[ Strona główna ]

RACJE

Numer 12

Lipiec 2023


Shadia B. Drury

ATEIZM I TYRANIA

SPRAWA KRITIASZA Z ATEN



Zabawna ale i niepokojąca była lektura peanu na cześć Kritiasza z Aten na łamach „Free Inquir”y z lutego/marca 2022 r. Autor artykułu, James H. Dee, zdaje sobie sprawę, że zaliczenie Kritiasza do kręgu wielkich umysłów jest nieco naciągane, twierdzi jednak, że mimo wszystko powinniśmy uznać go za „jednego z nielicznych starożytnych pionierów sceptycyzmu religijnego i prekursora współczesnego ateizmu”.

Kritiasz był bliskim współpracownikiem Sokratesa; był też zdeklarowanym wrogiem demokracji i bezwzględnym, okrutnym tyranem. Autor peanu nie wyjaśnia jednak natury związku między jego ateizmem i tyranią. (Z pewnością za to związek ten zauważą religijni apologeci.) Moim zdaniem jednak Kritiasz nie był jawnym i autentycznym ateistą, za jakiego się go uważa. Był ateistą niejawnym – krypto-ateistą. W dalszej części artykułu wyjaśnię, że ten jego szczególny ateizm był ściśle powiązany z jego okrucieństwem i tyranią.

Kritiasz był bliskim krewnym Platona i należał do wewnętrznego kręgu uczniów Sokratesa. Występuje w wielu dialogach Platona, ale w tekstach tych nawet słowem nie wspomina się o negatywnej, a nawet katastrofalnej roli, jaką on i inni przyjaciele Sokratesa (w szczególności Charmides i osławiony Alcybiades) odegrali w historii Aten. Podobnie jak inni sokratycy, w tym Platon i Ksenofont, Kritiasz był przysięgłym wrogiem ateńskiej demokracji i wielbicielem surowej dyscypliny wzorowanej na spartańskiej oligarchii. Dlatego po klęsce Ateńczyków w wojnach peloponeskich zwycięska Sparta postawiła go na czele trzydziestoosobowej grupy mającej opracować nową konstytucję dla Aten, wzorowaną oczywiście na porządkach panujących w Sparcie.

Reżim wprowadzony środkami wojskowymi, kosztem wielu cierpień i krwi Ateńczyków, okazał się dużo gorszy, niż można się było spodziewać. Zamiast stworzyć dla Aten nową konstytucję wzorowaną na Sparcie, Kritiasz, jego prawa ręka Charmides (kolejny bliski krewny Platona) i pozostali członkowie reżimu trzydziestu tyranów wprowadzili terror, w którym co najmniej tysiąc pięciuset mieszkańców Ateny padło ofiarą pozasądowych egzekucji (404-403 p.n.e.). Początkowo ofiarami byli głównie demokraci lub sympatycy demokracji, jednak w miarę nasilania się terroru z miasta wypędzano lub mordowano również umiarkowanych oligarchów, a ich majątek konfiskowano.

Kritiasz był główną postacią odpowiedzialną za terror, który wstrząsnął całym greckim światem. Nic dziwnego, że starożytni historycy uważali go za najgorszego ze wszystkich niegodziwców, którzy kiedykolwiek dzierżyli władzę. Początkowo Sparta popierała ten okrutny reżim, co uniemożliwiało sąsiednim miastom przyjmowanie ateńskich wygnańców. Jednak brutalność reżimu w Atenach była tak oburzająca, że z czasem nawet Sparcie trudno było popierać jej własne marionetkowe rządy. Kritiasz został zabity, gdy ateńscy wygnańcy pod przywództwem Trazybula powrócili do miasta. Król Sparty posunął się nawet do tego, że pozwolił rebeliantom na przywrócenie demokracji. Nowo ustanowionej demokracji zagrażało to, co uważano za wpływ nauczania Sokratesa. To przede wszystkim dlatego postawiono go przed sądem w 399 roku p.n.e., zaledwie cztery lata po obaleniu reżimu Trzydziestu Tyranów. Straszliwe wydarzenia z niedawnej przeszłości wciąż żyły w pamięci członków ławy przysięgłych, których krewni i przyjaciele stracili życie z rąk zbirów, których mentorem był Sokrates. Nic więc dziwnego, że uznano go za winnego zarzucanego mu czynu i skazano na śmierć, gdy odmówił udania się na wygnanie. Wizerunek wielkiego mędrca, którego mądrość i cnota są niepodważalne, ale mimo to padł ofiarą nienawistnego tłumu, jest jednym z mitów założycielskich zachodniej cywilizacji, wraz z niemal identycznym mitem o śmierci Jezusa. Oba z pewnością zasługują na krytyczne badanie i głęboką rewizję treści.

Relacje między Sokratesem a Kritiaszem to ważna sprawa, którą chcę się zająć w osobnym artykule. Tutaj wystarczy powiedzieć, że Sokrates głosił nową koncepcję boskości - sprzeczną z pogańską wrażliwością swoich czasów. Jego los i szacunek, jakim cieszył się przez wieki, są ściśle związane z triumfem tej nowej wrażliwości religijnej. Czym była ta nowa wrażliwości i jak się ma do ateizmu Kritiasza i jego bezwzględnej tyranii?

W zachowanym fragmencie swojej satyry pt. „Syzyf” Kritiasz wyraża coś, co wydaje się być jawnym i szokującym ateizmem. Tytułowy bohater sztuki opowiada o czasach, gdy ludzie żyli bez wiary w bogów, którzy karzą niegodziwców i nagradzają za dobre uczynki wieczną szczęśliwością w zaświatach. W rezultacie ludzie niegodziwi i sprytni lekceważyli prawa, jeśli tylko umieli uniknąć sprawiedliwości Wtedy na scenie pojawił się przebiegły filozof i ogłosił, że istnieje bóstwo, które słyszy i widzi wszystko — nie tylko czyny, ale także myśli i to one decydują o ludzkim losie po śmieci. Filozof był kłamcą, ale także wielkim dobroczyńcą ludzkości. Sprytnie napełnił ludzi strachem i złymi przeczuciami, a czyniąc to, zdołał stłumić bezprawie. Kritiasz nie mógł otwarcie ogłosić swojej ateistycznej doktryny bez podważenia jej użyteczności. Uciekł się więc do włożenia prawdy w usta Syzyfa, człowieka, którego los wydaje się być zaprzeczeniem doktryny ateistycznej. W końcu bogowie skazali go na to, by przez całą wieczność wtaczał skałę pod górę po to tylko, by patrzeć, jak po chwili ogromny głaz stacza się w dół. Syzyf nie mógł uwierzyć, że bogowie są tylko przebiegłym wynalazkiem filozofa. Podobno sztuka bardzo bawiła niczego niedomyślających się widzów. Publiczność śmiała się z Syzyfa i nie wierzyła w ani jedno jego słowo. Kritiasz był zwykłym manipulantem. Celowo zamazywał różnicę między bogami Homera a nową wrażliwością religijną reprezentowaną przez Sokratesa. Wypada nadto przypomnieć, że Syzyf nie został ukarany za niegodziwość. Kara spotkała go za obrazę bogów Homera, bardzo wrażliwych na obraźliwe słowa. Bardziej troszczyli się o swój status i szacunek niż o moralne postępowanie ludzi.

Mamy tendencję do łączenia religii z moralnością i wiarą w karę lub nagrodę w życiu pozagrobowym. Religii pogańskiej brakowało tych elementów. Pogańscy bogowie byli po prostu personifikacjami zjawisk naturalnych – burzy z piorunami (Zeus), gwałtowności morza (Posejdon), mocy erotycznej miłości (Afrodyta), żądła śmierci (Hades), obfitości żniw (Demeter) itp. Religia nie dotyczyła moralności, czyli relacji między ludźmi. Odnosiła się do relacji człowieka z przyrodą. Do bogów się modlono i składano im ofiary w desperackiej pogoni za ochroną przed bardzo realnymi zagrożeniami: burzami, zbrodniami namiętności, głodem i zniszczeniami wojennymi. Dlatego każde miasto miało swoich własnych bogów-opiekunów, którzy zapobiegali pociskom i strzałom miotanym przez złowrogi los.

Żadne miasto nie twierdziło, że ma bogów lepszych niż ci z innych miast – bogów potężniejszych, bardziej cnotliwych lub bardziej realnych, jak to się stało, gdy na scenę wkroczyły religie Abrahamowe. Wszyscy bogowie byli próżni i kapryśni. Cała ludzkość była zdana na ich łaskę lub niełaskę. Nie było ani zbawienia, ani nieśmiertelności, ponieważ dusza była jedynie epifenomenem ciała bez własnej rzeczywistości. Tak rozumiana religia była tylko infantylną koncepcją bezwzględności natury i niepewności ludzkiego losu.

Później pojawiły się tajemnicze religie, które wywarły wpływ na Sokratesa. Ich wyznawcy założyli tajne stowarzyszenia kierowane przez kapłanów, którzy twierdzili, że posiadają wiedzę okultystyczną, odprawiali skomplikowane rytuały inicjacyjne i oferowali osobiste zbawienie i nieśmiertelność. Wymyślili nowych bogów sprzymierzonych z moralnością, rozumianą nie tylko w kategoriach ludzkich, takich jak sprawiedliwość w relacjach międzyludzkich, ale także w kategoriach ascetycznych jako wyrzeczenie się siebie. Wyjaśnia to, dlaczego Sokrates nagle odrzucił swoją miłość do chłopców, łamiąc tym samym serce Alcybiadesa. Dzięki wpływom tych tajemniczych religii Sokrates był tak pewny swojej czystości i nieśmiertelności, że wybrał śmierć zamiast wygnania lub ucieczki, gdy były one dla niego łatwo dostępne. Ale nie wszyscy wyznawcy Sokratesa otworzyli się na tę nową wrażliwość religijną. Niektórzy, jak Kritiasz i prawdopodobnie Platon, widzieli w nowej religii nie prawdę, ale wspaniałą szansę na karierę polityczną.

W ateizmie Kritiasza nie ma nic szczerego ani odważnego. Był ateistą niejawnym, oportunistą i politycznym agentem. Jak większość krypto-ateistów, podzielał pogląd prawdziwych wyznawców co do użyteczności wiary we wścibskich i moralizujących bogów, w nieśmiertelność duszy i w męki w życiu pozagrobowym. Tymczasem ateista bona fide (w dobrej wierze) nie czuje nic poza pogardą dla tych, którzy zastraszają ludzi, by zmusić ich do „moralnego” postępowania. Ateista bona fide zdaje sobie sprawę, że wymuszanie moralności terrorem odbiera jej wszelką wartość, również moralną. Kritiasz nie był bona fide ateistą; był mistrzem kłamstwa. Wierzył w polityczną użyteczność wiary w bogów budzących dreszcz grozy. Ateiści tego rodzaju są takim samym zagrożeniem dla rozumu i wolności jak teiści. Gdy uzyskają władzę polityczną, okazują tę samą bezduszną obojętność wobec ludzkiego cierpienia. Z moralnego punktu widzenia krypto-ateiści są prawdopodobnie jeszcze bardziej niegodziwi niż teiści. Brakuje im urojeniowej, prostodusznej naiwności prawdziwych wierzących. Zamiast tego świadomie pielęgnują zimną, wyrachowaną i pozbawioną moralnych skrupułów zawziętość jako wyznacznik honoru. Krypto-ateizm pociąga za sobą podwójne standardy – bezduszny immoralizm dla wtajemniczonych i wyniosły moralizm dla wszystkich innych. Nie trzeba dodawać, że krypto-ateiści nie są wolni od ideologicznych złudzeń. Błądzą, wierząc, że tylko oni wiedzą, co jest najlepsze dla ludzkości; tylko oni potrafią szerzyć kłamstwa, których potrzebują istoty ludzkie; tylko oni mogą rządzić niesfornym tłumem; tylko oni nadają się do władzy i tylko oni mają odwagę zrobić wszystko, co trzeba, bez moralnych skrupułów. Kritiasz był najczystszą egzemplifikacją narcystycznej wiary tego rodzaju. Krypto-ateizm jest wciąż z nami, a związana z nim skłonność do tyranii nadal stanowi zagrożenie w naszych czasach.

Shadia B. Drury

Shadia B. Drury jest emerytowaną profesorką filozofii politycznej na Uniwersytecie Regina w Kanadzie. Jej najnowsza książka to The Bleak Political Implications of Socratic Religion (Palgrave Macmillan, 2017) .







Racje - strona główna
Strona "Sapere Aude"