[ Strona główna ]

RACJE

Numer 13

LUTY 2024


Greta Christina

COŚ

ATEIZM I SPRAWIEDLIWOŚĆ SPOŁECZNA


W tym felietonie zamierzam bronić tezy kontrowersyjnej. Wiem, co mówię. Rozmawawiałam na ten temat z wieloma ateistami. Chodzi o to, że moim zdaniem każdy ateista powinien działać na rzecz sprawiedliwości społecznej i przekonywać innych do tego celu.

Wielu braci i wiele sióstr w niewierze nie zgadza się ze mną w tej sprawie. Mówią, że ateizm oznacza tylko jedno: brak wiary w jakiegokolwiek boga i w najbardziej dosłownym sensie mają rację. Pod tym względem ateizm różni się od świeckiego humanizmu. Świecki humanizm to coś więcej niż tylko niewiara w bogów i zjawiska nadprzyrodzone. To pozytywna, wieloaspektowa filozofia, która zawiera określone zasady etycznego postępowania. Tymczasem, technicznie rzecz biorąc, ateizm oznacza jedynie pogląd, że bogów nie ma.

Ale poglądy ludzkie nie szybują w próżni, mają swoje konsekwencje. Dotyczy to również poglądu w sprawie istnienia bogów. Kiedy dochodzisz do wniosku, że nie istnieją, jedną z konsekwencji powinno być działanie na rzecz sprawiedliwości społecznej: położenia kresu skrajnemu ubóstwu, pozbawieniu władzy politycznej, korupcji politycznej, rażącej nierówności, rasizmowi, homofobii i tak dalej. Dlaczego? Z wielu różnych powodów: wzniosłych, szlachetnych i altruistycznych. . . a także z powodów pragmatycznych i nieco mniej szlachetnych, bo makiawelicznych.

Zacznijmy od tych ostatnich, makiawelicznych. Jeśli chcemy, by świat był lepszy dla ateistów, z pewnością powinno być nas więcej. Prawda? A jeśli chcemy, by było nas więcej, powinniśmy, i to koniecznie, podjąć kroki na rzecz wyższego poziomu sprawiedliwości społecznej. Według starannie prowadzonych badań Phila Zuckermana ze „ Stowarzyszenie bez Boga”: najmniej religijne są kraje o najwyższym wyniku w „indeksie szczęścia”:. Kraje te cechuje również niski wskaźnik przemocy i przestępczości, niski poziom korupcji, doskonałe systemy edukacyjne, silne gospodarki, wspierana przez państwo sztuka, bezpłatna opieka zdrowotna, egalitarna polityka społeczna i tak dalej.

Nie ma żadnego powodu, by sądzić, że to ateizm prowadzi do tak przyjaznego systemu społecznego. Wygląda raczej na to, że jest odwrotnie. Kiedy ludzie są szczęśliwi, stabilni, dobrze wykształceni, bezpieczni i pokładają nadzieje w swoich dzieciach, jest bardziej prawdopodobne, że porzucą wiarę w Boga. To wysoki poziom funkcjonowania społecznego prowadzi do ateizmu, a na pewno się do niego przyczynia.

Jeśli więc chcemy stworzyć świat z większą liczbą ateistów – a tym samym świat bezpieczniejszy i lepszy dla ateistów – bardzo korzystne dla nas byłoby stworzenie świata, który będzie bezpieczniejszy i lepszy dla wszystkich. Świat bardziej sprawiedliwy będzie o wiele bardziej ateistyczny.

A z jakich to bardziej szczytnych powodów ateiści powinni pracować na rzecz sprawiedliwości społecznej? Jeśli nie wierzysz w Boga ani w życie pozagrobowe, i jeśli myślisz, że ten świat jest jedynym, jaki mamy, to …. Założę się, że już widzisz, dokąd zmierzam. Jeśli nie wierzysz w Boga ani w życie pozagrobowe, i jeśli myślisz, że ten świat jest jedynym, jaki mamy, to życie doczesne nagle nabiera o wiele większego znaczenia.

Jeśli wierzący mają rację i życie doczesne naprawdę jest jedynie trywialnym epizodem w wieczności naszego pobytu w zaświatach, wówczas uczynienie tego życia szczęśliwym i znaczącym nie byłoby tak ważne. Gdybyśmy naprawdę żyli wiecznie w niebie po śmierci, nie miałoby większego znaczenia, że wiele dzieci na całym świecie rodzi się w nędzy i rozpaczy. Kilka lat głodu, chorób, przemocy i bezradności w porównaniu z błogą wiecznością w ramionach Pana – co w tym strasznego?

Ale wierzący nie mają racji. Bóg nie istnieje i niebo nie istnieje. Życie na Ziemi jest wszystkim, co mamy. A jeśli to skończone życie to wszystko, co mamy – a są miliony ludzi, których jedyne życie jest pełne bólu i rozpaczy tylko z powodu pecha związanego z tym, jak, gdzie i kiedy się urodzili – to jest to wielka tragedia i wielka niesprawiedliwość na makabrycznie epicką skalę, co znaczy, że mamy moralny obowiązek, aby ją naprawić. Jeśli w ogóle uznajemy jakieś zasady moralne – a dowody naukowe wskazują, że istoty ludzkie mają pewne wspólne zasady moralne, wszczepione w nasze mózgi przez miliony lat ewolucji, to przyglądanie się straszliwym krzywdom wyrządzanym innym bez ich winy powinny budzić nasz protest i skłaniać nas do niesienia pomocy. .

Wyrażę się bardziej jasno. Nie musimy się zgadzać co do tego, w jaki sposób należy osiągnąć sprawiedliwość społeczną, jakie powinny być nasze priorytety i cele, aby ją osiągnąć, ani nawet, co dokładnie ta koncepcja oznacza. Nie musimy maszerować politycznym krokiem. Dwie najlepsze rzeczy w ateizmie, wolnej myśli, humanizmie, czy jakkolwiek chcesz to nazwać, to to, że cenimy żywy sprzeciw i to, że nie mamy żadnych dogmatów, co do których wszyscy mielibyśmy się zgadzać.

Nie opowiadam się więc za żadnym dogmatem ani za żadnym konkretnym stanowiskiem politycznym. W każdym razie nie tutaj. Czyniłam to wielokrotnie gdzie indziej, czasem żarliwie, jednak nie sądzę, że którykolwiek z moich poglądów wynika automatycznie z niewiary w Boga. Nie opowiadam się – w każdym razie nie tutaj – za likwidacją korporacji, za zakończeniem wojny z narkotykami, za małżeństwami osób tej samej płci, za położeniem kresu rasistowskim praktykom policji, za zakazem pracy dla dzieci, większą równością w finansowaniu edukacji czy zaprzestaniem rządowego wsparcia dla skorumpowanych dyktatur. Nie twierdzę, że jeśli chodzi o sprawiedliwość społeczną, ateiści muszą podjąć lub poprzeć jakieś jedno, konkretne działanie. Nie. Myślę tylko, że o w tej sprawie powinniśmy zrobić COŚ!





Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"