zasada melioryzmu. Melioryzm polega na tym, że dążąc do zmiany na lepsze, kładzie się odpowiedni nacisk na ewentualny skutek tego, że cel nie zostanie osiągnięty, i jest się świadomym, że to, co się ostatecznie wydarzy, wcale nie musi odpowiadać temu, co było pierwotnie zamierzone. Jest bardziej ostrożny i refleksyjny niż krzykliwy progresywizm. Pesymizm stara się uniknąć tego, co Roger Scruton nazwał błędem najlepszego rezultatu i uwzględnia czynnik ludzkiego błędu. Z błędem wiary w najlepszy rezultat mamy do czynienia, kiedy ktoś bezkrytycznie zakłada, że podjęta przez niego decyzja da rezultat najlepszy z możliwych.16 W dwudziestym pierwszym wieku nie jest to już żadna wiarygodna opcja. Jako przykład rozważmy przypadek Matta Ridleya, mówiącego o racjonalnym optymizmie. Ridley powiada: „Ekstremalne zdarzenia klimatyczne są tak mało prawdopodobne, a ich wystąpienie uwarunkowane jest spełnieniem tak radykalnych założeń, że ani na jotę nie studzą mojego optymizmu”.17 Chyba nie znajdziemy lepszego przykładu błędu wiary w najlepszy rezultat niż powyższy.

Jeśli mamy w pełni zrozumieć konsekwencje postrzegania epoki, w której żyjemy, jako antropocenu, musimy drastycznie przewartościować rolę, jaką nasz gatunek ma pełnić w kształtowaniu przyszłości planety. Przy tym pobłażliwy pesymizm prowadzi nas na manowce dokładnie tak samo jak nieskrępowany optymizm. Ale refleksyjny pesymizm ma do odegrania bardzo cenną rolę, ponieważ dzięki niemu nie ograniczamy pola widzenia wyłącznie do najlepszego spodziewanego rezultatu naszych działań i nie przestajemy rozważać alternatywnych opcji, nie lekceważymy ryzyka wystąpienia mniej sprzyjających warunków, co najmniej równie prawdopodobnych jak warunki dla nas optymalne. Pesymizm unika błędu wiary w najlepszy rezultat, gdyż zajmuje się pytaniem: co może się nie udać. A przy decyzjach dotyczących zmian klimatycznych stawka jest wysoka. To, co Greta Thunberg miała na myśli, mówiąc, że chce, aby ludzie wpadli w panikę, to konieczność wyrwania ludzi ze stanu błogiej pewności, że albo sytuacja wcale nie jest aż tak zła, jak alarmują aktywiści, albo że pojawi się coś, co załatwi sprawę tak, że nie będziemy musieli niczego zmieniać w naszym sposobie życia. Oto, co Thunberg powiedziała na zjeździe możnych tego świata w Davos w styczniu 2019 roku: „Dorośli powtarzają w kółko: „Jesteśmy winni młodym ludziom nadzieję”. Ale ja nie chcę waszej nadziei. Nie chcę, żebyście mieli nadzieję. Chcę, żebyście wpadli w panikę. Żebyście czuli lęk, ten sam, co ja czuję codziennie. I żebyście z powodu tego lęku zaczęli działać".18

W wypadku optymistycznego humanizmu część problemu stanowi jego naiwny antropocentryzm. Kluczem do zrozumienia zmian zagrażających nam wszystkim jest rola ludzi w ich stworzeniu. W tym miejscu warto przypomnieć motto Schopenhauera: „Głównym źródłem największego zła dotykającego człowieka jest sam człowiek: „Homo homini lupus". ['Człowiek człowiekowi wilkiem'].19 Ostatnio Stuart Sim przedstawił światopogląd oparty na pesymizmie. „Pesymizm", pisze Sim, "polega na robieniu wszystkiego, co w naszej mocy, żeby przeszkodzić gorszej, bardziej egoistycznej części człowieczeństwa wyjść na prowadzenie, ponieważ wiemy, że ona zwycięży, jak tylko jej na to pozwolimy”.20 Już nie możemy sobie pozwolić na luksus postrzegania człowieka jako miary wszechrzeczy wyłącznie w kategoriach pozytywnych. Doszliśmy do stanu, w którym człowiek jest miarą wszystkich złych rzeczy. Antropocentryzm stanowi finalną postać klapek na oczach. A pesymizm to peryferyjna wizja filozofii.21

Tradycja humanizmu pesymistycznego

Wystarczy spojrzeć, by dostrzec długi i bogaty wątek myśli humanistycznej doskonale rozumiejącej ten sposób traktowania rzeczywistości. Bertrand Russell z głęboką podejrzliwością podchodził do naszej tendencji do popadania w antropocentryczną zarozumiałość. Pięknie napisał o tym w eseju "Kult ludzi wolnych" ( „The Free Man's Worship”). „Pomimo śmierci, przypieczętowującej rodzicielską kontrolę, Człowiek wciąż może, w ciągu swego krótkiego życia, badać, krytykować, poznawać i - w wyobraźni - tworzyć”.22 Powszechnie znany jest też aforyzm H. G. Wellsa: „Historia ludzkości coraz bardziej przypomina wyścig edukacji z katastrofą”.23 Robinson Jeffers mówił o „nie-humanizmie” jako części swojej instynktownej reakcji na to, co postrzegał jako optymistyczny antropocentryzm dominujący w humanizmie pierwszych dekad dwudziestego wieku. W sposób, jaki pasuje również do XXI wieku, Jeffers krytykował skupianie uwagi na samym sobie kosztem czasu, jaki można by poświęcić przyrodzie.

Ważny głos poparcia dla humanizmu w dwudziestym pierwszym wieku należy do bułgarskiego filozofa, obecnie mieszkającego we Francji, Tzvetana Todorova. Punktem wyjścia dla humanizmu Todorova są Auschwitz i Hiroszima, a więc te miejsca, o których mówi się, że tam humanizm definitywnie skończył się w rozpaczy. Todorov proponuje zrobić krok naprzód: „Maksymą dwudziestego pierwszego wieku może być nie tyle wezwanie do walki ze złem w imię dobra, ile kwestionowanie pewności siebie, z jaką ludzie twierdzą, że zawsze wiedzą, gdzie jest to dobro i zło”.24

Właściwe miejsce dla pesymizmu możemy odnaleźć także przy okazji definiowania, czym jest humanizm. „Wydaje mi się, że humanizm – pisał Ronald Fletcher w 1968 roku – nie może nie zauważać nieuniknionego tła tragedii na świecie. Miłość, wszystkie te rzeczy, ludzie i wartości, do których jesteśmy przywiązani, giną. Nic, co ma indywidualny charakter, nie jest trwałe. Nic nie jest pewne. Humanizm nic na to nie pomoże”.25

Niedawno amerykański filozof Erik Wielenberg, wychodząc z powyższych spostrzeżeń, pisał o naturalistycznej pokorze, która „przyznaje, że na los człowieka olbrzymi wpływ ma ślepy przypadek, i w związku z tym powinniśmy czuć się zobowiązani pomagać tym z nas, którzy mieli mniej szczęścia".26 W tym duchu warto przyjrzeć się jeszcze raz Deklaracji Współzależności IHEU (Międzynarodowa Unia Humanistyczna i Etyczna, The International Humanist and Ethical Union), podpisanej w Buffalo w 1988 roku przez szereg luminarzy ówczesnego humanizmu. W ostatniej części czytamy: „Mamy obowiązek wobec przyszłych pokoleń ograniczyć nadmierny wzrost populacji, zachować w dobrym stanie środowisko naturalne i zachować cenne zasoby naturalne”.27 Preferowanym sposobem realizacji tego rodzaju pokory miałoby być to, co Scruton nazywa rozsądnym pesymizmem. Osobiście wolę nazwę pesymizm refleksyjny, ponieważ słowo „refleksyjny” brzmi mniej legalistycznie niż „rozsądny”. W ten sposób refleksyjny pesymizm proponuje, by „zamiast stawiać istotę ludzką na piedestale, być gotowym do wybaczania win i starać się w miarę możliwości osiągać poprawę”. Refleksyjny pesymizm uczy, że warto poskromić ambicje w sferze publicznej i w odniesieniu do instytucji, zwyczajów i procedur nie bać się przyznawać do błędów i starać się je naprawiać, zamiast próbować zbudować wszystko od nowa, łudząc się, że nie popełni się żadnych błędów”.28 Dobrze by było stosować to podejście także w aspekcie szeroko rozumianego kryzysu klimatycznego.

J. Baird Callicott argumentował dokładnie w ten sam sposób, preferując przy tym termin „desperacki optymizm”, gdyż w podejściu pesymistycznym cel przetrwania nie przedstawia sobą żadnej istotnej wartości.29 Ale na obecnym etapie nie powinniśmy za bardzo chwytać się za słowa. Prawdopodobnie nie ma wielkiej różnicy między tym, co Callicott nazywa desperackim optymizmem, a tym, co ja nazywam refleksyjnym pesymizmem. Obawiam się tylko, że nie pozbywając się przymiotnika „optymistyczny”, nie uwalniamy się wystarczająco od złudnej wiary, że wszystko będzie dobrze i nadziei, że planeta przetrwa, nawet jak nie zmienimy naszego stylu życia. Niebezpieczeństwo optymistycznego punktu widzenia polega na tym, że wystawia nas na zbyt silną pokusę uwierzenia, że zrealizuje się najlepszy scenariusz w momencie, kiedy to już nie jest możliwe.

Należy zauważyć, że nie jest to żadna radykalnie nowa interpretacja humanizmu. Niech ten krótki przegląd posłuży za ilustrację poważnych wyzwań stojących przed myślą i praktyką humanistyczną i niech uzmysłowi nam, na co powinniśmy zwracać większą uwagę, jeżeli chcemy mieć do zaproponowania coś konstruktywnego w obliczu globalnego kryzysu klimatycznego. Pesymizm, w sojuszu ze sceptycyzmem, rzuca wyzwanie bajkowym programom głoszonym przez optymistów, postulującym ambitne plany zasadzające się na poczuciu, że można poprawić naturę człowieka, albo - co jeszcze gorsze - na założeniu, że człowiek jest z natury dobry.

Pesymizm postrzegany w sposób przedstawiony w tym artykule stanowi istotną przeciwwagę dla antropocentryzmu, jaki odcisnął nienajlepsze piętno na humanizmie dwudziestego wieku i który stanowi co najmniej przeszkodę, jeśli nie zagrożenie, dla pomyślnego stawienia czoła wyzwaniom dwudziestego pierwszego wieku. Optymizm może nas tylko zwieść na manowce, czyniąc nas ślepymi na ogrom wyzwań stojących przed nami w tym krótkim czasie, jaki nam jeszcze został. Za to perspektywa pesymistyczna, dla której punktem wyjścia jest najgorszy scenariusz, stanowi klucz do skutecznego działania, jeśli faktycznie chcemy traktować poważnie wyzwania klimatyczne, polityczne i gospodarcze stojące przed nami w najbliższych dziesięcioleciach i chcemy mieć jakąkolwiek szansę w zmierzeniu się z nimi. "Popadnij w rozpacz. Pogódź się. Działaj... Tylko działaniem, działaniem etycznym, możemy odkupić nasze człowieczeństwo".30


Tłumaczył Rafał Marcin Czerwieniec



Bill Cooke jest filozofem i historykiem idei. Jako humanista jest m.in. autorem książki pt. A Wealth of Insights: Humanist Thought Since the Enlightenment, Amherst: NY: Promethes Books, 2011. Jest również redaktorem czasopisma Free Inquiry i wykłada filozofię w Priestley College w Warrington w Wielkiej Brytanii.




1. Humanist Manifesto I, Buffalo: Prometheus Books, 1973, s. 7.

2. The Affirmations of Humanism can be seen in Free Inquiry to this day, usually on the inside back cover.

3. Marghanita Laski, The Secular Responsibility, London: South Place Ethical Society, 1967.


4. NZ Rationalist & Humanist, Dec 1970-Jan 1971, s. 3.

5. Andre Copson & Roberts (eds), Alice, The Little Book of Humanism, London: Piatkus, 2020, s. 124. Użycie tłustej czcionki jak w oryginale.

6. Matt Ridley, The Rational Optimist, London: Fourth Estate, 2010, s. 10.

7. Clive Hamilton, Requiem for a Species, Crow’s Nest, NSW, Allen & Unwin, 2010, s. 30-31.

8. H G Wells, The Fate of Homo Sapiens, London: Secker & Warburg, s. 18.

9. Newton Garver & Seung Chong Lee, Derrida and Wittgenstein, Philadelphia: Temple University Press, 1994, s 10.

10. Albert Schweitzer, Civilisation and Ethics, London: Adam & Charles Black, 1946, s. 12.

11.Albert Camus, Pessimism and courage in Resistance, Rebellion and Death, London: Hamish Hamilton, 1963, s. 41.

12. George Orwell, The limits of pessimism (25 April 1940), Collected Essays, journalism and Letters of George Orwell, Vol. I, 1920-1940, London: Penguin, 1970, s. 585.

13. E M Cioran, A Short History of Decay, London: Penguin, 1975 [1949], s. 185-186.

14. John Gray, Black Mass: Apocalyptic Religion and the Death of Utopia, London: Allen Lane, 2006, s. 206.

16. Roger Scruton, The Uses of Pessimism, and the Danger of False Hope, London: Atlantic, 2010, s. 22-23.

17. Matt Ridley, The Rational Optimist, op.cit., s. 333.

18. Greta Thunberg, No One is Too Small to Make a Difference, London: Allen Lane, 2019, s. 40.

19. Arthur Schopenhauer, The World as Will and Representation, New York: Dover, 1958 [1818] Vol. II, s. 577-578.

20. Stuart Sim, A Philosophy of Pessimism, London: Reaktion Books, 2015, s. 68.

21. I owe this wonderful phrase to Don Stevens, What’s so good about optimism? Free Inquiry, Spring 1990, Vol. 10, No. 2, s. 48.

22. Bertrand Russell, ‘The Free Man’s Worship’ in Mysticism and Logic and Other Essays, London: George Allen.

23. H. G. Wells, The Outline of History, London: Waverley, 1921, [1920], Vol. II, s. 608.

24. Tzvetan Todorov, Hope and Memory: Reflections on the Twentieth Century, London: Atlantic Books, 2005 [2003], s. 195.

25. Ronald Fletcher, A Definition of Humanism, London: RPA, n.d [1968], s. 13.

26. Erik Wielenberg, Value and Virtue in a Godless Universe, Cambridge: Cambridge University Press, 2005, s. 115-6.

27. Paul Kurtz, A Declaration of Interdependence: A New Global Ethics, Free Inquiry, 8, No. 4, Fall 1988, s. 4-7.

28. Roger Scruton, The Uses of Pessimism, and the Danger of False Hope, op.cit., s. 37.

29. Floris van Den Berg, Harming Others: Universal Subjectivism and the Expanding Moral Circle, rozprawa doktorska, 2011, s. 219. Dziękuję Florisowi van den Berg za informację.

30. Clive Hamilton, Requiem for a Species, op.cit., s. 226.





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"